W rozmowie na jednym z moich ulubionych blogów, po raz kolejny zetknęłam się z bardzo pozytywną opinią
na temat hydrolatu lipowego. Ponieważ nie robiłam w ostatnim czasie
zakupów półproduktowych, postanowiłam skorzystać z dobrodziejstw
lipy w nieco inny sposób :)
Lipa drobnolistna (Tilia parvifolia) to
ziółko, o którym wspomniałam Wam przy okazji mojego wpisu o → ziołowej apteczce. Tam zachwyciłam się jego działaniem
przeciwzapalnym, napotnym, przeciwkaszlowym i osłaniającym –
oczywiście w dalszym ciągu opinię tę podtrzymuję ;)
Teraz postanowiłam wykorzystać lipę
inaczej: przygotować z niej łagodny, domowy tonik do twarzy. Lipa
podobnie jak powszechnie stosowane siemię lniane zawiera sporo
śluzów, a ponadto mnóstwo flawonoidów, w tym znaną Wam
pewnie rutynę – składnik środków przeciwprzeziębieniowych,
który uszczelnia naczynia krwionośne.
Jak to zrobić? Potrzebujemy:
- szklanki wody demineralizowanej
- łyżki suszonych kwiatów lipy
- buteleczki (najlepiej z ciemnego szkła)
- opcjonalnie: konserwantu, innych półproduktów
Przed przystąpieniem do pracy
przypomnijmy sobie → podstawowe zasady robienia domowych kosmetyków.
Ziołowy susz (w moim przypadku kupny,
firmy Kawon) zalewamy w małym rondelku wodą i doprowadzamy do
wrzenia. Na małym gazie gotujemy jeszcze około dziesięciu minut,
aż wywar delikatnie zgęstnieje, ale w dalszym ciągu będzie
cieczą, a nie lipowym „glutkiem” ;)
U góry wygląd po pierwszym, zgrubnym cedzeniu - na dole po ostatecznym, dokładnym :) |
Następnie trzeba miksturę dokładnie
przecedzić: ja najpierw przepuściłam ją przez gęste sitko, a
następnie przez czystą tetrę. Po ostudzeniu przelewamy tonik do
buteleczki, możemy go zakonserwować (polecam to zwłaszcza, jeśli
postanowimy go wzbogacić półproduktami!*). Bez konserwantu
trzymamy go trzy dni w lodówce, a jeśli zmieni kolor, zapach czy
właściwości to oczywiście jeszcze krócej.
*Chcąc nadać mu bardziej
fizjologiczne, lekko kwasowe pH 5,5 możemy kapnąć do niego na
przykład odrobinę octu jabłkowego: najlepiej domowej roboty,
ewentualnie produkcji ekologicznej.
Tonik na mojej cerze sprawuje się
bardzo, bardzo fajnie. Oczywiście jest za wcześnie by orzec, że
zadziałał na moje naczynka pozytywnie – ale na pewno nie
zadziałał negatywnie, a już to jest dla mnie bardzo ważne. Ładnie
nawilża, świetnie sprawdza się w okolicach oczu i nawet domywa
resztki makijażu, jeśli takowe gdzieś się ostaną. Pełne
spektrum jego działania będę mogła ocenić dopiero za trzy
tygodnie i jeśli coś zwróci moją szczególną uwagę, to na pewno
uzupełnię tego posta. Ale najbardziej radzę Wam wypróbować go na
sobie – każda z nas ma inną cerę, może tonik świetnie sprawdzi
się choćby na trądzikowej (skoro łagodzi też stany zapalne i działa antyseptycznie)? Sama tego nie ocenię, bo po prostu takiej nie
mam. Będę czekać na Wasze opinie :)
Chciałabym zwrócić Waszą szczególną
uwagę na konsystencję toniku. Otóż z powodu jego komponenty
śluzowej zachowuje się on troszeczkę jak bardzo rozwodniony żel
czy galaretka: po przechyleniu buteleczki z nim, on z niej nie
wypływa tylko wręcz „wyskakuje” ;) Dlatego jeśli nie chcemy
marnować tak drogocennego produktu zalecam oszczędne ruchy,
podtykanie wacika bezpośrednio pod wylot buteleczki i tak dalej...
;)
Dzisiaj ode mnie to tyle. Mam nadzieję,
że mój post się Wam spodobał, a lipowy tonik ukoi niejeden skórny
problem :) Buziaki!
K.
Wspomagałam się materiałami ze strony:
http://rozanski.li/?p=397
oczywiście bedę próbawać zrobic takie cudo!!!
OdpowiedzUsuńJa ostatnio z takich rzeczy robiłem mojej mamie syrop lipowo-imbirowy :-).
OdpowiedzUsuńO, dobre to:) lipę mam w planie zebrać w czerwcu:) będę mieć tonik na uwadze:)
OdpowiedzUsuńO wow, ambitne DIY :) Czekam na opinie po testach! Tak orientacyjnie - sumując wszystkie półprodukty - jaki jest koszt?
OdpowiedzUsuńJa także sama robię lipowy tonik. Uwielbiam ten lipowy żel/kleik, który się tworzy po zaparzeniu lipy. Działa fantastycznie na skórę, łagodzi podrażnienia, nawilża. Super! Naprawdę warto spróbować.
OdpowiedzUsuńGdzie można kupić lipę? :)
OdpowiedzUsuńOd biedy znajdziesz nawet w hipermarkecie, chociaż tam to będzie raczej w torebkach. Najbardziej polecam wersję sypaną (zwłaszcza firmy Kawon), którą powinnaś dostać bez problemu w aptece (ewentualnie zaczekać parę dni aż sprowadzą) albo w sklepie zielarskim :)
UsuńLipę lubię pić, ale może zostanie bazą do mojego ulubionego toniku octowego...
OdpowiedzUsuń