Wśród moich → łupów kosmetycznych z Drogerie Markt pokazywałam Wam między innymi odżywkę z serii
Balea Professional przeznaczoną do brązowych włosów. Balea
Professional Glossy Braun Spulung, bo o niej mowa, to produkt który
od pierwszego użycia przypadł mi do gustu. Ma w składzie trzy
rodzaje protein, a do tego wyciąg z henny i błyszczącą mikę
(oraz oczywiście sporo innych dobroci). Proteiny to to, co moje
kosmyki lubią najbardziej, a podbicie ich naturalnego koloru to
obietnica bardzo dla mnie kusząca, bo nie farbuję włosów i nie
planuję w najbliższym czasie tego zmieniać – więc nawet
delikatna odmiana byłaby bardzo na plus ;)
Cały włosowy zabieg wyglądał
następująco:
- jak zawsze umyłam włosy → szamponem Natur Vital Hair Loss do włosów tłustych;
- po odsączeniu ich z nadmiaru wody
nałożyłam na nie sporą ilość odżywki Balea, powcierałam przez
pięć minut i zostawiłam na kolejny kwadrans i spłukałam chłodną
wodą (producent oczywiście zaleca zwykłe zostawienie na parę
chwil);
- po kilku minutach w turbanie z
ręcznika wgniotłam we włosy ze dwa „groszki” odżywki bez
spłukiwania Ziaja Intensywna Odbudowa, która dzielnie zastępuje u
mnie pokazywaną wcześniej wielokrotnie Ziaję Intensywne
Nawilżanie;
- ułożyłam włosy i pozwoliłam im wyschnąć naturalnie.
Po wszystkim włosy wyglądają tak:
Dla tych z Was, które nie widziały
wcześniej moich → Niedziel: kolor włosów naprawdę jest
delikatnie inny. Dzisiaj nie jestem zdziwiona, ale po pierwszym
użyciu byłam w niezłym szoku ;) Na początku użyłam odżywki
Balea Glossy Braun do trzech myć pod rząd i efekt kolorystyczny był
obłędny, ale niestety w końcu przeproteinowałam je. Brązowawy
pigment wypłukiwał się przez kolejne dwa mycia (tym razem z innymi
odżywkami czy maskami).
Myślę, że dla osiągnięcia efektu w
miarę trwałego najlepiej byłoby użyć jej dwa razy pod rząd, a
potem stosować co drugie mycie naprzemiennie z pozbawionymi protein
maskami. Gdyby dodać do tego wydobywającą odpowiednie tony
płukankę to rezultat mógłby być naprawdę ciekawy. Myślę, że
odłożę teraz Baleę na półkę i w roku akademickim (który
niestety już za pasem!) zrobię podejście do takiej taktyki –
ciekawe, czy wystarczy mi zapału ;)
Po lewej światło naturalne, po prawej lampa błyskowa. |
Jak Wam się podoba ten efekt?
Miałyście już w swoich zbiorach kosmetyki tego typu?
Pamiętam, że
przed erą włosomaniactwa miałam parę podejść do podobnej linii Timotei
(i chyba jeszcze jakiejś...?), ale zupełnie nie pamiętam czy i
jakie dawały wyniki.
Prawdopodobnie bez robienia „włosomaniaczych”
zdjęć o w miarę podobnych warunkach oświetleniowych nie dało się
tego ocenić, ale kto wie...?
Swietne fale;)
OdpowiedzUsuńMatko, jakie piękne włosy! Też mam takie krótkie, kręcone, ale niestety z objętością u mnie krucho, mam spore problemy z wypadaniem :( Ale chyba właśnie znalazłam ideał, do którego będę dążyć! :D
OdpowiedzUsuńD.
O rany, dziękuję! Tego mi jeszcze nikt nie powiedział, prawie się wzruszyłam ;D
UsuńAle ślicznie wyszło - kochana, a miałaś saszetkę marionu, do włosów farbowanych na brąz? U mnie, jak jeszcze miałam naturalny kolor, bardzo ładnie podkreślała kolorek, nadawała takich brązowych refleksów ;) Teraz mam wersję do czerwieni :)
OdpowiedzUsuńPamiętam te saszetki z Twojego bloga, ale powiem Ci że mam spore problemy z dostaniem kosmetyków Marion stacjonarnie. Podstawowe produkty owszem, są np. w Naturach, ale na przykład tej saszetki nie widziałam nigdy :( Jakbym gdzieś wypatrzyła to na pewno kupię, dzięki za przypomnienie! ^^
UsuńPiękna fryzurka ;)
OdpowiedzUsuńMasz piękne włosy, przy każdej ndw ci ich zazdroszczę ;) czy dobrze mi się wydaje, że poza odżywką b/s nie używasz żadnych kosmetyków do stylizacji loków?
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuje :)
UsuńTak, zgadza sie. Gdy sa po podcieciu to i bez stylizatorow mam na glowie niezly balagan ;) Jak troche odrosna to przestaja sie ukladac i dlatego kupilam sobie zel do wlosow o zachwycajacym skladzie, ale testy zaczne pewnie dopiero za miesiac-dwa.