Jesienią od pielęgnacji oczekuję dwóch rzeczy: doprowadzenia ciała do porządku po wakacjach oraz umilenia mi nielubianej pory roku. Tym właśnie kierowałam się tworząc poniższy jesienny niezbędnik, w którego skład wchodzą:
1. Bogata, emolientowa maska do włosów
W moim przypadku jest to jeden z nowszych Biovaxów z olejem arganowym, makadamia i kokosowym. Włosy po lecie są często przesuszone od słońca i podniszczone od spartańskich warunków w jakich przychodzi nam czasem podróżować, warto więc zadbać o nie podwójnie. Dodatkowo przesunięcie równowagi nieco dalej od humektantów pomoże ograniczyć puszenie włosów powodowane dużą ilością wilgoci w powietrzu, a jesienią to właśnie większość z nas czeka :)
2. Krem z filtrem około 30
Jako filtromaniaczka nie mogłabym o tym punkcie zapomnieć :) W sezonie jesienno-zimowym trzymam się raczej niskich wartości, które jednak w zupełności mi wystarczają. Tej jesieni zakupiłam krem ochronny Soraya z SPF 25, którego starą wersję (wówczas z SPF 30) już kiedyś miałam i bardzo sobie chwaliłam. Zobaczymy jak ten krem zachowa się po liftingu jaki zafundował mu producent.
3. Apetyczne masło do ciała
W połączeniu z regularnym peelingowaniem dobry balsam, mleczko czy masło pomoże naszej skórze zregenerować się po trzech miesiącach wystawiania jej na próbę. W chłodnym sezonie zapachy takie jak karmel z cynamonem są jak znalazł, a woń produktu Farmony utrzymuje się na skórze baaardzo długo :) Kosmetyk ma poza tym fajny skład oparty o masło shea, więc wysmarowana nim skóra ma szansę na prawdziwą regenerację, a nie lepszy wygląd "aż do następnego mycia" co zauważam po masłach/balsamach opartych o parafinę czy silikony :)
4. Skarpetki złuszczające
Nie wiedzieć czemu Biedronka wprowadziła je do swojej oferty na początku wakacji, gdy niemożliwością było dla mnie męczenie się przez tydzień w skarpetach i krytych butach. Skarpetki jednak zakupiłam i trzymałam je w szufladzie do teraz, gdy skorzystanie z nich nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Mój plan jest taki, żeby teraz mocno się złuszczyć, a potem za pomocą dobrych kremów utrzymać ten stan do następnych wakacji. Czy mi się to uda? Zobaczymy. Na pewno cieszę się, że produkty tego typu stały się wreszcie szerzej dostępne - pamiętam, że jak zobaczyłam je pierwszy raz na Azjatyckim Bazarze za jakieś pięć dyszek plus koszt przesyłki z Singapuru to od razu wpadły mi w oko! A teraz w każdej drogerii znajdzie się choć jedna wersja, to przemiła odmiana ;)
No i na koniec moje nieziszczone (przynajmniej na razie) marzenie...
5. Piaskowy lakier do paznokci w kolorze oberżyny...
… lub oczywiście jakiejkolwiek innej, jesiennej barwie :) Na szczęście ich gama jest bardzo szeroka, lecz niestety w połączeniu z typowo wakacyjnym, piaskowym wykończeniem zdobycie mojego marzenia graniczy z cudem ;) Najpierw w ręce wpadł mi Vesper z linii „Bond girls” firmy OPI, który okazał się być totalnym niewypałem praktycznie pozbawionym drobinek. Później schodziłam się jak diabli po szafach Wibo, Golden Rose czy Paese, a także w poszukiwaniu sklepów prowadzących sprzedaż Delii czy Zoyi. Już-już miałam się poddać, ale polecono mi jeszcze lakier Catrice z serii Crushed Crystals. Odcień o nazwie PLUMdog Millionaire zapowiada się nader obiecująco! Chcecie go zobaczyć ? :)
Zimą doprowadzić się do porządku po lecie, a latem po zimie :D.
OdpowiedzUsuńHaha, zdecydowanie bywa i tak! :D
Usuńto życzę spełnienia marzenia:)
OdpowiedzUsuńJa mam z kolei chrapkę na skarpetki złuszczające Cosmabell;)
pozdrawiam ciepło
:)
Uwielbiam te skarpetki złuszczające! :)
OdpowiedzUsuńI pięknie pachnące masła, ah :)
Masło "karmel z cynamonem" to faktycznie coś co idealnie sprawdzi się w chłodne jesienne dni, zapach musi być obłędny. Sama lubię pachnące balsamy, ale zauważyłam taką specyfikę, że dość szybko mi się nudzą...
OdpowiedzUsuńUwielbiam super pachnące masła, to które pokazujesz musi być obłędne! A bardzo czuć karmel? Czy raczej jest zdominowane przez cynamon?
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie bardziej czuję karmel, ale lojalnie uprzedzam - mi on pachnie takim bardziej przyzłoconym cukrem, niż kajmakiem/krówką (a w takim kierunku idą zwykle producenci kosmetyków o tej woni). Dla mnie to zaleta, ale nie wiem jak dla Ciebie :)
Usuńno ale w sumie karmel to taki przypiekany cukier, a kajmak/krówka/toffi jest z mleka - ja rozróżniam te produkty/zapachy, więc nie ma problemu :) i tak - mniam! ;)
UsuńMało do ciała jest moim faworytem z Twoich 5 niezbędników. A ten zapach jest moim zdaniem idealny na jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuń