W zeszłym tygodniu zamieściłam na blogu krótką metryczkę cery, z której dowiedziałyście się, że w codziennej pielęgnacji skupiam się na przeciwstarzeniowym działaniu kosmetyków na moją skórę. Dziś pokażę Wam jak obecnie wygląda to w praktyce, a jeżeli jesteście ciekawe moich starszych postów na ten temat, zajrzyjcie tutaj:
CEL…
Jeśli czytałyście też zebrane przeze mnie -> podstawy wiedzy na temat pielęgnacji anti-aging to wiecie, że za trzy najważniejsze oznaki
starzenia uważam migrację twarzy, nierówny koloryt cery oraz najpowszechniej
kojarzone ze starzeniem zmarszczki. Te ostatnie roboczo dzielę na wynikające z
migracji twarzy zmarszczki „grawitacyjne”, biorące się z odwodnienia „fine
lines” oraz spowodowane kurczeniem się mięśni zmarszczki mimiczne.
I tak naprawdę to w tej pigułce zamyka się całe działanie poszukiwane
przeze mnie w kosmetykach i zabiegach. Od mojej pielęgnacji oczekuję:
- przeciwdziałaniu grawitacji,
- walki z hiper- czy dyspigmentacją,
- rozkurczania mięśni mimicznych,
- odpowiedniego nawilżenia.
Dodatkowo warto wspomnieć, że każdy rodzaj zmarszczek
chętniej powstanie na skórze o małej gęstości, czyli o kiepskiej siatce
kolagenu i elastyny. Tak więc warto podejmować też takie kroki, które będą
chroniły je przed degradacją oraz – o tyle, o ile to możliwe – pobudzą ich
produkcję.
… PAL!
Z przeciwdziałaniem migracji twarzy sprawa jest prosta: kosmetykami
niewiele można tu zdziałać ;) Dlatego ja stawiam na masaże, a konkretnie na
prosty i szybki masaż znaleziony na kanale marki Shiseido, który podlinkuję w
przedostatniej części wpisu zatytułowanej „Zabiegi”. Wierzę, że wykonując go
codziennie (ale tak naprawdę codziennie, a docelowo wręcz częściej) ma on
szansę ujawnić swoje działanie – nawet jeśli byłoby ono bardzo delikatne.
W kwestii hiperpigmentacji (szczególnie tej, która ujawnia
się w starszym wieku) najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić dla swojej cery jest
nieopalanie się, zwłaszcza w solarium. Oczywiście ja idę o krok dalej i
dodatkowo przez cały rok używam kremów z filtrem: jesienią/zimą SPF 30, a
wiosną/latem SPF 50. Dodatkowo znanym składnikiem rozjaśniającym jest witamina
C, która hamuje działanie enzymu odpowiedzialnego za produkcję melaniny
(barwnika skóry). Dlatego substancja ta odgrywa w moim planie pielęgnacyjnym
ważną rolę.
Rozkurczanie mięśni mimicznych jest trudne, ale robię co w
mojej mocy, by odnieść na tym polu sukces. Jeśli znane jest Wam działanie
botoksu (czyli blokowanie złącza nerwowo-mięśniowego, które uniemożliwia
przekazanie sygnału do skurczu od mózgu do mięśnia) oraz jego niezaprzeczalna
skuteczność, to nikogo nie zdziwi fakt, że sposobu na odtworzenie go szukają wszelkie
możliwe koncerny. Różnego rodzaju peptydy mają dawać działanie podobne, ale
mniej totalne i oczywiście mniej trwałe. Na blogu wymieniałam już kilku
najpopularniejszych obecnie przedstawicieli, ale przypomnijmy ich: Syn-ake® (= tripeptide-3 = dipeptide diaminobutyroyl benzylamide diacetate), wagleryna (= Waglerin-1) czy argirelina (= acetyl hexapeptide-3 = acetyl hexapeptide-8).
Dodatkowo przy mięśniach mimicznych nie można zapominać o
delikatnym, ale regularnym masażu rozluźniającym przykurczone mięśnie. Tak jak
już wspominałam na blogu niejednokrotnie, moją małą zmorą są poziome zmarszczki
na czole, które masuję codziennie. Link do wykonywanego przeze mnie masażu
zamieszczam na koniec wpisu.
Mówiąc zaś o odpowiednim nawilżeniu, musimy uwzględnić niewysuszanie
skóry, nawadnianie odpowiednio dobranymi humektantami i zapewnianie jej
okluzji, która nie pozwoli wodzie uciec ze skóry, ale zarazem nie zapcha jej.
Tutaj kluczową sprawą będzie dobranie odpowiedniej metody i produktu do mycia
twarzy, właściwego toniku, serum czy kremu nawilżającego.
Z kolei gęstość skóry będzie zależała przynajmniej w części
od środków, o których już wspomniałam. Idealną grupą pomocnych nam w tym
substancji są retinoidy, które stosowane miejscowo pobudzają proliferację komórek
naskórka pogrubiając go oraz pobudzają syntezę i odkładanie się
glikozaminoglikanów w skórze. Glikozaminoglikany to takie wielkie cukrowe
cząsteczki, które stanowią budulec naszej skóry oraz chłonąc wodę utrzymują jej
jędrność. Najsłynniejszym przedstawicielem GAG jest na pewno dobrze Wam znany
kwas hialuronowy :)
Dodatkowo w utrzymaniu gęstości skóry pomogą nam filtry
przeciwsłoneczne, które chronią siatkę kolagenu i elastyny przed uszkodzeniem,
oraz witamina C, która pomaga im się odbudować. W walce z uszkodzeniami wspomoże
nas też armia przeciwutleniaczy (antyoksydantów) z witaminą E, koenzymem Q10,
kwasem liponowym, astaksantyną czy resweratrolem na czele. Na marginesie dodam,
że wielu dermatologów z którymi rozmawiałam twierdziło, że najlepsze co można
zrobić dla swojej cery to… po prostu nie palić papierosów. Tak więc kolejny
punkt dla mnie ;)
SCHEMAT PIELĘGNACYJNY
Rano:
- płyn micelarny lub tonik, rzadziej zamiennik,
- serum z witaminą C,
- filtr z SPF 25.
Wieczorem:
- łagodny żel do mycia twarzy,
- tonizowanie takie, jak o poranku,
- krem mikrozłuszczający w strefie T,
- krem nawilżający na resztę twarzy,
- przeciwstarzeniowy olejek na szyję i dekolt.
Dodatkowo podstawę mojej pielęgnacji stanowi regularne (dwa
razy w tygodniu) używanie peelingów enzymatycznych oraz maseczek, które łączą
działanie przeciw niedoskonałościom z dbałością o koloryt, nawilżenie i
gładkość cery. Po maseczce stosuję serum z mocniejszymi składnikami
(retinoidami lub peptydami), które chciałabym włączyć do codziennej
pielęgnacji, najlepiej w postaci kremu na noc.
Krem Soraya akurat skończył mi się i nieopatrznie wyrzuciłam pudełko :( Ale w międzyczasie wykańczam próbki, których termin przydatności pomału się kończy ;) |
KOSMETYKI
Są dwa kosmetyki, na które jestem w stanie wydać większe
pieniądze: serum z witaminą C oraz krem przeciwsłoneczny. Dlatego od dłuższego
czasu stosuję lekkie serum rozświetlające z witaminą C LIQ CC SERUM LIGHT 15%
VITAMIN C BOOST oraz przez większość roku filtry, które również kosztują mnie
wiele finansowych wyrzeczeń ;) O ile dobre filtry łapię na promocjach -40% np.
w Super Pharm, o tyle serum niezmiennie obciąża mój budżet, ale w mojej opinii
jest tego po prostu warte.
Wiosną na pewno będę polowała na mojego osobistego faworyta,
czyli suchy żel-krem do twarzy Anthelios XL SPF 50+, ale zimą trzymam się
niższej ochrony. Normalnie zakupiłabym ten sam żel-krem w wersji SPF 30, ale
gdy moje finanse na to nie pozwalają wybieram coś z niższej półki: krem
ochronny do twarzy Soraya SPF 25. O moich ulubionych -> kremach z filtrami z ochroną SPF 30 pisałam całkiem niedawno, więc zapraszam – tam mówię o nich
więcej oraz polecam produkty, które cenię z innych powodów.
No i jeśli chodzi o drogie kosmetyki, to tyle. Cała reszta
produktów do codziennego użytku razem wzięta (przy cenach promocyjnych tam,
gdzie to możliwe) kosztuje razem mniej-więcej tyle, co opakowanie serum Liq
wraz z przesyłką. Takie podejście w stu procentach mi odpowiada i dopóki nie
znajdę tańszego serum czy filtru o tej samej jakości, pewnie nieprędko coś się
tu zmieni :)
Żel do twarzy wybieram jako jeden z pięciu, które kosztują
grosze, a fantastycznie się u mnie sprawdzają: o moich -> ulubieńcach do mycia twarzy przeczytacie tutaj. Obecnie na tapecie jest biedronkowy żel micelarny Be Beauty
(chyba moje dwudzieste opakowanie…), ale wspomniane w poście Babydream, Anida
czy Fitomed również wracają do mnie jak bumerang.
Z tonizowaniem sprawa wygląda analogicznie: wybieram jeden z
pięciu dobrych, tanich toników i nic więcej mi do szczęścia nie trzeba.
Aktualnie w użyciu jest płyn micelarny Be Beauty, a jakże! z Biedronki. Nie
ukrywam, są inne, które również bardzo lubię, ale zwykle są co najmniej trzy
razy droższe, co ma dla mnie niebagatelne znaczenie. Tu przeczytacie o moich -> ulubionych tonikach z drogerii, a tutaj o -> najfajniejszych tonikach domowych.
W strefie T używam obecnie kremu do skóry trądzikowej CERA+
SOLUTIONS, którego działanie bardzo, ale to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Produkt
ten pewno doczeka się jeszcze własnej recenzji, ale już teraz mogę zapowiedzieć
Wam, że jest to jeden z najfajniejszych -> mikrozłuszczających kremów jakie miałam
(a było ich trochę!). Dodatkowo cena około 10 zł czyni go naprawdę mocno
konkurencyjnym wobec reszty kosmetyków tego typu na rynku.
W kwestii nawilżenia trzymam się ostatnimi czasy -> Skoncentrowanego kremu przywracającego gęstość skóry na dzień i na noc, 60+ z serii Eveline New Hyaluron Drugiej Generacji. Jego recenzja dopiero co była na blogu, więc ciężko mi napisać o nim coś ponad
to ;) To moje drugie opakowanie, oba kupiłam w promocyjnych cenach 9-11 zł i
dla mnie na tej półce cenowej krem ten nie ma żadnej konkurencji. Tym niemniej
poszukuję jego zamiennika, który zawierałby któryś przeciwzmarszczkowy peptyd
i/lub retinol. Jeśli znacie coś godnego polecenia, piszcie :)
Olejek do stosowania na szyję i dekolt wykonałam sama, więc
jeśli jesteście ciekawe przepisu – kliknijcie w link. Wykorzystałam znane z przeciwzmarszczkowego działania olej arganowy, kawę oraz
witaminę C i otrzymałam naprawdę fantastyczny kosmetyk :) Polecam od serca,
naprawdę.
Dodatkowo dwa razy w tygodniu robię sobie mały dodatkowy
zabieg: peeling, maseczkę i przeciwzmarszczkowe serum. W kwestii złuszczania
niezmiennie trzymam się peelingu enzymatycznego Balea, który kosztuje 2,45 euro
i jest po prostu fantastyczny. Serum też mam tylko jedno: aktualnie jest to Przeciwzmarszczkowe
serum wygładzające z retinolem i adenozyną z linii Vis Plantis Reti Vital Care.
Po jego wykończeniu kupię zapewne produkt z innej serii: Vis Plantis Age
Killing Effect Serum na zmarszczki mimiczne i głębokie linie, które zawiera 4% Dipeptide
Diaminobutyroyl Benzylamide Diacetate, czyli po prostu Syn-ake®. Oba produkty
bez promocji kosztują ok. 35 zł, ale biorąc pod uwagę częstotliwość stosowania
i typowe ceny kosmetyków z tego typu składnikami, uważam je za bardzo sensowną
alternatywę.
Natomiast między peelingiem a serum jest zawsze miejsce na
maseczkę i tu, muszę przyznać, zaskoczyło mnie ile ich mam. Z mojego wielkiego
posta ze -> zbiorczą wiedzą o maseczkach wiecie, że nade wszystko uwielbiam
algi Nacomi oraz jednoskładnikowe maseczki z alg oraz glinek, więc są to
produkty raczej trudne do przeterminowania, ale… sam fakt, że nazbierało się mi
ich więcej niż sądziłam, zaskoczył mnie ;) Biorę się więc za denkowanie.
ZABIEGI
Oczywiście, świetnym uzupełnieniem pielęgnacji kosmetykami w
domu są najróżniejszego rodzaju zabiegi kosmetyczne. Przy studenckim budżecie
jest to jednak coś, na co zupełnie mnie nie stać, więc rozpieszczam się sama:
głównie masażami.
Nie stosuję ich rano, bo żaden stosowany przeze mnie wtedy
kosmetyk nie zapewnia mi wystarczającego poślizgu, który chroniłby przed
nadmiernym naciąganiem skóry. Jednak wieczorem stosuję masaż „na wodę” podczas
mycia twarzy żelem oraz część segmentów wykonuję na olejku. Jak to dokładnie wygląda?
Zaczynam od zdrenowania limfy z twarzy. Ponieważ w kolejnych etapach masażu będę wykonywać ruchy z dołu do góry, nie chcę pompować w tym kierunku chłonki ze
zbędnymi produktami przemiany materii: ich miejsce jest w układzie żylnym, z
którym trafią do wątroby i nerek by tam je unieczynnić. Z kolei do tego układu żylnego trafić, limfa z całego ciała musi spłynąć do klatki piersiowej. Tak więc masaż zaczynam
od drenażu (czyli „przepychania” chłonki z miejsc obwodowych w tym właśnie kierunku), potem przechodzę do kolejnych partii, a
następnie drenuję jeszcze raz: by pozbyć się tych resztek chłonki, które mogłam
„wypchnąć” z powrotem przy poprzednich etapach :)
Podsumowując, mój masaż składa się z czterech segmentów:
- drenażu,
- masażu antygrawitacyjnego,
- masażu rozluźniającego mięśnie i
- ponownego drenażu.
Tu chciałabym podkreślić, że jestem mocno przekonana, że
każdy fizjoterapeuta widząc tę terminologię albo oglądając podlinkowane niżej
filmiki parsknąłby śmiechem ;) Prawdziwy masaż twarzy jakiego uczą na
fizjoterapii czy kosmetologii to przede wszystkim zabieg, który dobrze wykonany
może być tylko przez osobę trzecią, choćby dlatego że tylko ona ma możliwość
uciskać pod odpowiednim kątem i z dobrze dobraną siłą. Z drugiej strony, nawet
osoby które stać na takie rozpusty ;) nie robią tego zapewne częściej niż raz w
tygodniu. Więc jednocześnie uważam, że taki krótki, ale za to bardzo regularny
masaż ma też swoje efekty, które są nie do przecenienia: jako jedyne mogą
walczyć z migracją twarzy oraz… są całkowicie darmowe. A cała sekwencja nie zajmuje
mi więcej niż pięć minut, więc jedyną PRAWDZIWĄ przeszkodą może być tu po
prostu zmęczenie czy lenistwo. A więc obejrzyjcie te filmiki i masujcie się
razem ze mną :)
Segment 1. i 4.
drenaż limfatyczny metodą kamień-nożyce-papier
Segment 2.
masaż antygrawitacyjny z Shiseido
Segment 3.
rozluźnianie mięśni mimicznych z Azjatyckim Cukrem
ZDROWIE CAŁEGO ORGANIZMU
Nie mogę oczywiście nie wspomnieć tu o tym, że po prostu
dbam o cały swój organizm. Staram się wysypiać i zdrowo jeść, piję dużo wody i zielonej herbaty. Dwa razy w tygodniu
wychodzę na godzinę zumby, więc mam też trochę ruchu, choć na świeżym powietrzu
jedyną moją aktywnością jest piesze chodzenie wszędzie tam, gdzie to możliwe.
Dodatkowo od początku tego roku postanowiłam uzupełnić dietę o to, czego nie jestem jej w stanie dostarczyć: silne antyoksydanty obecne w produktach, których nie lubię lub jem za mało. Służy mi do tego suplement Olimp: aktualnie jeszcze Gold Vita-Min Anti-Ox Super Sport, a po jego skończeniu przerzucę się na Anti-Ox Power Blend. Oba produkty opierają się na tym samym koktajlu przeciwutleniaczy, które w wersji Gold Vita-Min występują w tandemie z fajną mieszanką minerałów i witamin. Jednak analizując moje wyniki z Fitatu (świetnej, darmowej, dotyczącej żywienia aplikacji!) żadne większe niedobory mi nie grożą, więc do codziennej suplementacji (dotychczas ograniczającej się tylko do witaminy D i okresowo czegoś na włosy) chętniej włączę sam Anti-Ox, który wychodzi przy tym o wiele taniej :) Aha, kupując go zwróćcie uwagę na to co bierzecie: ja poprosiłam o Anti-Ox, a dostałam Gold Vita-Min Anti-Ox Super Sport i o pomyłce zorientowałam się dopiero w domu ;) Więc jeśli przykładowo zapuszczacie włosy albo grożą Wam niedobory, szukajcie takiego pudełka jak na zdjęciu. W przeciwnym razie lepiej skupić się na zdrowej diecie i wybrać sam Anti-Ox Power Blend ;)
Dodatkowo od początku tego roku postanowiłam uzupełnić dietę o to, czego nie jestem jej w stanie dostarczyć: silne antyoksydanty obecne w produktach, których nie lubię lub jem za mało. Służy mi do tego suplement Olimp: aktualnie jeszcze Gold Vita-Min Anti-Ox Super Sport, a po jego skończeniu przerzucę się na Anti-Ox Power Blend. Oba produkty opierają się na tym samym koktajlu przeciwutleniaczy, które w wersji Gold Vita-Min występują w tandemie z fajną mieszanką minerałów i witamin. Jednak analizując moje wyniki z Fitatu (świetnej, darmowej, dotyczącej żywienia aplikacji!) żadne większe niedobory mi nie grożą, więc do codziennej suplementacji (dotychczas ograniczającej się tylko do witaminy D i okresowo czegoś na włosy) chętniej włączę sam Anti-Ox, który wychodzi przy tym o wiele taniej :) Aha, kupując go zwróćcie uwagę na to co bierzecie: ja poprosiłam o Anti-Ox, a dostałam Gold Vita-Min Anti-Ox Super Sport i o pomyłce zorientowałam się dopiero w domu ;) Więc jeśli przykładowo zapuszczacie włosy albo grożą Wam niedobory, szukajcie takiego pudełka jak na zdjęciu. W przeciwnym razie lepiej skupić się na zdrowej diecie i wybrać sam Anti-Ox Power Blend ;)
Rany boskie, pisząc ten tekst w edytorze tekstu skończę
zaraz SIÓDMĄ stronę. Jestem chyba nienormalna. No i kto to będzie czytał? :D
Tak swoją drogą, to jest dobre pytanie do moich Czytelniczek: czy przy tekstach
tej długości wolicie dostać ja na raz, czy podzielone na dwie części? W tym przypadku o podjęcie decyzji poprosiłam fanki Kosmeologiki na Facebooku, ale chciałabym wiedzieć co robić też na przyszłość. Tak więc będę
wdzięczna za odpowiedzi, bo ten słowotok to dla mnie niestety stan naturalny…
;)
Ściskam!
Ania
PS. A może by tak dać temu postowi lajczka na na fejsie? Napracowałam się i poza listą kosmetyków jest tu naprawdę dużo teorii: fajnie byłoby, gdyby dotarła do większego grona odbiorców :) Kliknij tu: (klik!), a potem daj Lubię to! :)
Ściskam!
Ania
PS. A może by tak dać temu postowi lajczka na na fejsie? Napracowałam się i poza listą kosmetyków jest tu naprawdę dużo teorii: fajnie byłoby, gdyby dotarła do większego grona odbiorców :) Kliknij tu: (klik!), a potem daj Lubię to! :)
Po powiększeniu zdjęcia możecie przeanalizować skład obu składowych mojego obecnego suplementu. |
Hej, ja też właśnie planuje jakby tu ułożyć moją pielęgnację i mam kilka pytań. Czy podczas stosowania retinoidow mogę używać glukonolakton i witamine b3? Używałaś już mleczko do demakijażu z be beauty? To chyba nowość, wzięłam go do koszyka przez przypadek i byłam przekonana że skład był inny niż ten który mam w domu i na pierwszym miejscu jest parafina :( dam sobie rękę uciąć że jej nie było! Co najlepiej używać pod maski algowe? Zastanawiam się nad witaminą e, tylko nie wiem z czym i czy w ogóle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale jakich retinoidów? Miejscowe/doustne i jaka moc?
UsuńNie używam mleczek w ogóle, bo nie cierpię produktów tego typu i makijaż zmywam żelem do twarzy. Mocno wydaje mi się jednak, że te Be Beauty zawsze tę parafinę miały - chyba, że mylisz z ich płynami micelarnymi? W każdym razie: jeśli po mleczku myjesz twarz, to parafina nie powinna zrobić krzywdy :)
Co masz na myśli przez "pod" maski? Pytam, bo ja maseczki nakładam na nagą cerę, zaraz po peelingu i osuszeniu jej ręcznikiem papierowym i to sprawdza się u mnie idealnie i nie szukałam innych metod :)
Używam Zorac, słabszą wersję. Nie mówię o mleczu, płyn micelarny też mam za bebeauty i żel też :) biedna żądzi! Mówię o miseczkach algowych peel of typu bielenda.
UsuńNa sam Zorac nic bym już nie nakładała, ale jeśli stosujesz go np. wieczorem, to rano koniecznie przyłóż się do nawilżania :) Jeśli to będzie zwykły krem nawilżający z glukonolaktonem czy niacynamidem to okej, ale już np. Effaclaru bym nie używała, sam Zorac to już dużo.
UsuńJeśli nie mówisz o mleczku to już sama nie wiem o który kosmetyk oryginalnie pytałaś ;)
A ja pod maseczki peel-off nie nakładałabym już niczego. Dobrze oczyść z martwego naskórka peelingiem, zmyj wszystko, osusz delikatnie i wtedy maseczkę :)
Bardzo przydatny i bardzo obszerny post! :) Wiele się z Twojego wpisu dowiedziałam. Podoba mi się Twoja strona i zostaję u Ciebie na dłużej. Zapraszam do mnie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Włosowe Inspiracje
Bardzo przydatny i bardzo obszerny post! :) Wiele się z Twojego wpisu dowiedziałam. Podoba mi się Twoja strona i zostaję u Ciebie na dłużej. Zapraszam do mnie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Włosowe Inspiracje
Genialny post. Nie wszystkie produkty znam, ale niektóre chętnie przetestuje :) pozdrawiam z Madrytu!
OdpowiedzUsuńwww.ladyagat.com
Świetny tekst, czegoś takiego szukałam, bo wydaje mi się, że Twój typ skóry idealnie wpisuje się w mój! Do tej pory moja pielęgnacja twarzy opierała się głównie na kosmetykach z Rossmanna których zakup warunkował kolor i kształt opakowania, zapach i jakże szczodre obietnice producenta, które baaardzo rzadko się spełniały ;) jedynym niezmiennym elementem był zielony, oliwkowy krem Ziaja którego używam od dziecka, a który już chyba bardziej szkodzi mojej skórze, niż pomoga. To chyba czas na wprowadzenie świadomych zmian w pielęgnacji, a Twój tekst bardzo mi pomoże.Co prawda liczba trudnych słów mnie przeraża, ale będę do niego niejednokrotnie wracać i na spokojnie wszystko analizować:)
OdpowiedzUsuńW razie czego pytaj śmiało :)
UsuńŚwietny post! Już się bałam co można wysmarować na tyle stron i że jest tutaj z setka produktów, a jednak wszystko jest przemyślane i o dziwo nie ma aż tylu kosmetyków:) Super! Ja masuję skórę Foreo luna chociaż raz dziennie podczas mycia twarzy i wierzę w to, że przynosi oczekiwane efekty, spowalnia starzenie.
OdpowiedzUsuńWitaj! jestem tu kompletnie nowa ale chciałabym zacząć stosować masaże :) Umiałabyś doradzić co mogłabym stosować i jak? Chcę zapobiegać powstawaniu " drugiego podbródka" i częściowo ograniczyć już jego "zalążki". Drugą rzeczą jest uniesienie policzków- moja budowa twarzy jest taka, że mimo młodego wieku wyraźnie widać, że "coś" ciągnie je w dół ;( do policzków wydaje mi się, że jeden z tych masaży które przedstawiłaś będzie dobry? ten środkowy? Chyba że masz jakies inne propozycje :) No i ta szyja...
OdpowiedzUsuńByłabym bardzo wdzięczna za pomoc! Pozdrawiam Cie serdecznie.
Wiktoria
Na pewno sekwencję drenaż - masaż "w górę" (środkowy filmik) - drenaż bym zostawiła, a dodała jeden segment na podbródek, o ile ktoś już taki opracował. Chętnie zerknę do tego w weekend - teraz odpisuję Ci żebyś nie pomyślała, że zapomniałam o Tobie ;)
UsuńPozdrawiam również! :)))
Bardzo dziękuję! Staram się jak najlepiej dbać o skórę i te masaże to dla mnie nowość. Chętnie dowiem się czy jest taki masaż na szyję- taki mi się przyda ;) Dziękuję jeszcze raz :)
UsuńWiktoria
Super post, dałaś mi dużo do myślenia. Też mam serum LIQ CC tylko w moim przypadku wersję rich. Bardzo mi pomaga. Jak dodam do tego Twoje rady, to moja cera zyska jeszcze więcej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA jak się u Ciebie ta wersja rich spisuje?
UsuńJestem zadowolona. Częściej stosuję je na wieczór. Mam suchą skórę, więc sprawdza się u mnie bogatsza konsystencja. Moja cera jest gładsza i co bardzo mnie cieszy uzyskałam wyrównanie kolorytu :)
UsuńA, rozumiem :) Ja chcę łączyć witaminę C z filtrami, dlatego wybrałam maksymalnie lekką konsystencję, ale dobrze wiedzieć, że to Rich też mogę polecać :)
UsuńPrzepraszam ze nie na temat, ale mam pytanko;) Dobrze znana jest mgielka olejowa do wlosow z Gliss Kura prawda? A gdybym chciala zrobic taka swoja domowa mgielke? Tzn nie chodzi mi o mgielke olejowa w takim sensie ze przed myciem jako olejowanie, tylko cos takiego jak Gliss Kur...że dodalabym wiekszosc wody i do tego ulubione olejki, troszke octu, cytryne itd..oczywiacie wiemy co sie dzieje jak wlejemy olej do wody..nie da sie tego jakos polaczyc do jednolitej mieszaniny?;) chodzi o cos takiego co posluzy jako mgielka do.codziennego stosowania :)
OdpowiedzUsuńMusiałabyś użyć emulgatora, są takie w sklepach z półproduktami :) Przy czym o ile pamiętam, Gliss Kury po pierwsze są dwufazowe, a po drugie są chyba głównie silikonowo-proteinowe, więc ciężko będzie odtworzyć taki skład w domowym zaciszu :)
UsuńJa wiem,tyle ze myslalam o czyms takim.na wakacjach, przed opalaniem spryskac wlosy rumiankiem z cytryna, a zeby nie bylo to zbyt wysuszajace myslalam o dodaniu olejkow :) Zawsze mozna do gliss Kura troszkę dolać:)
UsuńAaa, już rozumiem! No to wydaje mi się, że o takich mgiełkach rozjaśniających do włosów to już czytałam na blogach, sama też miałam parę podejść :) Ale osobiście wolałam postawić na dodanie nawilżaczy i olejków bez emulgatora, po prostu mieć dwufazówkę do wstrząsania.
UsuńJa z witaminy C polecam od siebie serum i krem Sesderma, można dorwać taki 2-pak w cenie promo 160 zł, jestem pod wrażeniem tego kosmetyku i na pewno do niego wrócę. Kusi mnie jeszcze witamina C z tej serii pod oczy ;)
OdpowiedzUsuńświetnie sprawdzają się też u mnie koreańskie kosmetyki - uwielbiam ich maseczki na płacie bawełnianym!
A ostatnie odkrycie to olejek różany Khadi - używam na noc :)
Pozdrawiam!
Ja robie codziennie/co drugi dzien masaz Tanaka oraz "cukrowe" rozkurczanie i uzywam atrederm, glownie przeciwtradzikowo ale licze tez na prewencje :).
OdpowiedzUsuńFiltrow i unikania opalania u mnie brak, ale i tak mysle ze lepsze jest to co robie niz jakbym miala palic i pic lub dalej sie opalac itd i jednoczesnie nie robic tych masazy
Dla mnie ta cala nagonka na slonce, solaria, nagly ogromny wzrost statystyk czerniakowych w ostatnich latach, wychwalanie samoopalaczy, pojazdy filtromaniaczek na osoby niefitrujace sie jest troche smieszne i przesadzone, za duzo w tym marketingu.
Ale to oczywiscie tylko moje zdanie i nikogo nie zmuszam do zgadzania sie ze mna :)
Tak jak wiele razy Ci już mówiłam, ja się z żadną nagonką nie spotkałam - nie przesiaduję na forach i czytam łącznie może z 5 blogów o tej tematyce, a tam dyskusja jest zawsze kulturalna. No chyba, że przytaczanie wyników badań naukowych uznamy za nagonkę :)
UsuńRozumiem, że masz swoją taktykę postępowania i się ona u Ciebie sprawdza, ale błagam: to właśnie mówienie, że wzrost medycznych statystyk to marketing jest śmieszne. Wiesz czym się zajmuję na co dzień i uwierz mi, że żniwo jest przerażające. Można nawet zamieszkać na solarium na własną odpowiedzialność i nic mi do tego. Ale mówienie, że ostrzeżenia lekarzy to marketing w Twoim przypadku wygląda jak zatkanie sobie uszu palcami z okrzykiem "nanananana, nic nie słyszę, nananana!" ;)
Kiedys natknelam sie na ponizszy artykul i sama nie wien co o nim sadzic, bo z jednej strony to co tam napiali brzm logicznie, z drugiej oni tez sa nastawieni na zysk wiec... Czy jako osoba siedzaca w temacie moglabys go skometowac :)?
Usuńhttp://www.solarium.pl/index.php/aktualnosci/0/kategoria-solarium/259/polaczmy-sily-aby-uratowac-dobre-imie-solarium
Ups ten wyzej to bylo co innego :D chodzilo mi o ten artykul
Usuńhttp://www.solarium.pl/index.php/aktualnosci/0/kategoria-solarium/252/na-strachu-przed-rakiem-mozna-zarobic--
Uf, aż nie wiem gdzie zacząć ;) Więc może od najważniejszego: czemu jak ktoś dla portalu o nazwie SOLARIUM.PL napisze artykuł "za" solariami to nie podejrzewasz go o marketing, a jak tysiące badań i lekarzy je potwierdzających mówi "przeciw" to tu widzisz przesadzanie i marketing właśnie? Przecież gdyby lekarzom tak zależało na zarabianiu na rakach (co jest bzdurą samą w sobie, o czym za chwilę) to w ich interesie leżałoby, żeby pacjenci się opalali. A na sprzedaży kremów z filtrem czy spadku zainteresowania solariami lekarze nie zarabiają.
UsuńDodatkowo artykuł ma zerową wartość merytoryczną. Nie ma nawet żadnej bibliografii, bo lista portali informacyjnych (nawet nie do artykułów z nich, tylko samych stron głównych o_O) to chyba jakiś żart. Bardzo chętnie napiszę artykuł na dowolny temat w źródła wpisując "Onet, Pudelek, Super Express" ;)
Inna ważna kwestia: to wszystko są portale amerykańskie. Tam opieka zdrowotna wygląda zupełnie inaczej niż w przeważającej części Europy. Jest w większości prywatna i rozliczana z ubezpieczycielem, i tam sugestie jakoby lekarz zarabiał na opisanych manipulacjach miałyby większy sens (co nie znaczy, że jest to powszechne - bo czarne owce oczywiście się zdarzają i nie próbujmy temu zaprzeczać). W Polsce i większości Europy działa to inaczej, nikt nie ma interesu w tym, żeby naddiagnozować choroby. O systemie amerykańskim można poczytać tutaj: https://en.wikipedia.org/wiki/Health_care_in_the_United_States, polecam też film Michaela Moore'a pt. "Sicko".
Kolejną manipulacją jest sugestia jakoby dermatolodzy kasowali pacjentów na seanse, które mogliby odbyć w solariach. To, o czym pisze ten dziennikarzyna to najprawdopodobniej fotochemioterapia, w tym PUVA. Polega to na tym, że pacjentowi podaje się leki uwrażliwiające na światło (psoraleny), a potem poddaje naświetlaniom o bardzo, bardzo wyśrubowanych parametrach. Tymczasem lampy komercyjne nie mają w swojej specyfikacji nawet tego ile dokładnie UVA i UVB dają, tylko stosunek jednego do drugiego :/ To jest zupełnie inna półka zaawansowania technologicznego, nie mówiąc już o tym, że podczas terapii mogą wystąpić działania niepożądane i dlatego powinno się to odbywać pod kontrolą lekarza.
O tym, że chociażby w Polsce (o bogatszych krajach nie wspomnę) można to zrobić na fundusz, a jak nie to odpłatność jest rzędu ~20 zł, to nie wspomnę. Kolejna manip... o przepraszam, kolejne bezmyślne tłumaczenie zagranicznych teorii spiskowych na język polski.
http://zdrowie.trojmiasto.pl/Promieniowanie-ultrafioletowe-dobroczynca-czy-wrog-n56451.html
Odnośnie tego, co autor pisze o dużym odsetku występowania czerniaka w USA. Otóż tak się składa, że ogólnie prawie 80% przypadków tej choroby zamyka się w Ameryce Północnej, Europie, Australii i Nowej Zelandii, bo dotyka on głównie osób o jasnych fototypach i tak dalej. Zerknij tu na raport WHO z 2014 r., na stronę 253.: https://www.iarc.fr/en/publications/pdfs-online/wcr/2003/WorldCancerReport.pdf i porównaj sobie wielkości czerwonych kontynentów. Czy kogokolwiek może dziwić, że aż tak dużo przypadków czerniaka jest w Stanach? A dodam, że w ogóle patrzenie na liczby zachorowań, a nie na współczynnik zachorowalności (w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców) to też błąd, bo w ogóle czerniak największym problemem jest właśnie w Australii i NZ. Jasna karnacja + dużo słońca + kultura bardzo "outdoorowa" = nowotwory skóry.
Autor wspomina, że śmiertelność na czerniaka nie zmieniła się od 1975 r. Tu polecam raport WHO z 2008 r., stronę 404.: http://www.iarc.fr/en/publications/pdfs-online/wcr/2008/wcr_2008.pdf , bo na wykresie widać coś zupełnie innego.
Mogłabym tak długo, bo polemika z tym artykułem to materiał na cały osobny post, na który nie mam czasu. Przepraszam jeśli jest trochę chaotycznie, ale piszę w emocjach, bo uważam pisanie takich artykułów za wyjątkowo niemoralne i szkodliwe społecznie.
I podkreślam raz jeszcze: jak ktoś chce, niech się opala ile wlezie. Tylko rozróżnijmy dwie sytuacje:
Usuń- pierwsza: "Wiem, jakie ryzyko niesie ze sobą opalanie/solarium/unikanie filtrów/wstaw dowolne i sama podejmuję tu świadomą decyzję."
- druga: "Ci, którzy popierają moje zdanie na pewno mają rację, a osoby radzące przeciwnie to manipulacja/marketing/spisek/wstaw dowolne; będę robić jak robiłam, bo to przecież wcale nie szkodzi."
W pierwszej sytuacji nikogo nie będę nawracać, bo wszyscy jesteśmy dorośli i żyjemy na własny rachunek. Ale druga zawsze będzie budziła we mnie sprzeciw i zawsze podejmę chociaż próbę edukacji. A już na pewno zawsze będę walczyć z zarażaniem ignorancją innych ludzi, więc tego typu artykuły i komentarze takie jak Twój pierwszy nie powinny moim zdaniem nikomu uchodzić na sucho.
Aniu, dziekuje ci za tak wyczerpujaca odpowiedz, chyle czola :).
UsuńOczywiscie, ze nazwa portalu wzbudzila moje podejrzenia, przeciez napisalam wyzej, ze nie wiem co o tym sadzic bo autorzy artykulu tez sa nastawieni na zysk.
Dlatego wlasnie poprosilam o twoj komentarz
Co do fitrow jeszcze, to moim zdaniem po prostu brakuje widocznych dowodow ich dlugofalowego dzialania.
To znaczy, wiele blogerek pisze, ze uzywa filtrow od paru lat (czesto rownolegle z retinoidami), ale nie znalazlam jeszcze w internecie postu porownawczego, gdzie taka blogerka pokazalaby swoja twarz przed rozpoczeciem filtrowania i zdjecie aktualne, aby moc sobie samemu zweryfikowac czy ta pielegnacja rzeczywiscie ma wplyw na zewnetrzne starzenie sie... Ale przynam, ze nie przeszukalam calego internetu wiec moge sie mylic :) takze jesli ktos jednak pokusil sie o takie porownanie i sie na nie natknelas, to poprosze link :)
Przepraszam, ale jak chciałabyś żeby wyglądało to porównanie?
UsuńFiltry nie odmładzają. Mają hamować procesy starzenia. Więc chciałabyś, żeby ktoś zrobił zdjęcie "w dniu zero", a potem po dziesięciu latach zrobił kolejne i powiedział: "przez dekadę zrobiło mi się 5 zmarszczek, ale bez filtra byłoby ich 10"? ;) Można by ewentualnie poszukać blogerki, która ma siostrę bliźniaczkę jednojajową i oczywiście niefiltrującą się ;) Ale nie muszę chyba mówić, że takie znalezisko graniczy z cudem.
No chyba, że jakoś źle Cię zrozumiałam :) Aha, no i pozwolę sobie przypomnieć, że przykłady blogerek to nie do końca są dowody. Mamy całą gałąź nauki zajmującą się fotostarzeniem, tysiące badań na ten temat, dowody mikroskopowe i biochemiczne. A także sporadyczne dowody kazuistyczne, wybrane pokazałam tutaj: http://www.kosmeologika.pl/2014/07/abc-ochrony-przeciwsonecznej.html
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=405374
UsuńZnalazlam ten watek na wizazu, gdzie dziewczyny wypowiadaly sie o dlugofalowych efektach stosowania retinoidow (niekoniecznie w parze z filtrami) w prewencji przeciwstarzeniowej, zdania sa podzielone :) jedna z dziewczyn napisala ze zrezygnowala bo przez caly czas stosowania wygladala okropnie i zwatpila w sens ich stosowania by teraz wygladac okropnie i ewentualnie ciut mlodziej za x lat, troche ja rozumiem bo sama unikam wychodzenia z domu w trakcie luszcsenia i wysuszenia :/
A tak zupelnie zmieniajac temat, Anu czy ty tez masz tak ze podklad mineralny podkresla ci zmarszczki i czasami pory?
Nie wiem w czym tkwi przyczyna, przed aplikacja podkladu stosuje krem nawilzajacy, jako primer uzywam teraz pudru bambusowegi z bu, ale zauwazylam ze primer nie ma tu znaczenia.
Podklad podkresla mi rozszerzone pory i bruzdy nosowo-wargowe, bez makijazu sa prawie biewidoczne a z podkladem wygladaja na caliem glebokie :(.
Nakladam 2-3 cienkie warstwy, inaczej nie uzyskuje wystarczajacego krycia.
Niestety na sam puder bambusowy nie moge sobie pozwolc z powodu tradziku i nierownego kolorytu, zaczerwienien.
Podklad jest matujacy, a i tak cera przetluszcza sie szybko.
Aplikuje pedzlem kabuki z anabelle minerals, jest on dosc maly i mocno zbity.
Najczesciej na koniec daje jeszcze warstewke pudru bambusowego jako wykonczenie.
Dodam, ze makijaz roibie zawsze w sztucznym swietle i wyglada on zawzze swietnie, dopiero gdy wyjde na dwor i przejrze sie w lusterku to widze te podkreslone pory i zmarszczki :(.
A jeszcze apropo masazu dodam cos od siebie :) w zeszlym roku zaniepokoily mnie pojawiajace sie pomalu poziome linie na czole, dodatkowo caly czas czulam, ze mimo poskromienia mimiki te miesnie sa wciaz napiete, nie moga sie rozkurczyc.
Od nowego roku zaczelam masaz Tanaki, do tego masaz z Cukrem ktory podlinkowalas, plus czasem sam masaz czola palcami (gora-dol oraz na boki) i widze duza roznice :).
Miesnie juz nie sa napiete, a linie zrobily sie praktycznie niewidoczne gdy nie mam makijazu, bo po nalozeniu podkladu ujawnia sie powyzszy problem :(.
Nie wiem c robic bo przeciez po to stosuje podklad by wygladac dobrze, a nie musiec wybierac miedzy zamaskowanym tradzikem a ujawnionymi zmarszczkami, ktorych tak naprawde jeszcze praktycznie nie ma...
Wyprobuje tez kroki ktore podpowiedzialas kolezance wyzej, bo mam te same klopoty - troche wiszace policzki i to one sa u mnie bezposrednia przyczyna bruzdy osowo-ustnej, do tego z powodu nadwagi wystapil u mnie drugi podbrodek i ogolnie slabo zaznaczona zuchwa, nadmiar skory i tluszczu na twarzy.
Do tego trzeba dodac ze sie odchudzam i chce uniknac zwiotczenia twarzy z powodu utraty wagi
. A anonimce wyzej jeszcze moge podpowiedziec ze wlasnie w masazu Tanaki jest bardzo fajne i banalnie proste cwiczenie na podbrodek :)
Nie wiem, czy moze nakladam za duzo podkladu w tym miejscu, a moze jest on zbyt nastawiony na pochlanianie sebum i przesusza skore mimo zastosowania kremu przed aplikacja?
UsuńMoglabym sprobowac nakladac na te problematyczne okolice tylko jedna warstwe podkladu, ale jak to wtedy polaczyc z reszta twarzy by nie zrobic sobie efektu bledszych plam :(
Aplikacja podkladu na mokro niestety odpada w moim przypadku, probowalam wiele razy i nie wygladalo to dobrze
Jeszcze jako ciekawostke zauwazylam, ze po aplikacji samego pudru bambusowego moja cera pozostaje matowa na kilka godzin, tak samo jest w dni kiedy rezygnuje z makijazu i poprzestaje na umyciu twarzy.
UsuńZas po aplikacji podkladu moja cera przetluszcza sie juz po godzinie, czy to oznacza ze podklad za bardzo ja wysusza i skora broni sie jeszcze wiekszym przetluszczaniem?
Wiem Aniu, zameczam cie ale kto inny dysponuje taka wiedza jak nie ty :)
Wiesz co, napisalas mi wszysciusienkieszczgoly poza najwazniejszym: jaki podklad stosujesz?
UsuńAha, no i od siebie polecam BARDZO malowanie sie w swietle dziennym jesli masz taka mozliwosc. U mnie robi to ogromna roznice, wlasciwie jedyne "razy" kiedy zle sobie naloze podklad to wlasnie ciemne, zimowe poranki :(
Nie napisalam, bo to nie jest zaden konkretny produkt tylko mieszanka podkladow z Kolorowki :( ogolnie ukierunkowana na maksymalne krycie, matowienie i pochlanianie sebum, oparta na mice, dwutl tytanu i tlenku cynku, ze spora dosypka mikrosfer silikonowych i krzemionki.
UsuńNiesety nie mam mozliwosci umalowania sie "od zera" przy naturalnym swietle :(, podchodze do okna jedynie jak nakladam roz i bronzer
Napisalam tez w tej sprawie do Kolorowki, ogolnie pani odpisala mi ze niesety sprawa nie jest prosta i u niej pomagal podklad oparty na kaolinie (ktory u mnie z kolei byl kompletna klapa), ewentualnie zrobic podklad na talku (ale mialam puder Inglot oparty na talku i problem byl ten sam)
? :)
UsuńWow tyle informacji, które teraz muszę "przetworzyć" :) Chciałam się zapytać o serum z witaminą C, mianowicie czemu sama nie kręcisz tego kosmetyku? Ten sklepowy uważasz za skuteczniejszy? Bo ja do tej pory robiłam sama, ale ponoć wtedy nie wiadomo czy ta witamna C się nie ulatnia czy coś takiego... I gdzie można go kupić? :)
OdpowiedzUsuńA druga sprawa to tonik kwasowy. Czy już nie używasz tego produktu, jedynie krem mikrozłuszczający?
Trzecia sprawa czy próbowałaś może kosmetyków Sylveco? Mam krem do twarzy brzozowo-rokitnikowy oraz ten pod oczy z chabrem, i tak sobie myślę, że nawet nie próbowałam specjalnie innych, więc skąd mam wiedzieć czy nie ma lepszych? ;) Nawilżają, krzywdy trądzikowej mi nie robią, skład jest fajny, polityka firmy świetna, opakowanie śliczne;) jednak może powinnam szukać jakiś innych? nie mam doświadczenia w kremach, tzn. konsystencja jest dla mnie dość ważna, a kremy sylveco mają taką jaką lubię... Ten pod oczy się sprawdza, ten do twarzy jest taki tłuściutki, ale ja lubię tak się nawilżyć... Czy jest z niego jakiś efekt poza nawilżeniem (?) to nie wiem... Może ten Twój z Eveline byłby lepszy... Zaraz przeczytam recenzję ;) i jak znajdziesz ten z peptydami to daj znać! :) Myślę też, że spróbuję tego co opisujesz z Cera +. Czy znajdę go w superfarmie? pozdrawiam :) no i zmotywowałaś mnie do masaży :) ja jeszcze lubię robić sobie mikroigłową mezoterapię, ale żadko kiedy mam taki "czysty" stan cery beż żadnego pryszcza, aby móc ją wykonać :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo to w skrócie :)
UsuńWitaminę C w kosmetykach można zastosować w co najmniej kilku formach i te, które są dostępne w sklepach z półproduktami nie odpowiadają mi. Są albo zbyt niestabilne, albo wymagają ciężkiej konsystencji finalnego kosmetyku, albo wymagają bardzo specyficznych formuł i wychodzą po prostu drogo (pamiętajmy, że czas spędzony na robieniu kosmetyku też jest cenny ;)). Więc w najbliższym czasie nie planuję kręcenia akurat tego rodzaju kosmetyku. To opakowanie Liq kupiłam przez internet, ale jest też w niektórych aptekach - np. sieci Gemini :)
W kwestii toniku: kiedy używam serum Liq (które ma niskie pH) i kremu mikrozłuszczającego, więcej kwasów to już było za dużo dobroci. Po mału denkuję krem Cera+, a w kolejce czeka kolejny krem tego typu i jeśli do tego czasu na horyzoncie nie pojawi się inny fajny krem, to podmienię go na coś z peptydami lub retinolem, a funkcję mikrozłuszczania przejmie tonik PHA :) Tak na marginesie to miło mi, że o nim pamiętasz :)))
Co do Sylveco/Biolaven/Vianek: praktycznie każdy z ich kosmetyków lubiłam, wyjątki były naprawdę sporadyczne. Ale w pielęgnacji twarzy niewiele mają produktów, które wpisują się w mój schemat. Myjadła, toniki i micele są świetne, ale średnio trzy razy droższe niż to, czego używam - to ich jedyna wada, niestety przesądzająca. Natomiast kremy po prostu nie mają w sobie tych składników, o których pisałam w poście. Jeśli wprowadzą coś przeciwstarzeniowego to z pewnością będę pierwsza w kolejce do zakupu :)
Krem Cera+ widuję w naprawdę wielu aptekach, ale nie mogę sobie przypomnieć, czy w SP też... Powinien być, bo kojarzę tam inne kosmetyki tej marki i ogólnie z Flos Leku :)
Dzięki za odpowiedź, jak zwykle wyczerpującą i profesjonalną. Widzisz, ja się nie znam, tylko tyle ile od czasu do czasu poczytam, więc nie pomyślałabym, że tonik + ten krem + serum to byłoby za dużo. Dobrze wiedzieć :) Zawsze tak przystępnie wszystko wytłumaczysz. Myślę, że zamówię to serum z witaminą C i poszukam kremu Cera +. Zastanowię się też nad Vis Plantis, bo wydaje mi się dość ważnym składnikiem pielęgnacji (no chyba, że polecisz coś lepszego za jakiś czas-a ja mam zasubskrybowane więc raczej mnie nie ominie :) ) Pozdrawiam i dobranoc
UsuńO serum Liq jeszcze nic większego nie pisałam na blogu, więc masz pełne prawo nie wiedzieć :) A co do kremów z peptydami/retinolem to dużo zależy od tego ile możesz wydać ;)
UsuńNo pewnie ze tak.. :) serum z wit. C właśnie dzisiaj mi przyszło i wydaje się fajne, fajna konsystencja, więcej na razie ciężko powiedzieć po pierwszym użyciu, ale jestem pełna nadziei. Chciałam się zapytać też czy ten peeling Balea jest dostępny w Polsce?
UsuńJesli juz to przez Allegro albo w sklepach z niemiecka chemia. Balea to cos jak rossmannowska Isana, tylko ze w innej sieci drogerii - niestety, w Polsce nieobecnej :(
UsuńBardzo podobają mi się tak dogłębne teksty i wole je dostawać w jednej porcji, wtedy niczego nie przegapię, co przy tekstach w częściach mi się zdarza. A z filmami z pewnością się zapoznam, bo też już trzeba walczyć z grawitacją i upływającym czasem.
OdpowiedzUsuńŚwietne zestawienie :)
OdpowiedzUsuńJa nie potrafię się zmotywować do stosowania kwasów ani do masowania twarzy - a jak już coś próbuję, to brak mi systematyczności :(
Jedyny plus, że od kilku lat się nie opalam - widzę różnicę między moją skórą a skórą koleżanek, które się smażą każdego lata bez odrobiny filtra.
Najgorzej było jak zapomniałam o filtrze we Francji :( 1 dzień, kilka godzin na słońcu i do dzisiaj mam piegi na ramionach i wyraźnie odcięty kolor :(
UsuńMiałam serum z LIQ, zużyłam nawet już dwie buteleczki :) Jeśli szukasz tańszego zamiennika to najlepszy będzie wg mnie serum z Biochemii urody, też byłam zadowolona z serum z wit C ze starej mydlarni. Jednak BU jest super :) Teraz używam serum z Mad Hippie tam jest obok witaminy C - witamina E i kwas ferulowy, które podobno razem dają najlepsze efekty. A właśnie taki skład jest też w serum z BU, a jest sporo tańsze.
OdpowiedzUsuńFitatu jest przecudowne, uwielbiam max!
OdpowiedzUsuń