6/28/2015

Niedziela dla włosów (8): marzenia się spełniają :)


Zawsze lubiłam czerwiec, a tegoroczny jest dla mnie szczególnie wyjątkowy bo ziściło się w nim kilka moich marzeń. Jednym z wielu z nich było spotkanie twarzą w twarz z czytelniczką mojego bloga i dzięki mailowi od przesympatycznej Kamili (buziaki!) stało się to faktem :) Jego szczegóły ze wszystkimi plotami i ploteczkami zachowam dla siebie, ale nie omieszkam pochwalić się Wam jedną z odlewek, które zamieszkały dzięki Kamili w mojej łazience! Na pierwszy ogień poszedł Kallos Algae. Ciekawa jestem czy spełni moje inne marzenie – o znalezieniu idealnej maski do moich włosów ;) Wersji Keratin było do tego całkiem blisko, ale oczywiście eksperymenty trwają dalej ;)



Włosowe menu wyglądało tak:

- mycie szamponem → Natur Vital Hair Loss Shampoo for greasy hair (mój pewniak!);

- od cebulek po same końce nałożyłam maskę Kallos Algae, na to czepek i pół godziny czekania;

- po odpowiednim czasie spłukałam włosy chłodną wodą;

- na odciśnięte z wody włosy nałożyłam dwa groszki nawilżająco-regenerującego Balsamu do włosów Joanna, Z apteczki babuni (tego z mlekiem i miodem).

Włosy trochę pougniatałam, wyschły naturalnie, poszłam spać. Dziś rano prezentowały się tak:

… i efekt przyniósł mi sporą ulgę ;) Było to moje drugie podejście do Kallosa Algae. Za pierwszym razem nałożyłam go metodą Henrietty (wprasowując przez pięć minut), a ponadto sięgnęłam po tę co zawsze odżywkę bez spłukiwania, czyli Ziaję Intensywne Nawilżanie. Rezultat był taki, że mój już i tak niezbyt regularny skręt całkowicie się rozluźnił, więc z włosów zrobiły mi się raczej krzywe strączki niż fale czy loki.

Podobny efekt osiągnęłam przez wprasowywanie innej, przedtem uwielbianej przeze mnie maski (olejowego Biovaxa), więc pomyślałam, że może zawiniła tu metoda nakładania. Mógł też zawinić niedostatek protein... Dlatego tym razem Kallos został nałożony tradycyjnie, a dodatkowo dołożyłam włosom trochę protein w postaci balsamu Joanny. Odkąd mocniej się kręcą te właśnie składniki stały się tym, co lubią najbardziej :)

Widać to też chyba po zdjęciach, na których nawet mój oporny na falowanie tył włosów całkiem ładnie się pozwijał... Jestem bardzo, bardzo zadowolona i od dziś Kallosa Algae będę testować naprawdę z dużymi nadziejami :) Oczywiście dzięki Kamili – pozdrawiam Cię cieplutko ^^

Jak wyglądała Wasza niedziela (niekoniecznie dla włosów)? Przy okazji przypominam Wam o wciąż trwających urodzinach bloga – jeśli chcecie wygrać zestaw kosmetyków, koniecznie zajrzyjcie → tutaj :)

Buziaki!


K.

22 komentarze:

  1. Oj moja niedziela uplywa mi dla moich wlosow wyjatkowo niekorzystnie :p nie bylam dla nich zbyt mila po powrocie z imprezy i przed pojsciem do pracy, wilgoc na dworze (pracuje na otwartej przestrzeni) tez dala sie im we znaki.. ale zamierzam im to wynagrodzic, po powrocie do donu zabieram sie za olejowanie i maske - tez Kallosa ale Omega :)
    Algae mialam i choc mnie nie urzekla dzialaniem, to bardzo polubilam jej zapach. Pozdrawiam, M. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aa zapomnialam - masz sliczne wloski :) piekny kolor i skret!

      Usuń
    2. Baaardzo dziękuję! Żałuję tylko, że skręt rozluźnia się trochę w ciągu dnia albo od nakryć głowy... ale to jest niestety cena za to, że nie stosuję żadnej stylizacji (kosmetyków, dyfuzora, plunkingu/ploppingu...) - może kiedyś spróbuję to zmienić i będzie jeszcze lepiej!

      Usuń
  2. Obencie używam tej maski i jestem z niej zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja używam masek z kallosa non stop, ale akurat ta algowa jest jedyną, która zupełnie się u mnie nie sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Keratin stał się maską "bazową", bo świetnie się u mnie sprawdza, co do Omegi mam mieszane uczucia, a ten Algae po początkowym zniechęceniu dał dzisiaj czadu! Jeśli uda mi się powtórzyć ten efekt to się z nim polubię, mam dziś niesamowity great hair day!

      Usuń
    2. Masz piękne włoski ;) ja tez lubuje sie w kallosach, ja mam algae na półce i grzecznie czeka na swoją kolej, chocolate sie kompletnie nie spradziła, sprawdza sie znakomicie po dodaniu do niej kakao i kolagenu ;) silk i color były takimi odzywkami emolientowymi na szybko i sprawowały sie całkiem nieźle, a keratin to moja wersja proteinowa na szybko, gdy z braku czasu nie laminuje żelatyną (to najlepszy sposób na nakarmienie proteinami - efekt zawsze super), teraz mam pro-tox i jestem super zadowolona z tej wersji kallosa;) polecam ;) ma w sobie dwa oleje z oliwy i kokosa, wiec i dla nisko i wysoko porów;) omega nie miałam wlasnie, no i czekam z algae... mam nadzieje ze sie sprawdzi... Kiedy Ci się skret rozluźnia? po nawilżeniu głębokim? a po proteinach? ja mam z reguły proste włosy (nie całkiem proste ale jednak nie falowane ale proste z lekko wywinietymi końcami czasem) ale po takim kallosie keratin czasem mi sie bardzo zakrecaja, sprezynki robią. Nie wiem od czego to zalezy. po laminowaniu zelatyna tego nie mam, co najwyzej jeden kosmyk sie zakreci gdzies przy uchu. Nie wiem czemu tak sie dzieje, może ktos wie?? ;)

      Usuń
    3. Rozluźnia mi się właśnie po nawilżaniu, ale przede wszystkim z niedoboru protein - te bardzo go podbijają i wolę raczej małe porcje często, niż uderzeniowo (jak w przypadku laminowania). W ogóle dawnonie laminowałam włosów, ale przy tak krótkich jest to bardzo trudne, podobnie jak emulgowanie olejów odżywką - dlatego z obu procedur zrezygnowałam ;)

      Myślę, że to co obserwujesz może zależeć od wielkości protein które stosujesz i dobrze byłoby po tej keratynie i żelatynie potestować kolejne rodzaje - kolagen z elastyną, jedwab, może mleko czy żółtko... :)

      Usuń
  4. Ja maski żadnej nie używam, jedynie odżywki z Gliss Kura, które uwielbiam. Masz śliczne włosy i fryzurę!

    aftermedlife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi o te dwufazowe spraye czy którąś do spłukiwania? Dziękuję za komplement! ^^

      Usuń
  5. O matko, ale piękna fryzura! Włosy świetnie Ci się układają :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czy ci to na spotkaniu powiedziałam, chyba nie, ale masz przeurocze włosy ♥
    Ja się zachwycam teraz Kallosem bananowym, trochę ma za intensywny zapach, ale jest naprawdę megaśny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ładne włosy, zresztą mówiłem że lepiej Ci w krótkich. Ja też sobie muszę zrobić jakiś dzień dla włosów w końcu :P.

    OdpowiedzUsuń
  8. Urocze masz te włoski :)
    Ja nadal boję się spróbować kallosa algowego, chyba wyciągnę go z zapasów, jak coś skończę wreszcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Woooooow! Rewelacja! Jakie piękne, miękkie fale!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kallos Algae totalnie mi nie służy, a szkoda, bo podoba mi się zapach no i ta super wydajność :-) Skąd taka piękna bluzeczka?! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostałam ją od przyjaciółki, ale o ile wiem upolowała ją w jakimś outlecie albo second handzie... Też ją uwielbiam! :)

      Usuń
  11. Niesamowicie jest czytać o sobie w takich superlatywach,aż pokazałam narzeczonemu i przyjaciółce zwłaszcza, że 90% osób pewnie opisałoby mnie jako wredną zołzę :)) super , że maska się sprawdziła i znajduj jak najczęściej czas na ugniatanie bo na zdjęciach widać że naprawdę warto :). Ja rozczarowałam się Ziają kakaową - znaczy działanie ok, ale zapach zupełnie inny niż kremie z tej serii :(. Pachnie dla mnie identycznie jak Serical Crema Latte (którego i tak 99% blogosfery nazywa Kallosem). Właśnie piszę do Ciebie maila także zajrzyj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nieee, jaka szkoda, że się rozczarowałaś :( Mi jej zapach z tym Sericalem raczej nie kojarzy się (Serical mnie dusił wonią plastikowego budyniu, a ten jest moim zdaniem przyjemnie kakaowy), ale wiadomo - każdy ma trochę inny nos ;)

      A jeśli masz też stronę zołzy to kto wie, może przy następnym spotkaniu uda Ci się ją pokazać, hihi ;)

      Usuń
  12. Serdecznie dziękuję wszystkim za komplementy ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. dopiero dziś zauważyłam odpowiedź na mój komentarz ;) ale trafny, bo kolagen z elastyną i jedwab w ogole się nie sprawdzają na moich włosach, drożdże lepiej, potem keratyna w kallos keratin oraz w sprayu jako półprodukt dodany do mgiełki glisskura, a najlepsze dla moich włosów jest laminowanie żelatyną. Jajka nie próbowałam, jakoś mam opory, ale dzięki Tobie wiem, co jak wplywa na moje włosy, dziękuje ;)

    PS. a maska algae (gdy w końcu0 nadeszła jej kolej) na moich włosach w ogóle sie nie sprawdziła :( najgorsza z wszystkich kallosów :((

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger