Są wśród nas takie, które cerę
pielęgnują z zegarmistrzowską precyzją. Są i takie, które
działają na spontanie. Między obiema skrajnościami mamy całe
spektrum mniej i bardziej zorganizowanych ceromaniaczek i myślę, że
przedstawicielce każdej z grup może zdarzyć się niespodziewana
„wena” na nałożenie maski... oraz jeszcze bardziej
niespodziewane braki w kosmetyczce ;)
Gdy akurat skończyły nam się
ulubione maseczki, a nie miałyśmy w planach dzikiego pędu do
najbliższej drogerii, kosmetyk możemy zrobić w domu z tego, co
akurat mamy pod ręką. Mając jednak na uwadze to, że w przeciętnym
polskim domu ciężko szukać kurkumy (polecam!) czy wyszukanych
olejków, postanowiłam przygotować na dziś wpis o maseczkach,
które na 99% będziecie mogły zrobić choćby w tej chwili :)
Okej, z cebulą to żarcik taki. | źródło oryginału |
No dobra, żarty żartami, ale zaraz po
cebuli moim pierwszym skojarzeniem były ziemniaki. Tak, wiem, nie
każdy je lubi, nie każdy je jada, ale umówmy się - w przeciętnym
bloku ciężko będzie znaleźć mieszkanie, w którym nie będzie
ani jednego. Jeśli więc Wasza cera jest szara i zmęczona,
przygotujcie:
- 1 ugotowanego ziemniaka
- 2 łyżki ciepłego mleka
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- idealna byłaby gaza typu sheet mask, ale oczywiście nada się cokolwiek co przytrzyma maskę na swoim miejscu ;)
Ziemniaka ugniatamy, mieszamy z
pozostałymi składnikami, nakładamy na kwadrans i spłukujemy
chłodną wodą.
źródło |
Jeśli zaś Wasza cera jest tłusta, to
powinien zainteresować Was banalny przepis ma maseczkę z białek
jaj. Potrzebujemy po prostu:
- 2 jajek
Oddzielamy białka od żółtek. Białka
ubijamy na sztywną pianę i nakładamy na twarz. Po kwadransie
(podczas którego możemy przygotować z żółtek kogel-mogel ;) )
zmywamy maseczkę ciepłą wodą.
źródło |
Taka maseczka lekko ściąga skórę,
dlatego nie polecam jej do cery suchej. Jeśli taką posiadasz,
powinnaś stać się fanką stosowania na twarz nabiału! Twarożek,
jogurt naturalny, jogurt wiejski, a nawet → mleko w formie toniku
mogą stać się Twoimi najlepszymi przyjaciółmi, zwłaszcza w
połączeniu z nawilżającym miodem czy odżywczymi bananami. Takie
maseczki zdarza mi się pichcić najczęściej i z moich doświadczeń
wynika, że dokładne proporcje i składniki nie mają aż tak
kluczowego znaczenia. Mogą to być na przykład:
- 2 łyżki jogurtu naturalnego
- 1 łyżeczka miodu
(Mieszamy, nakładamy na 10 minut,
spłukujemy.)
Inny przepis:
- 1 mały banan
- 3 łyżeczki serka wiejskiego/twarogu/gęstej (!) śmietany
(Mieszamy, nakładamy na 10-15 minut,
zmywamy.)
źródło |
Przy okazji podzielę się z Wami moimi
uwagami odnośnie stosowania maseczek.
1. Ja częstotliwość nakładania ich
uzależniam od peelingu - zawsze po złuszczaniu nakładam maseczkę
i odwrotnie: maseczkę nakładam wyłącznie na oczyszczoną z
martwego naskórka cerę. Oba zabiegi są u mnie ze sobą
nierozerwalnie połączone. Peeling bez maseczki kończy się u mnie
czasem przesuszem/podrażnieniem, a maseczka nałożona na
nieprzygotowaną wcześniej skórę działa po prostu gorzej.
Peeling robię dwa razy w tygodniu i
tyleż razy nakładam maseczkę.
2. Za takie obrzędy biorę się
wyłącznie wieczorami. Mówi się, że wtedy cera przełącza się w
tryb regeneracji i lepiej przyjmuje to, czym ją „dokarmiamy”.
Nie wiem ile w tym prawdy, bo sama robię tak z czystej wygody oraz
dlatego, że lubię rano mieć już idealnie ukojoną, wyrównaną,
rozjaśnioną i oczyszczoną cerę. Od razu poprawia mi to humor ;)
3. Nie wyobrażam sobie już zmywania
maseczki czymkolwiek innym niż ściereczką z mikrowłókna (tzw.
mikrofibry). Na rynku jest masa gadżetów o podobnej funkcji
(szmatki muślinowe, różne gąbki, rękawice...), ale dla mnie
najzwyklejsza ściereczka do kurzu za 2,50 zł sprawdza się idealnie
:) Najbardziej doceniam ją zmywając uporczywe maseczki jak glinki
czy algi, ale ogólnie nienawidzę tej czynności i bez sensownego
akcesorium już po prostu się za to nie biorę.
4. Maseczkę zmywam wyłącznie wodą
(bez żadnego detergentu), po czym przecieram twarz hydrolatem i
wklepuję krem pod oczy oraz ulubiony olejek, rzadziej krem. Nie
uważam jednak by było to konieczne u każdego, polecam spróbować
jak cera zachowa się bez tego ostatniego kroku. Możecie być
zaskoczone :)
5. Czas trzymania maseczki oraz jej
składy traktujcie z dystansem. „Rozpuszczalniki” takie jak mleko
czy woda próbujcie zastąpić ulubionymi hydrolatami, naparami z
ziół czy herbaty. Rzadką maseczkę najlepiej zagęszczać skrobią
ziemniaczaną, która również bardzo fajnie i wszechstronnie działa
na cerę. Jeśli zamierzacie użyć czegoś, z czym wcześniej nie
miałyście styczności, polecam zrobić próbę uczuleniową!
Co nakładacie na twarz w awaryjnej
sytuacji? Macie ulubione domowe przepisy?
Pozdrawiam :)
Kosmeonautka
Bardzo lubię domowe przepisy, bo wiem dokładnie co jest w kosmetyku. Świetnie przepisy . Szkoda, że tej cebuli nie dało się zużyć ;) Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię domowe przepisy, bo wiem dokładnie co jest w kosmetyku. Świetnie przepisy . Szkoda, że tej cebuli nie dało się zużyć ;) Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńKorzystne jest nakładanie olejów, np. z oliwek, zwłaszcza przy suchych cerach :-).
OdpowiedzUsuńZiemniaków pod dostatkiem, a ja wciąż nie próbowałam maseczki z ziemniaka:-D
OdpowiedzUsuńZ aspiryny i jogurtu naturalnego :)
OdpowiedzUsuńJejuniu... peeling twarzy wykonujemy raz w miesiącu. Ciała można raz w tygodniu. Skóra musi się zregenerować. Powie Ci to każdy dobry kosmetolog. Fajne przepisy, wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńSłyszeliście o domowej maseczce z białka? Dla mnie to rewelacyjna propozycja i jeśli faktycznie tak działa, jak wszyscy mówią, to koniecznie muszą sprawdzić. Zerknijcie tutaj - https://www.alternatywnadroga.pl/bialko-na-twarz-cala-prawda-na-temat-domowej-maseczki-z-bialka/ . Dokładnie dowiecie się, w jaki sposób taka maseczka działa.
OdpowiedzUsuń