Dzisiaj święto Objawienia Pańskiego (zwane też popularnie Dniem Trzech Króli), które w moim
rodzinnym domu oznaczało m.in. dzień pozbycia się choinki :D Do
dziś dzień ten stanowi dla mnie swego rodzaju punkt odcięcia,
jednak mam sposób na to, by świąteczną atmosferę poczuć jeszcze
przez chwilę. Zapraszam!
1. Zacznijmy od naolejowania włosów...
… olejkiem Alterra z Brzozą i
Pomarańczą. Woń pomarańczy i mandarynek z całą pewnością
kojarzy się ze Świętami, często w otoczeniu aromatycznych
goździków i innych korzennych przypraw. Uczta dla zmysłów, w tym
także dla wzroku i dotyku: regularne olejowanie włosów sprawi
przecież, że staną się one piękniejsze i bardziej miękkie ;)
2. Pod prysznicem otul się zapachem
igliwia...
… za pomocą cedrowego mydła
Babuszki Agafii. Choć produkt ten szczególnie popularny jest do
mycia włosów, u mnie on średnio sprawdził się w tej roli.
Uwielbiam jednak jego świeży, „iglasty” zapach i – zgodnie
zresztą z opisem na etykiecie – stosuję je także do ciała i
twarzy. Z twarzą, podobnie jak z włosami, nie robi nic ciekawego,
ale jej nie szkodzi. A dla ciała jest przyjemne, delikatne,
niewysuszające mimo SLeS i wielu ziół w składzie. Nie jest to
moim zdaniem must-have, ale bardzo przyjemny gadżet.
3. Odżyw włosy i skórę głowy...
… makowcem. A właściwie jego
zapachem, będącym podobno jedną z wielu zalet maski peelingującej Planeta
Organica. Od czasu wielkiego wybuchu jej popularności stała się
dość ciężko dostępna, ale mam nadzieję, że w końcu trafi w
moje ręce bym mogła przekonać się o jej skuteczności i
urzekającym aromacie.
4. Rozpieść cerę i zmysły...
… najlżejszym olejkiem, jakiego
dane mi było używać: olejem z pestek śliwki. Pachnie marcepanem,
ma silne właściwości antyoksydacyjne i błyskawicznie się
wchłania. W połączeniu z kwasem hialuronowym zmieszanym w
zagłębieniu dłoni stworzy błyskawiczne „serum”, za które
Twoja cera będzie Ci bardzo wdzięczna :) Oczywiście możesz też
stworzyć → wonny krem, mający jeszcze bardziej stworzone dla
Ciebie właściwości.
5. Otocz ciało troską i pięknym
zapachem...
… dzięki zastosowaniu wspomnianego już kiedyś przeze mnie masła do ciała Tutti Frutti firmy
Farmona. Jego skład jest oparty o masło shea, dzięki czemu produkt
ten naprawdę pielęgnuje skórę (zamiast pokrywać ją warstewką
parafiny ;) ), a przy tym zostawia ją cudnie pachnącą karmelem i
cynamonem.
Co do zapachu igliwia to ostatnio Herbiness dawała przepis na takie coś z choinkowych igieł :-).
OdpowiedzUsuńMam to mydło i nawet nie pomyślałam o tym jak pachnie:D A na moje włosy działa fajnie, gorzej ze skórą głowy:) Nie mogę używać go kilka razy pod rząd, pewnie przez zioła.
OdpowiedzUsuńU mnie i na włosy, i na skórę głowy działa nijako: ot, myje i ładnie pachnie nie szkodząc, ale też i nie pomagając. I to w sumie byłoby wystarczające by je lubić, gdyby nie ta idiotyczna konsystencja... Ale dla zapachu warto się czasem przemęczyć, uwielbiam go <3
UsuńMi też pomarańcze kojarzą się ze Świętami :) Muszę kupić ten olejek.
OdpowiedzUsuńOlejek z pestek śliwki pachnie marcepanem? CHCĘ!!!
OdpowiedzUsuńDaje nim na kilometr :D
Usuńmyślałem, że już nikt nie olejue włosów hehe :P
OdpowiedzUsuńO, a to dlaczego? Wydaje mi się, że w dalszym ciągu jest to najmocniejszy trend wśród włosomaniaczek... :)
UsuńAle miałaś domowe spa :)
OdpowiedzUsuńJakie fajne rosyjskie kosmetyki :) Nie znam ich, ale wyglądają baardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńCudowny blog. Obserwuje ps zapraszam do mnie dodajje projekty ubran http://fashiongirlslove1.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuń