Dzięki uprzejmości koncernu Cosnova
wpadło w moje ręce całkiem sporo tegorocznych wiosennych nowości
z Essence. Nowa linia serii I love trends od razu przykuła moje
spojrzenie, bo brakowało mi takiej kompletnej linii kosmetyków w
naturalnych, cielistych odcieniach. Na pierwszy rzut postanowiłam
pokazać Wam część lakierów z tej serii. Jak się Wam podobają?
Moje kolory to od lewej: 02 i nude it, 04 cupcake topping, 03 i'm lost in you i 07 hope for love. |
Lakiery trafiają do nas w znanych z
szaf Catrice buteleczkach o pojemności 8 ml i typowych dla nich
wąskich pędzelkach. Odcieni do wyboru jest siedem, a dziś
porozmawiamy o trzech, którym postanowiłam zafundować nietypowy
test, zobaczcie:
Uwierzcie lub nie, ale dla mnie był to
pierwszy raz kiedy miałam więcej niż jeden lakier na paznokciach
(nie licząc jednorazowej próby z manikiurem francuskim) :D Obecna
moda na łączenie kontrastowych kolorów jest zupełnie nie w moim
stylu, ale pomyślałam, że z pastelami nie powinno być źle... I
rzeczywiście, moim zdaniem po tych trzech odcieniach widać, że są
to kolory „z jednej bajki” - kojarzą mi się z ofertą mlecznych
shake'ow z McDonald's :D Ten wspólny mianownik ujmuje temu
zestawieniu ekstrawagancji, co pewnie dla jednych będzie zaletą, a
dla innych wadą... Dla mnie był to strzał w dziesiątkę!
Tak pomalowane paznokcie ponosiłam
przez parę dni do pojawienia się pierwszego odprysku emalii. Potem
wszystko zmyłam, a relację przedstawiam poniżej :)
02 i nude it to śliczny śmietankowy
kolor o naturalnym wykończeniu. Jest też najtrudniejszym w obsłudze
kolorem z tej serii, bo jest bardzo gęsty, a przez to trudny w
nakładaniu. Przy moim pierwszym zetknięciu z nim nałożyłam go
standardowo dwie średniej grubości warstwy i niestety, skończyło
się to „pobąblowaniem” jego powierzchni :( Trzy cieniutkie
warstwy i pilnowanie, by każda dokładnie wyschła przed nałożeniem
kolejnej powinno załatwić sprawę. Z trzech testowanych kolorów
ten ma najsłabszą trwałość, która i tak (jak na moje paznokcie)
była powalająca: czterodniowa!
Bąble przed i odprysk po :( |
03 i'm lost in you ma barwę, która mi
najbardziej kojarzy się z bardzo mleczną czekoladą – taką jak
na przykład Milka. Ciepła tonacja, eleganckie wykończenie i
bezproblemowa obsługa: lubię to! Jego trwałość jest pośrednia
między 02 a 07, a co mnie zaskoczyło – w jego przypadku słabym
punktem okazały się nie wolne brzegi paznokci, a ich nasady... Nie
umiem tego wytłumaczyć ;) Pod koniec czwartego dnia ubytki emalii
były malutkie, ale były.
07 hope for love ma odcień
truskawkowego milkshake'a. Tonacja jest bliska neutralnej, a
najlepszą trwałością i łatwością obsługi wygrywa wśród
testowanych wariantów. Po czterech dniach zaobserowałam jedynie
subtelne starcie lakieru z końcówek niektórych palców, co u mnie
stanowi bardzo dobry wynik.
Te apetyczne, rozbielone kolory
trafiają w mój gust w stu procentach. Jeśli chodzi o ocenę ich
jakości, to jak dla mnie – za taką cenę (8 zł/szt.) nie ma powodu do
narzekań i pewnie wypróbuję jeszcze jakiś lakier z tej serii,
jeśli tylko wreszcie je gdzieś znajdę :P Sądząc po ogołoconych
szafach w „moich” Naturach to Wam ta seria chyba też wpadła w
oko, nieprawdaż? ;)
Hope for love mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy ze wszystkich
Usuńszkoda, że sprawiają problemy, bo kolory są super!
OdpowiedzUsuńPS :D Naprawdę nie mogę uwierzyć, że to Twój pierwszy raz z multikolorowymi paznokciami!
O jeny, post lakierowy :D <3 tylko gdzie link na fb? jak ja mam teraz komentować? :P
OdpowiedzUsuńSpoko kolory, szczególnie ten najjaśniejszy mi się podoba. Ale mam już tyle lakierów, że nie czuję się zainteresowana kolejnymi. W ogóle u mnie taka zabawna sprawa z lakierami z Essence, bo generalnie za nimi nie przepadam, ale jak jest jakichś w limitkach fajny, to kupuje xD tylko te ze standardowej serii w ogóle do mnie nie przemawiają. Za to brokaty jak najbardziej lubię i mam ich parę. No i kolejna rzecz - nie przepadam za nudziakami, u mnie rządzą kolory i wzory.
Tak teraz skojarzyłam, że ten nr 07 to prawie jak "marsala" czyli lans i fejm :D hihi kilka dni temu kupilam sobie lakier który ma odcień podobny do marsala i jak będzie ładniejsza pogoda do sesji zdjęciowej to pokażę go na blogasku ;)
Mam z lakierami Essence to samo - tych colour&go nie lubię, ale te z limitek naprawdę się u mnie sprawdzają :) A na lakier "marsalowy" teraz sama zachorowałam i jak już kupię to Insta-Dri (a teraz serio mam zamiar!) to planuję się za takim rozejrzeć. Będę wypatrywać Twojego posta ^^
UsuńOj, nie powiedziałabym że ten różowy jest podobny do marsali, chyba powinien nieco bardziej wpadać w rudy/ceglany, tak chociaż odrobinę. Ale chyba kolory to kwestia bardzo subiektywna no i nie widziałam tych lakierów na żywo ;)
UsuńChyba w opisie do 1szego zdjęcia kolejność jest pomylona - Cupcake topping to ten brokatowy?
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się właśnie on i I nude it, mogłyby razem wyglądać pięknie, brokatowy french? :)
Uwielbiam takie kolorki na paznokciach ;)) chociaż z tą firmą mam złe doświadczenia lakierowe... jak dla mnie poprzednie serie cechuje bardzo słaba wytrzymałość
OdpowiedzUsuń