Do niedawna malowanie paznokci omijałam
szerokim łukiem i robiła to dla mnie → moja przyjaciółka albo radziłam sobie → lakierem piaskowym. Dlaczego? Bo mam do tego dwie lewe ręce i gdy jakimś cudem w miarę
równo pokryłam paznokcie emalią, ZAWSZE choćby i po kilku
godzinach – zahaczałam o coś brzegiem płytki z niby suchym
lakierem, który pod wpływem zetknięcia z czymkolwiek „marszczył
się”, zadzierał albo odbijał wzór dżinsów czy ręcznika.
Żadna ilość czasu spędzona na obchodzeniu się z paznokciami jak
z jajkiem nie pomogła, nie mówiąc o różnych technikach
malowania, suszeniu pazurów suszarką do włosów i tak dalej.
Malowanie paznokci jako element makijażu dla mnie właściwie nie
istniało, sporadycznie kupiłam jakiś lakier i po początkowych
próbach przypominałam sobie, że jestem w tym beznadziejna... a
potem rzucałam go w kąt.
Dzięki kochanemu Cieniowi odkryłam,
że istnieją działające wysuszacze do lakierów i przy pierwszej
nadarzającej się promocji sprawiłam sobie jeden z nich. Dzięki
temu wczoraj pierwszy raz nie zniszczyłam sobie pomalowanych
paznokci zanim lakier zdążył wyschnąć <3 Zanim jednak było
mi dane się tym nacieszyć, jeden pazur zaliczył bliskie spotkanie
z obieraczką do warzyw...
Paznokcie jeszcze przed usunięciem ze skórek efektów mojej niezręczności... :P |
Wrrr. Z taką awarią (także powstałą
w zupełnie inny sposób, jak choćby odpryskiwanie lakieru) można
poradzić sobie na różne sposoby: zmyć paznokieć i pomalować go
na nowo, zmyć w ogóle wszystko, spróbować załatać ubytek
emalią... Jednak pierwsze dwie opcje zajmują mnóstwo czasu, a
ostatnia nie wygląda zbyt wyjściowo. Nie wiem jak Wam, ale mi
zdarza się czasem, że wieczorem mani jest jeszcze nienaganne, a
rano przed wyjściem na zajęcia odkrywam pierwszy odprysk...
W tej sytuacji naszym wybawicielem może
zostać dobry, kryjący lakier nawierzchniowy z drobinkami. Ja
zaprezentuję Wam efekt po topcoacie Essence z serii I Love Trends:
The nudes. Nazywa się on 04 cupcake topping i jest moim zdaniem
prześliczny <3 Ma dużo drobinek trojakiego rodzaju: malutkie
metaliczne różowe kropki oraz większe drobinki podobne do
kawałeczków srebrnej i bladożółtej lamety – te ostatnie do
złudzenia przypominają cukrową posypkę typu sprinkles :)
Jedna warstwa :) |
Ten top ma tyle drobinek, że spokojnie
wystarczyłaby jedna ich warstwa, lecz ja miałam akurat chwilę
czasu i machnęłam sobie dwie ;)
Oczywiście lakierem pokryłam nie
tylko zepsuty paznokieć lewego palca wskazującego, ale dodatkowo
jeszcze serdeczny tej samej ręki oraz trzy pazurki z prawej. Jeśli
lakier bez topcoatu zacznie mi odpryskiwać to malując nim wszystkie
pozostałe nie tylko to ukryję, ale przedłużę życie mojego
manikiuru o pewnie jeszcze ładnych parę dni – to wiele dla mnie
znaczy, bo zwykle po trzech dniach nic już się u mnie nie trzyma :(
Dwie warstwy :) |
Jakie inne fajne lakiery nawierzchniowe
widziałybyście w tej roli? Pamiętam, że swego czasu Jolly Jewels
od Golden Rose były na każdym możliwym blogu ;)
Macie swoje sposoby na zepsute mani?
Dzięki odkryciu wysuszaczy do lakieru zamierzam wreszcie trochę
częściej malować paznokcie, więc będę dozgonnie wdzięczna za
każdą poradę :)
Buziaki!
Kosmeonautka
Mam ten sam problem co Ty: nie dość, że dwie lewe ręce do malowania to jeszcze zaraz odpryski. Myślę, że znalazłaś dobry sposób na radzenie sobie z tym problemem ;)
OdpowiedzUsuńJa używam topu seche vite. Wysusza lakier w mgnieniu oka :] Tanie brokaty są w mysecret w naturze i life w super pharm :] Nie wiem jak przedłużają mani bo z reguly się tak nie bawie, mogę kolor na paznokciach zmieniać codziennie - nie widzę problemu :D
OdpowiedzUsuńJa używam Seche Vite i sprawdza się super, jeszcze mnie nie zawiódł. Lubię też lakiery z drobinkami, rzeczywiście odświeżają kilkudniowy mani, ale rzadko ich używam, bo wszystkie które mam, strasznie ciężko się zmywają x.x
OdpowiedzUsuńFaktycznie czasami można szybko odświeżyć manicure :)
OdpowiedzUsuńŚwietny sposób z top coatem! Ja niestety mam zawsze problem z ich zmyciem - zwłaszcza tych, z większą ilością brokatu ;( Mogę natomiast polecić bardzo mocno matowy top coat z wibo ze złotymi drobinkami - bardzo ładnie wygląda na beżowych, bądź jasno różowych paznokciach i chyba to jest jedyny z którego zmyciem nie mam problemu ;)
OdpowiedzUsuńCo do sytuacji kryzysowych, kiedy odpryśnie mi lakier staram się na niego nałożyć "łatkę", malując odpryśnięte miejsce bardzo małą ilością lakieru, która zakryje ubytek, ale też nie będzie odznaczać sie od reszty lakieru :) Ostatnio też, wyjeżdżając na kilka dni z domu, maluje paznokcie na kolory nude - mniej widać na nich wszelkie odpryski i ubytki :)
I mnie lakier na pazurach się nie trzyma, w związku z tym jest na nich raczej "od święta". Ostatnio też zaczęłam kombinować, bo umiejętność malowania paznokci (tak żeby było ładnie i równo) u mnie zanika... Uczę się tego na nowo;) Tylko szkoda, bo nie lubię (nienawidzę) brokatu i raczej nie będzie to opcja dla mnie:( choć u Ciebie bardzo ładnie to wygląda:)
OdpowiedzUsuńChoć "widywałam" Cię już na innych blogach pare razy i zawsze korciło mnie żeby znaleźć Twojego bloga, to dopiero dziś tutaj trafiłam. Fajnie tu, będę zaglądać częściej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, M.
W takim razie bardzo się cieszę, że wreszcie do mnie trafiłaś - czekałam na Ciebie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMnie akurat ten typ top coatów średnio się podoba :)
OdpowiedzUsuń