Ten post miał być o problemie ze
skórkami. Moja najlepsza przyjaciółka podpowiedziała mi na niego
fajny trik, który - w przeciwieństwie do niezliczonych ser, olejków
i pisaków - świetnie się u mnie sprawdził i chciałam się nim z
Wami podzielić... a potem zjawił się on. Katar.
Odkąd → ruszyłam zadek z kanapy,
bardzo poprawiła mi się odporność i przeziębienie zwalczam bez
żadnych specjalnych leków czy zabiegów w cztery dni (góra!). Nie
zmienia to faktu, że w tempie trzech paczek chusteczek dziennie
szybko dorobiłabym się nosa godnego renifera Rudolfa, gdyby nie...
… kwas hialuronowy!
Ale po kolei: pewnie nikogo nie
zaskoczę tym, że dotąd przy każdym katarze próbowałam uratować
wygląd swojego nosa przez smarowanie go kremami, wazeliną,
balsamami do ciała, a nawet Carmexem :D Kiedyś uznałam, że bardzo
cwane (i na pewno skuteczne) będzie, jeśli zacznę taką kurację
od razu, zanim skóra zacznie schnąć, łuszczyć się i czerwienić.
Oczywiście byłam w błędzie i rokrocznie dorabiałam się
ślicznej, świecącej na czerwono diody zamiast nosa. Przypuszczam,
że nie ja jedna :P
Tym razem jak tylko skrzydełka nosa
zaczęły mi podsychać, sięgnęłam po buteleczkę, która ostatnio
towarzyszy mi wszędzie – żel hialuronowy 1%. Wcześniej ukochany
w pielęgnacji włosów i cery, ostatnio ratował moje wysuszone
chłodem, częstym myciem i alkoholową dezynfekcją skórki wokół
paznokci. Jak wspomniałam wyżej, jest to pierwsze „koło
ratunkowe” jakie na nie podziałało. Więc polecam.
Ale PRAWDZIWYM objawieniem było dla
mnie zastosowanie hialuronu na nos. Ot, dwie krople wmasowane w
skórę (wchłania się błyskawicznie), a na to jeszcze cieniusieńka warstwa jakiegoś emolientu (ja złapałam za masełko do ust Nivea
i spisało się świetnie). Ten rytuał powtarzałam zawsze, kiedy
wydało mi się to potrzebne – czyli ze dwa razy dziennie. I katar
zjawił się, zniknął, a ja pierwszy raz mogę śmiało powiedzieć,
że nie zostawił po sobie śladu :) Tak więc pragnę podzielić się
z Wami moim patentem: zwłaszcza, że sezon grasowania różnych
choróbsk można już uznać za otwarty...
Życzę dużo zdrówka, oby powyższy trik w ogóle się Wam nie przydał ;)
Macie swoje sprawdzone sposoby na przeziębienie?
K.
Mnie ostatnio ratował alantan lekki krem:) Ma i pantenol i alantoinę i daje radę. A kwasu hialuronowego nie używałam już ze dwa lata :O
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam, mnie "tłuściochy" w tym wypadku w ogóle nie ratują - Alantanu też próbowałam, ale mojej skórze brakuje wtedy ewidentnie nawilżenia, a nie ochrony :) Nie mówiąc już o tym, że mnie on strasznie zapchał - pisałam o tym tutaj http://kosmeo-logy.blogspot.com/2014/09/najlepsze-lekkie-kremy-nawilzajace-czy.html :(
UsuńDla każdego coś innego:) Ważne że znalazłyśmy rozwiązanie problemu, a to że różne to drugorzędna sprawa:)
UsuńKuurcze, suchy nos to dla mnie zawsze problem, w dodatku bardzo bolesny. Nie pomyślałam o hialuronku :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z takim zastosowaniem tego kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńZdrowiej szybciutko!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię w zabawie "Blog Liebster Award" :D http://www.cienistosc.pl/2014/12/jak-bloguje-11-pytan-i-odpowiedzi.html
Hej, przeniosłam się na twojego bloga. Ogólnie mam jasną cerę, tylko tee rumieńce, najgorzej reagują na zmianę pomieszczeń, stres, alko itd. Mam też podkład nawilżający pharmaceris, ale szału nie ma, taki bardziej na co dzień, używam też wody termalnej, płyn micelarny biodermy właśnie mi się skończył, ale jest dobry wiec muszę kupić znowu. I jeszcze mam pytanie co do pędzla, zawsze aplikuje podkład palcami nigdy nie używałam pędzla, nie wiem czy przy takiej problemowej cerze to wskazane, może mogłabyś jakiś polecić? Strasznie zameczam, ale widzę, że sensownie odpowiadasz ;)
OdpowiedzUsuńJa mam na twarzy takie stale poszerzone naczynka (a nie typowy rumień czy cerę naczynkową), więc prawdopodobnie nie każdy "mój" patent sprawdzi się u Ciebie, ale co mogę polecić to na pewno: "oszczędzanie" cery (peelingi tylko enzymatyczne, bardzo delikatne detergenty, żadnych silnych antytrądzikowych substancji itd.). Są u mnie całe posty poświęcone delikatnej pielęgnacji, szczególnie polecam na dole etykietę "naturalna pielęgnacja" :)
UsuńNatomiast co do pędzli, to ja od paru lat używam do podkładu tylko ich i już nigdy tego nie zmienię! :) Dzięki pędzlowi do podkładu możesz pokryć twarz naprawdę cieniusieńką warstwą produktu (mniejsze obciążenie dla cery + większa wydajność kosmetyku), krycie jest bardzo naturalne i równomierne :) Jeśli będziesz go regularnie myć (w szamponie dla dzieci) i odkażać (alkoholowy spray kosztuje ok. 15 zł, ale starczy Ci na lata) to w używaniu pędzli znajdziesz same plusy :) Bardzo chętnie podpowiem konkretny model, przyda mi się do tego informacja ile pieniędzy masz do wydania ;) Osobiście używam obecnie Lancrone F60, ale nie mam pewności czy jest jeszcze dostępny...
Aha, a jeśli mogę polecić Ci świetnego bloga dziewczyny, która ma cerę naczynkową (pisze głównie o włosach, ale jest też wiele niesamowicie pożytecznych wpisów o cerze) to serdecznie zapraszam Cię na www.kasianafali.pl/ ! :)
Ja już wypróbowałam dużo kosmetyków, olejków itd od tych droższych do tych tanich. Avene jest super, ale wiadomo - cena.
UsuńPeeling mam z ziaji, enzymatyczny, jest fajny. Wiem, że moja cera lubi wszystko co naturalne. O higienie pędzli do makijażu trochę czytałam, myślę, że mogę na pędzel wydać do 40 zł, może coś do tej kwoty mi polecisz ;)
Jak już pisałam wcześniej na co dzień do pracy staram się nakładać tylko lekki krem bb, albo akurat teraz mam tą mixe, żeby nie drażnić skóry twarzy. I teraz szukam zestawu baza, która zakryje ten rumień plus podkład. Nie będę używała tego zestawu codziennie, więc może to być coś droższego. Może masz jakieś zdanie na temat podkładu Rimmel, Lasting Finish 25h?
Lubię ten podkład, choć przyznam uczciwie, że na razie miałam go na sobie tylko parę razy - na co dzień stosuję minerały, a ten kupiłam z myślą o najgorszych chłodach...
UsuńCo do pędzli, to wybrałabym klasyka: Hakuro 50 lub 51 :) A jeśli jesteś absolutnie pewna, że nigdy nie spróbujesz podkładu innego niż płynne/kremowe, to możesz rozważyć jeszcze Petit Stippling 122 firmy Zoeva. Ale namawiam na Hakuro, bo sypkie podkłady mineralne są świetne dla wrażliwych, naczynkowych cer, a 50/51 od Hakuro poradzi sobie z każdym typem podkładu :)
ooo a to mi nowinka :D w sumie kwas hialuronowy świetnie nawilża ;) zachowam sobie tą info na przyszłość , a zwłaszcza na świeta kiedy to mam katar zawsze :D
OdpowiedzUsuńJa borykam się ze skórkam wokól paznokci. Rzadne kosmetyki przeznaczone do ich usuwania nie pomagają ;/
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł, mam problem z katarem i bardzo często cieknie mi z nosa.
OdpowiedzUsuń