6/29/2014
Moja cera – stan obecny i cele do osiągnięcia!
Wydaje mi się, że taki wpis zrobiony na samym początku sporo ułatwi i mnie, i Wam. Mnie ułatwi to, że w razie ewentualnych pytań będę mogła odpowiedzieć szybko linkiem, który wyjaśni wszystkie wątpliwości :) A Wam wpis ten ujawni czego na moim blogu będzie się można spodziewać w ilości przeważającej.
Mam cerę młodą – mam 23 lata i dlatego z doświadczenia niewiele wiem o pielęgnacji skóry dojrzałej, choć staram się rzetelnie uzupełniać wiedzę z tej dziedziny z myślą o mojej Mamie, która ma lat 47 :)
Mam cerę mieszaną – na szczęście nie bardzo tłustą w strefie T i nie bardzo suchą na policzkach. Jest jednak nieco wrażliwa: co bardziej aktywne produkty (jak savon noir czy spirulina) trzymane zbyt długo potrafią mnie nieźle podrażnić.
Mam cerę zadbaną – już od dawna poświęcam jej sporo uwagi, dzięki czemu pozbyłam się na dłuższą metę większości palących problemów.
… a do tego wszystkiego mam hysia na punkcie pielęgnacji przeciwstarzeniowej :) Jestem przekonana, że za dwadzieścia lat pogratuluję sama sobie wielu dawnych decyzji kosmetycznych kiedy to wybrałam ochronę skóry, zamiast pójścia na łatwiznę i dbania tylko o status quo.
Tak w chwili obecnej widzę swoją twarz:
LEGENDA: kolor czerwony – naczynka, różowy – wypryski, szary – zaskórniki, zielony – zmarszczki.
Zaskórniki – ciemne kropeczki, których nie lubię chyba najbardziej ze wszystkiego. Mam je w strefie T oraz na policzkach w pobliżu nosa. Wypróbowałam na nie już paru sposobów, jeszcze więcej mam ich w planach, a w ostateczności mogę zawsze sięgnąć po kwasy.
Zmarszczki – mimo wielu prób oduczenia się tego, mam bardzo żywą mimikę... Co poskutkowało najpierw jedną głęboką poziomą bruzdą na czole, a ostatnio mniejszymi w tej samej części twarzy. Ponieważ niezbyt wierzę by z raz utworzonymi zmarszczkami dało się jeszcze coś zrobić, moja pielęgnacja w tej materii sprowadza się do prewencji powstawania kolejnych.
Wypryski – są u mnie spowodowane w głównej mierze sprawami hormonalnymi, czyli pojawiają się i znikają w zależności od fazy cyklu. Nie są szczególnie duże, goją się dobrze (choć wolno) i pojawiają się w stałych lokalizacjach: na czole, linii włosów i brodzie. Resztę miejsc dotyka to sporadycznie.
Naczynka – od lat (odkąd właściwie pamiętam) mam na policzkach delikatnie różowawe plamy poszerzonych naczynek. Nie rosną ani nie maleją, nie pojawiają się też nowe, a sam problem ma podłoże najpewniej genetyczne (kilkoro członków rodziny również się z nim boryka), jednak na wszelki wypadek staram się tam gdzie to możliwe traktować moją skórę jak cerę naczynkową.
Jak widać, mimo iż nie mam trądziku, na brak innych problemów nie narzekam, choć po wyprowadzeniu na prostą nie uważam mojej cery za bardzo kłopotliwą. Jednak w chwili obecnej uważam cel „zdrowa skóra” za osiągnięty, a marzy mi się „skóra idealna” - lub tak bliska ideału jak to tylko możliwe ;) Ponadto jak wspomniałam wcześniej – ochrona przed starzeniem, która jest dla mnie chyba wręcz ważniejsza niż cokolwiek innego. Gdyby nie to, że nazwę tę już ktoś zaklepał, blog nazwałabym pewnie Forever Young albo jakoś podobnie :D
Dzięki za uwagę! Od następnego posta NAPRAWDĘ mam nadzieję ruszyć już z pisaniem o tym, co faktycznie ma szansę kogokolwiek zainteresować ;)
PS. Zapraszam do obserwowania mnie na Bloglovin':Follow my blog with Bloglovin
AUTOR:
Ania // www.kosmeologika.pl
Ja również od jakiegoś czasu mam "hysia'' na punkcie pielęgnacji przeciwstarzeniowej :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;))
Mnie tam zainteresowalo. Sama moglabym podpisac sie pod tym postem. Mamy dosc podobna cere, choc z suchoscia policzkow udalo mi sie uporac, a ze dwie zmarszczki w przeszlosci nawet wyeliminowac (tak! to mozliwe! u mnie kluczem okazala sie adenozyna oraz olejek z opuncji figowej.. ale te zmarszczki byly raczej plytkie wiec pewnie prewencja tez ma znazcenie :) ).
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za twoja pielegnacje!
A mogłabyś mi podpowiedzieć jakiś produkt (najlepiej polski, ale oczywiście niekoniecznie) zawierający te składniki? Interesowałam się kiedyś zwłaszcza adenozyną, ale po nieudanym podejściu jakim był TRAGICZNY krem Dax Cosmetics "Cera zmęczona" odpuściłam... Z kolei z opuncją kojarzy mi się paskudnie drogi macerat opuncji w oleju arganowym - o tym czytałam chyba na jakimś blogu, ale cena ~50 zł (+ wysyłka) za 50 ml produktu to trochę za dużo na studencką kieszeń ;)
UsuńPatrze na Twój rysunek oraz opis i widzę siebie :D no oprócz widocznych naczynek, ale tak to identyko :) dlatego pogrzebie dalej w Twoich wpisach jak Ci się udaje "walczyć" z niedoskonałościami :)
OdpowiedzUsuń