oryginalne zdjęcie |
Moimi pączkowymi nabytkami chwaliłam się Wam na → moim fanpage'u... Ale jeśli myślicie,
że dzisiejszy post będzie o ostatkowych przysmakach, albo – co
gorsza – o tłuszczu, który każdy z nas ma do zrzucenia, to grubo
się mylicie ;)
Porozmawiajmy o tym, że
tłuszcz w diecie jest zdrowy i potrzebny.
Choć pojawiające się
regularnie nowe trendy w żywieniu i modne diety próbują przekonać
nas, że jest inaczej, zdrowa dieta to dieta zbilansowana.
Dla zdrowia i dobrego samopoczucia potrzebujemy i węglowodanów, i
białka, i tłuszczy. W przeciętnej diecie źródłem dwóch
ostatnich jest głównie mięso, które poza nielicznymi wyjątkami
musimy poddać obróbce cieplnej – często oznacza to smażenie, do
którego potrzebne są nam albo specjalne patelnie (granitowe bądź
z powłoczką teflonową), albo... bohater dzisiejszego wpisu:
tłuszcz.
Smażenie
jest procesem, który prowadzi do wielu przemian w naszym pożywieniu.
Niektóre są pozytywne, inne negatywne, ale nie każdy wie, że
część tych negatywnych zależy od nas... w tym, między innymi, od
tłuszczu jaki do smażenia wybierzemy. Ważną właściwością
tłuszczu, którą musimy wziąć pod uwagę jest jego punkt dymienia
– czyli temperatura, w której zaczyna się on rozpadać, a potem
palić. Jest to szkodliwe ze względu na powstającą wówczas
rakotwórczą akroleinę, a zatem do smażenia poszukujmy tłuszczu o
jak najwyższym punkcie
dymienia. Oznacza to, że zaczynając z temperatury pokojowej olej ma duży
zakres temperatur, w których możemy go stosować zanim rozgrzeje
się tak bardzo, że zacznie się rozpadać, tracąc przy tym
wszelkie prozdrowotne właściwości, a nabierając tych toksycznych.
Drugą ważną kwestią na którą należy zwrócić uwagę
wybierając tłuszcz do smażenia jest zawartość wielonienasyconych
kwasów tłuszczowych. Tutaj niespodzianka: powinno być ich jak
najmniej! Pomimo iż PUFA
(a wśród nich znane kwasy omega) są bardzo zdrowe (i niestety spożywane
przez nas w zbyt małych ilościach), to są one ekstremalnie wrażliwe
na wysokie temperatury, w których błyskawicznie rozkładają się
do toksycznych związków... Dlatego idealny tłuszcz do smażenia ma
wysoki punkt dymienia i mało wielonienasyconych kwasów tłuszczowych
– tego dziś poszukamy :)
Może
zaskoczy Was to, że ze względu na wysoki (bo sięgający 220 stopni
Celsjusza) punkt dymienia jednym z najzdrowszych tłuszczów do
smażenia jest... smalec! Wbrew obiegowej opinii, nie jest to sam
cholesterol (smalec ma go o połowę mniej niż masło) i nasycone
kwasy tłuszczowe (w smalcu jest ich około 39%, podczas gdy
niepożądanych w smażeniu wielonienasyconych tylko 11%). Dodatkowo
dobrze zrobiony smalec jest praktycznie wolny od „zanieczyszczeń”
w postaci resztek białka, które podczas smażenia stają się
źródłem szkodliwości na przykład zwykłego masła. Czy „dobrze
zrobiony smalec” to ten ze sklepu? Prawdę mówiąc, nie sądzę...
najlepiej zrobić własny wytapiając tłuszcz ze słoniny lub
podgardla. Jest to banalnie proste, a smak smalcu i jedzenia
smażonego na nim... poezja.
źródło |
Co
jednak jeśli nie zamierzamy robić własnego smalcu, nie mamy
zaufania do kupnego, albo... z powodu takiej czy innej diety (jak na
przykład wegetariańska) nie zamierzamy do smażenia używać
tłuszczu zwierzęcego? W takim wypadku doskonałym wyborem będzie
olej kokosowy. Punkt dymienia około 177 stopni Celsjusza i tylko 2%
wielonienasyconych kwasów tłuszczowych czynią go naprawdę godnym kandydatem do smażenia.
źródło |
Innym
tłuszczem, o którym koniecznie trzeba tu wspomnieć jest oczywiście
masło. Zwykłe masło zawiera przeciętnie ok. 18 g białka, które
podczas smażenia jest niepożądane – dlatego w tym celu używa
się masła klarowanego, które – podobnie jak w przypadku smalcu –
możemy kupić albo prosto zrobić samodzielnie. Punkt dymienia
produktu końcowego sięga 225 stopni Celsjusza, a wielonienasyconych
kwasów tłuszczowych znajdziemy tu tylko 2-4%.
Tym
sposobem omówiliśmy sobie TOP 3 najlepsze tłuszcze do smażenia...
Hola, hola – zawołacie – a gdzie oliwa z oliwek? Jest w co
drugim artykule o zdrowym odżywaniu, więc chyba powinna się tu
znaleźć?
No
więc... i tak, i nie :) Owszem, oliwa z oliwek jest bardzo zdrowym
olejem, ale też jednocześnie moim zdaniem nieco przereklamowanym.
Jak widzicie, w tematyce smażenia inne tłuszcze pobiły ją na
głowę... a jak by to było, gdybyśmy skupili się na olejach do
spożywania na surowo?
źródło |
Ponownie
zastanowiłabym się dwa razy zanim wspomniałabym akurat o oliwie :D
Ma ona znaczącą ilość (14%) wielonienasyconych kwasów
tłuszczowych, ale jest inny olej – tańszy, łatwiej dostępny w
zadowalającej jakości i o bardziej neutralnym smaku – który
sprawia, że oliwa wypada bardzo blado... a jest to nasz, swojski
olej rzepakowy :) Ma on aż 28% PUFA i jest moim zdaniem mocno
niedoceniany. Oliwa z oliwek jest mi niezbędna do dań
śródziemnorskich, ale nasza „oliwa Północy” to jedno z
najbogatszych wśród tłuszczy źródeł prowitaminy A, a przy
okazji fitosteroli i jeśli kiedyś o nim zapomniałyście, to warto
dać mu drugą szansę ;) Zarówno olej rzepakowy jak i oliwa z
oliwek mają wysoki punkt dymienia, więc do krótkiego smażenia się
nadadzą – np. do jajecznicy albo podduszenia na patelni warzyw.
"Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała..." ;) - źródło |
No dobrze, a na
surowo?
To jest prawdziwy temat-rzeka... dobry, na zupełnie osobny post :) Jeśli kiedykolwiek zajrzałyście do
sklepu z półproduktami kosmetycznymi albo na stronę producenta
olejów (takiego jak Cameleon czy Ol'vita chociażby) to pewnie
zauważyłyście, że olej da się wytłoczyć z nasion prawie każdej
rośliny ;) Różnią się one nie tylko tym, na czym skupiłam się
w dzisiejszym tekście (proporcjami kwasów tłuszczowych i punktem
dymienia) – wiele z nich zawiera też różne dodatkowe składniki,
często unikalne albo w niespotykanie gdzie indziej w tak dużych ilościach. Wybór
takiego oleju uzależniłabym od celów zdrowotnych, które chcemy
uzyskać, ale na pewno warto zacząć rozważania od oleju lnianego,
z pestek winogron, z orzechów włoskich czy kukurydzianego.
Jakie tłuszcze stosujecie w kuchni? Przykładacie do tego wagę czy nie bardzo? Macie swoje ulubione oleje?
Olej z pestek winogron ma tez dobry punkt dymienia i tego używam do smażenia. No i kokosowego. A pączki dziś na smalcu :D
OdpowiedzUsuńPoza tym w mojej kuchni znajda sie tez: oliwa, olej z orzechów, sezamowy no i masło. Miałam tez lniany, ale nie moge sie przemóc i przekonać do jego smaku :(
Kiedyś próbowałam używać w kuchni oleju kokosowego, ale jakoś... nie lubię go. Wolę zostawić go w kosmetyczce :) Na gorąco używam oleju rzepakowego, bo poza dobrymi właściwościami ma też zupełnie dla mnie neutralny smak. Na zimno już ciekawiej: olej z awokado, lniany i arachidowy :) Ten ostatni jest mocno orzechowy, przez co wiele dań smakuje zupełnie inaczej :)
OdpowiedzUsuńod ponad roku smaże wyłącznie na oleju kokosowym.. bo dodatkowym jego atutem jest fakt, że jako jedyny bdajże, nie odkłada się w organiźmie, a zamienia w energię... oliwę z oliwek z przyjemnością dodaję do sałatek, czyli tylko na zimno...:)
OdpowiedzUsuń:*
Fajne podsumowanie co do smażenia. Ludzie nie wiedzą, że smalec do smażenia jest w sam raz, właśnie z wymienionych przez Ciebie powodów - punkt dymienia i niska zawartość kw. wielonienasyconych. Co do olejów spożywanych na surowo to najzdrowszy jest chyba tran, olej z wątroby rekina, olej wiesiołkowy, olej z pestek winogron, olej lniany czy olej rokitnikowy.
OdpowiedzUsuńw kuchni uzywam kokosowego i rzepakowego ostatnio tez sezamowego ale o nim sa sprzeczne informacje w internecie
OdpowiedzUsuńCzułam , ze moja miłość do smalcu wyjdzie mi na dobre :)
OdpowiedzUsuń