Podobny wpis opublikowałam na blogu zaraz na początku jego
istnienia: znajdziecie go tutaj (klik!). Było to jednak dwa i pół roku temu, a
więc od tamtej pory zarówno stan mojej cery, jak i moje podejście do jej
pielęgnacji mogło się wiele razy zmienić... Czy tak było w istocie? Przekonajmy
się.
Zacznijmy od celu, bo to jest ta rzecz, która niejako
definiuje tematykę tego bloga; jest moją największą pasją i na tym skupiam się
poszukując nowych wyników badań, metod pielęgnacji, ciekawych składników czy
obiecujących produktów.
Mówimy oczywiście o pielęgnacji przeciwstarzeniowej, choć –
o, ironio! - ciężko byłoby mi stworzyć pełną i wyczerpującą definicję tego,
czym owa pielęgnacja jest. Mogę Wam za to napisać co ja przez to pojęcie
rozumiem:
Dla mnie pielęgnacją przeciwstarzeniową jest każde działanie, którego długofalowym efektem będzie opóźnienie pojawienia się na cerze oznak starzenia.
W odróżnieniu od wszechobecnych kosmetyków
przeciwzmarszczkowych (na których skuteczność litościwie spuszczę zasłonę
milczenia...), które w teorii mają cofać pojawienie się tych oznak, pielęgnacja
przeciwstarzeniowa to prewencja. Profilaktyka.
Tu warto podkreślić użycie przeze mnie słowa „opóźnienie”
zamiast, dajmy na to, „uniemożliwienie”. Wiem doskonale, że prędzej czy później
zestarzeję się i moja skóra też, ale w mojej prywatnej opinii mamy w zasięgu
ręki tyle relatywnie prostych sposobów na odłożenie tego w czasie, że aż żal
byłoby z nich nie skorzystać :)
Kliknij, by przeczytać → obszerny post o starzeniu się cery, z którego jestem bardzo dumna!
No dobrze, a co odnośnie stanu obecnego cery? Na tym w końcu
skupia się większość blogów dotykających tematyki urodowej: dziewczyny w pocie czoła testują niezliczone kosmetyki, które mają sprawić, że skóra stanie się
wygładzona, jednolita, rozświetlona, nawilżona, matowa...
Nie jest to coś, z czego rezygnuję i absolutnie nie namawiam
do tego żadnej z nas. To, w co sama celuję i u mnie się sprawdza to rozsądny
kompromis. Kosmetyki, po które sięgam są czasem dość silne, więc sporadyczne
podrażnienie czy suche skórki to coś, co wliczam w ryzyko wpisane w ciągłe
poszukiwania, dokształcanie się i blogowanie ;) Mam świadomość, że po
rezygnacji z niektórych pielęgnacyjnych kroków czy produktów, stan mojej cery
„tu i teraz” mógłby się jeszcze bardziej poprawić, ale (jak napisałam wyżej)
nie to jest dla mnie najbardziej istotne.
Jeśli macie podobne podejście – jesteście w idealnym miejscu
:D Jeśli niekoniecznie, to w dalszym ciągu warto na tym blogu poszukać wiedzy o
pielęgnacji cery; szczególnie podobnej do mojej. Co to znaczy?
MOJA PIELĘGNACJA CERY TO PIELĘGNACJA...
- cery młodej, bo w tym roku skończę dopiero 26 lat;
- cery mieszanej, a przede wszystkim łatwo zanieczyszczającej się. Dzięki przemyślanej pielęgnacji nie mam z nią większych problemów poza, powiedzmy, błyszczeniem w strefie T i okazjonalnymi niespodziankami w tej samej lokalizacji. Jednak gdy tylko przestaję się starać o utrzymanie tego stanu i odpuszczam z kwasami, peelingami czy maseczkami – niespodzianek błyskawicznie robi się więcej, gorzej się goją, cera robi się nierówna i szarzeje. Więc kiedy ktoś mówi mi jak duże wrażenie robi na nim złożoność mojej pielęgnacji (a często to słyszę), odpowiadam najczęściej, że taka szybko zapychająca się cera to potężny motywator...
Kliknij, by znaleźć wszystkie posty na temat → cery mieszanej!
- cery wrażliwej. Nie mam stwierdzonej żadnej alergii ani przewlekłej choroby skóry (jak chociażby AZS), ale raz na jakiś czas zdarzy mi się koszmarne podrażnienie. To, jak wtedy wyglądam (a wyglądam STRASZNIE) to pikuś... bo do prawdziwego szału doprowadza mnie wtedy swędzenie. Więc w mojej pielęgnacji w wielu kategoriach trzymam się od kilku lat tych samych produktów, a nowości testuję ostrożnie, dobierając je pod kątem jak najkrótszego składu i długo rozważając, czy potencjalne zyski są w ogóle warte podjętego ryzyka.
- w miarę możliwości naturalna. Daleko mi od poglądów w rodzaju „nie nakładaj na cerę niczego, czego byś nie zjadła”, bo dbając o siebie w ten sposób można co najwyżej osiągnąć akceptowalny status quo (a i to nie u każdego...). Tymczasem pielęgnacja przeciwstarzeniowa wymaga filtrów i substancji aktywnych; wymaga enzymów czy witamin w stężeniach i aktywności niemożliwych do osiągnięcia przez nałożenie na cerę rozgniecionego owocu czy oleju. Dlatego składy moich kosmetyków czytam uważnie i są składniki, które skreślają dla mnie dany produkt całkowicie, niezależnie od jego działania. Wiele kosmetyków robię sama lub zastępuję prostymi naturalnymi odpowiednikami. Jednak ze względu na pasję do anti-ageing oraz wygodę (bo poza kręceniem kosmetyków i nacieraniem się nimi mam jeszcze normalne życie :P) stosuję też kosmetyki drogeryjne czy apteczne, których składy – choć zawsze mogłyby być lepsze – są dla mnie wystarczająco dobre, by wraz z działaniem kosmetyku przekonać mnie do wprowadzenia go do pielęgnacji.
Kliknij, by znaleźć wszystkie posty na dotyczące → naturalnej pielęgnacji!
CO POZA ANTI-AGEING?
Jak wspomniałam, pielęgnacja przeciwstarzeniowa to coś, co
staram się w racjonalnych proporcjach połączyć z dbałością o stan mojej cery
„tu i teraz”. Wyjaśnijmy więc co to dokładnie znaczy. W aktualizacji stanu cery
w czerwcu 2014 r. pisałam tak:
Wypryski – są u mnie spowodowane w głównej mierze sprawami hormonalnymi, czyli pojawiają się i znikają w zależności od fazy cyklu. Nie są szczególnie duże, goją się dobrze (choć wolno) i pojawiają się w stałych lokalizacjach: na czole, linii włosów i brodzie. Resztę miejsc dotyka to sporadycznie.
Naczynka – od lat (odkąd właściwie pamiętam) mam na policzkach delikatnie różowawe plamy poszerzonych naczynek. Nie rosną ani nie maleją, nie pojawiają się też nowe, a sam problem ma podłoże najpewniej genetyczne (kilkoro członków rodziny również się z nim boryka), jednak na wszelki wypadek staram się tam gdzie to możliwe traktować moją skórę jak cerę naczynkową.
I, szczerze mówiąc, za wiele się w tej kwestii nie zmieniło.
Jedyną poważną zmianą jest to, że naczynkami przestałam się zajmować: ani
specjalnie z nimi nie walczę, ani ich nie zakrywam (od około pół roku nie
używam nawet podkładu), ani po prostu się nimi nie przejmuję. Nie wiem jak to
się stało, ale cieszy mnie to :)
W oryginalnym poście wspominałam też o zmarszczkach (których
temat wyczerpałam wyżej) oraz o zaskórnikach (o których wiem już, że były
problemem rozdmuchanym i którymi przejmuję się obecnie jeszcze mniej niż
naczynkami). Oczywiście poza tym wszystkim dbam też o nawilżenie skóry, jej
koloryt i ogólny stan zdrowia.
Choć nie uległ on żadnym zmianom, dla porządku znaleźć się
powinien ;) Oto graf przedstawiający dotykające mnie kwestie dotyczące skóry.
Legenda bez zmian: kolor czerwony to naczynka, różowy – wypryski, szary –
zaskórniki, zielony – zmarszczki.
Zastanawiałam się czy nie poszerzyć tego wpisu o moją obecną
pielęgnację, ale chciałabym aby pozostał stuprocentowo aktualny tak długo, jak
to możliwe – tak jak udało mi się to za poprzednim razem. Jeśli jesteście
ciekawe jak wygląda moja obecna „rutyna”, dajcie znać! Funkcjonujące u mnie
obecnie schematy spisują się u mnie naprawdę fantastycznie i niewiele jest
rzeczy, które chciałabym w tej chwili zmienić. Nie ukrywam, bardzo mnie to
cieszy! :)
Ja jestem ciekawa:)
OdpowiedzUsuńHej. Pozwolę sobie skopiować komentarz pod postu "DIY: witaminowy olejek przeciwstarzeniowy do masażu twarzy, szyi i dekoltu": A co myślisz o dodaniu kofeiny farmaceutycznej zamiast tworzenia maceratu z ziaren kawy? Kupiłam ją do stworzenia serum pod oczy, ale nie jestem z niego zadowolona, więc zastanawiam się, do czego innego mogłabym zużyć kofeinę. Niestety nie mogę znaleźć informacji czy kofeina rozpuszcza się w olejach. Moglabys mi cos doradzic?
OdpowiedzUsuńA skąd masz tę kofeinę? Być może różni się to w zależności od postaci oferowanej przez różnych dostawców, ale np. na ZSK jest tylko taka rozpuszczalna w wodzie...
UsuńZ mazidla.pl :)
UsuńTa też niestety nie rozpuści się w oleju :( W takim razie do głowy przychodzi mi dodanie jej do gotowych kremów albo coś na bazie wody: wcierka na skórę głowy, tonik, mgiełka...
UsuńHej, mam prośbę o poradę. Mam nadzieję, że znajdziesz kilka minutek aby mi doradzić. Chodzi o problem skórny... Mam dość fajną cerę, wyskakuje mi kilka krostek szczególnie przed okresem, oczywiście do tej pory byłam z tego powodu niezadowolona i jak każda kobieta wolałabym, aby nie pokazywały się na mojej buzi żadne pryszcze. Teraz jednak sytuacja się zmieniła, przed wigilią wyrósł mi na czole pryszcz, po próbie wyciśnięcia go, która się okazała bezowocna, urosła mi z niego wielka gula (ponoć to się nazywa naciekowa?) na pół czoła... Pierwszy raz takie coś miałam... Smarowałam to olejkiem herbacianym i gdy uformował się żółty czubek (trwało to z dwa dni, więc tak na dobrą sprawę dość szybko) wycisnęłam, potem się zagoiło, ale niestety została mi blizna. Zaczęłam to smarować maściami na usuwanie blizny (głównie cepanem). Mówiłam sobie no trudno, taka dziwna historia mi się przydarzyła, ale na szczęście to jakiś wyjątek jedyny i już po wszystkim. Jednak kilka dni temu dosłownie pół centymetra obok miejsca po tej poprzedniej guli zrobiła mi się nowa, jeszcze większa! Nic przy niej nie kombinowałam, tylko od razu smarowałam olejkiem herbacianym i trochę benzacne na początku, no nie ważne. Czoła miałam spuchniętego pół (!) i wyglądało to jakby lądował tam statek kosmiczny.... Spuchło od razu i o wiele większe, poza tym olejek nie mógł tego "wyciągnąć" na powierzchnię przez kilka dni, o wiele dłużej niż ostatnio... Wiem, że się bardzo rozpisałam i przepraszam, a moje pytanie brzmi co byś mi doradziła zrobić? Czy mam iść do dermatologa? Zrobić jakieś badania? (Podejrzewam, że nie jesteś lekarzem, a jeśli nawet tak, to wiem że nie można tak w ciemno diagnozować itp, ale wiem też że masz w "cerowej" dziedzinie dużą wiedzę, którą szanuję dlatego się do Ciebie zwracam). Poza tym szczerze powiedziawszy, jakoś dermatologom nie ufam i nie lubię na sobie eksperymetować z lekami, zawsze też myślę, że lepiej zapobiegać i leczyć holistycznie, a oni nie mają takiego podejścia... Więc nie wiem... Ogólnie jestem bardzo, bardzo zmartwiona, bo wydaje mi się to mocno podejrzane, że gula wyrosła mi prawie w tym samym miejscu! Czy masz jakieś doświadczenia z tego typu problemem? Czy to może być jakaś bakteria? Czy znasz może jakiś sposób zapobiegawczy? Na co powinnam uważać?
OdpowiedzUsuńW tym momencie po kilku dniach wycisnęłam tego dziada, bo już miał "czubek" ale poszło dużo krwi i mam głęboką dziurę w skórze, na pewno będę miała bliznę... :( Ale spuchnięcie czoła już powoli znika.. Ech, moje wcześniejsze problemy skórne były lajtowe, jak teraz na to patrzę. Przepraszam za te ohydne opisy, ale cóż... Nie miałam się do kogo zwrócić z takim problemem... Wydaje mi się to niepokojące, że w tak krótkim czasie mi się pojawiły dwie takie zmiany i to w tym samym miejscu... Nie zmieniałam pielęgnacji zbytnio... Kilka dni przed gulą nr 2 posmarowałam się acnedermem, ale stosuję go raz na jakiś czas i było ok do tej pory. Mam 25 lat jak Ty i już kiedyś pisałam komentarze tutaj :) Bardzo mi się podobała Twoja pielęgnacja antiage. Ogólnie u siebie zauważyłam taką zmianę, że wcześniej jak byłam młodsza to także wyciskałam, strupek mi się goił i nie było żadnego śladu. Teraz, coraz częściej gojenie trwa dłużej, a po niektórych pryszczach zostają mi takie ciemniejsze blizny :/ Myślisz że to skutek wieku w sensie że skóra już się tak nie regeneruje? Pozdrawiam serdecznie i czekam na odpowiedź :) Jeszcze raz przepraszam, że napisałam taki esej.
A no i jestem bardzo ciekawa jak dbasz o cerę, będę wypatrywać posta! :) buziaki
UsuńHej, oczywiście kojarzę Twój nick z komentarzy, więc tym bardziej współczuję problemu i postaram się pomóc na tyle, na ile to możliwe.
UsuńZacznę od tego, że na pewno warto iść z tym do lekarza. Nawet jeśli dałabyś radę zaleczyć to samodzielnie (albo przeszłoby samo bez ingerencji), to tego rodzaju zmiany mogą być też objawem czegoś, co dzieje się w organizmie - najczęściej zmian hormonalnych. Ale przede wszystkim jest możliwe, że jest to infekcja bakteryjna i dlatego konieczna jest tu konsultacja lekarska.
Do dermatologa musisz mieć teraz skierowanie, więc i tak najpierw pójdziesz do rodzinnego i jeśli zmiana nie będzie budziła jego wątpliwości, to może nawet sam ją przeleczyć i/lub skierować Cię na badania lub po prostu do endokrynologa (bo wielu badań rodzinny niestety nie może zlecić...). Moim zdaniem naprawdę warto.
Bliskość obu zmian może wynikać właśnie z tego, że tę pierwszą wycisnęłaś. Drażnienie mechaniczne + wciskanie treści ropnej w skórę + otwarta ranka gotowa na nadkażenie niestety często tak się kończą :(
Co do samego leczenia, to bez obejrzenia zmiany mogę wymienić kilka rzeczy, które przychodzą mi do głowy, ale leczy się je różnie. Gdyby była to faktycznie zmiana naciekowa na podłożu trądzikowym, można by w zależności od nasilenia choroby zastosować antybiotyk lub retinoidy miejscowo, antybiotyk doustny lub doustne retinoidy. Ale to może być też cellulitis (nie mylić z cellulitem ;) tu chodzi o zapalenie tkanki podskórnej), albo z zupełnie innej beczki czyraki, a z trzeciej strony... Diagnozy można by mnożyć, ale tak jak sama napisałaś - bez obejrzenia przez specjalistę nie byłoby to etyczne.
Z rzeczy dostępnych bez recepty niewiele jest takich, które odważyłabym się zalecić tak "w ciemno", ale możesz w aptece kupić płyn Afronis i jest szansa na to, że on Cię trochę poratuje zanim dostaniesz się do lekarza. Poza tym staraj się nie majstrować przy czole, choćby nie wiem jak kusiło ;)
Na koniec dodam, że do dermatologa warto pójść później na kwasy, bo dopóki blizny będą świeże to będzie można z nimi coś zrobić. Później to już niestety tylko troszkę je rozjaśniamy czy spłycamy, ale to tyle... :(
Trzymam za Ciebie kciuki, daj koniecznie znać jak się sytuacja będzie rozwijała. Jeśli nie chcesz w komentarzach to śmiało pisz do mnie na maila :)
Bardzo dziękuję za odpowiedź kochana :) kilka dni wcześniej napisałam długi komentarz ale nie zapisał się, bo nie byłam zalogowana... Spróbuję jeszcze raz :) Twój komentarz dużo dla mnie znaczył, bo zmobilizowałam się aby umówić się do dermatologa. Zanim się jednak do niego dostanę, to już po guli będzie pewnie tylko blizna...
UsuńW tym momencie mam tylko ciemniejszy ślad po tej guli, już wszystko się zagoiło, także wrócił mi optymizm, ale blizna została. Smarowałam tribiotikiem, nie ruszałam już więcej... Ale to było coś okropnego. Z czymże mam już pewien domysł co mogło spowodować tą zmianę skórną. A mianowicie moja własna głupota.
Jak pisałam wcześniej(chyba) najpierw była gula nr 1 (która nie wiem czemu powstała), ale gula nr 2 powstała najprawdopodobniej od niewłaściwego używania kwasów. Gdy po pierwszej została mi blizna, posmarowałam się acnedermem, ale bardzo, bardzo "solidnie", a to miejsce wręcz natarłam. Później gdy miałam tam spuchniętą skórę i ranę, to przez cały czas schodziła mi skóra po kilka razy w okół tej guli, dlatego myślę, że za mocno się wysmarowałam kwasem i może taki był skutek? Jeśli nie, to nie wiem, a także w ciągu dalszym nie wiem dlaczego ta pierwsza mi wyszła. Poza tym moja cera nie jest już najwspanialsza, są przebarwienia jakieś małe krostki i zaskórniki. Może faktycznie (na pewno) ktoś odpowiedzialny powinien mi ją doprowadzić do porządku (dermatolog - tylko czy na dobrego trafię...).
Wygooglałam wszystkie choroby które wymieniłaś w grafikach, uch... :P No mogę dzięki temu powiedzieć, że nie był to cellulitis, tylko prędzej zmiana naciekowa lub czyrak... Przynajmniej z wyglądu.
Chciałam się także spytać o te kwasy u dermatologa o czym wspominałaś, czy może wiesz czy takie zabiegi wykonują na fundusz?
Wyczyściłam wszystkie przedmioty, które miały styczność z moim czołem takie jak poduszki, ręczniki, czapka pędzle itd. w ramach zapobiegania.
Zaraz będę czytać Twój nowy post widzę, że jest obszerny i nie mogę się doczekać! Chciałabym mieć ułożoną pielęgnację tak rozsądnie i metodycznie jak Ty :) Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za pomoc i słowa otuchy :)
Zrób sobie zdjęcia póki widać tę zmianę, będzie co pokazać lekarzowi :)
UsuńTrudno powiedzieć co było przyczyną pierwszej czy drugiej, ale warto żeby lekarz wskazał Ci co robić na wypadek gdyby się znowu pojawiły... tfu, tfu! ;)
A co do zabiegów z kwasami, to trudno mi powiedzieć :( Ale jakbym już miała wybrać jakąś odpowiedź, to pewnie marne szanse.
Będę o Tobie myślała, więc odezwij się po wizycie :)
Jasne odezwę się :) dziękuję :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Dbanie o zdrowie jest najważniejsze! Warto wykonywać badania profilaktyczne i regularnie chodzić do lekarza, jeśli pojawia się jakiś problem. Myślę, że jak najbardziej będziecie zadowoleni ze stanu swojego zdrowia, jeśli o niego zadbacie.
OdpowiedzUsuń