Kocham, kocham, kocham kupować bliskim
prezenty. O tych bożonarodzeniowych intensywniej myślę już od sierpnia,
bo nie ma dla mnie większej satysfakcji niż ten najszczerszy z
uśmiechów na widok trafionego podarunku.
Przepisów na udany prezent świąteczny
jest wiele. Żaden nie jest skuteczny w stu procentach, bo wiele
zależy od jego realizacji oraz osobowości samego obdarowanego –
są przecież tacy, którym nie dogodzi się nigdy ;) Pomyślałam
jednak że podzielę się z Wami moimi ulubionymi strategiami. Może
tym, którzy w desperacji planują jeszcze zakupy w tym tygodniu przydadzą się już teraz? A jeśli tegoroczny szał
zakupów macie już z głowy, to wskazówki mają szansę przydać
się Wam za rok albo w międzyczasie przed urodzinami bliskich czy
innymi okazjami :)
Myślę, że większość z nas ma w
głowie takie coś, co do czego ciągle odgraża się, że to zrobi albo kupi. W przypadku ubioru często jest to jakaś rzecz,
którą „widziałybyśmy” w naszych codziennych stylizacjach, a do zakupu
której jakoś nie możemy się zabrać. U mnie najczęściej jest to książka
którą polecili nam wszyscy wokół, zwłaszcza podstawa ekranizacji
w postaci uwielbianego filmu czy serialu. Nierzadko jest to też coś,
czego komuś po cichutku zazdrościmy – ja w czytnikach e-booków
zakochałam się dopiero po pożyczeniu jednego od przyjaciółki i
potem już nie spoczęłam dopóki nie sprawiłam sobie własnego ;)
Takie marzenia mają to do siebie, że
ich właściciele zwykle wspominają o nich naprawdę ze sporą
regularnością. Dlatego nie jest tu konieczna czujność jak u
ważki, a jedynie odrobina dobrej woli :) Przed zrealizowaniem
marzenia często powstrzymuje nas hasło „są ważniejsze wydatki”,
więc prezent omijający tę przeszkodę to naprawdę super sprawa.
Jeśli o mnie chodzi, to wśród takich
prezentów mogłabym od ręki wymienić choćby i dziesięć czy
dwadzieścia. Idąc ulicą czy przez galerię handlową dosłownie
chłonę oczami zawartość półek i wystaw, a także stylizacje
osób wokół. Jeśli mam towarzystwo to właściwie zawsze chociaż
raz skomentuję coś, co wybitnie wpadło mi w oko ;) Obecnie od pół
roku zabieram się za kupno porządnego portfela z czarnej skóry
oraz za... kilka fajnych gier towarzyskich! Jestem wielką fanką
grania na imprezach i chciałabym mieć coś własnego. Szczególnie
fajnie grało mi się w „Pięć sekund” oraz „Telestrations”,
a z gier o których póki co tylko słyszałam - „Siedem cudów
świata” śni mi się po nocach ;) Ale jak napisałam wyżej: dla
mnie zawsze są gdzieś ważniejsze sprawy niż te, więc póki co
tylko się odgrażam :P
Tytuł może sugerować prezenty bardzo
drogie – takie, na jakie żałujemy sobie pieniędzy. Jednak nie
zawsze tak jest! Czasem drobna, tania rzecz ma swój wysokiej jakości
odpowiednik, który (choć droższy) nie zawsze musi kosztować
bajońskie sumy. Tu podam przykład od razu: dla mnie takim prezentem
są papcie z owczego runa od Lunaby (klik!). Kosztują około 60 zł, czyli
nie majątek, ale co tu dużo kryć: są pewnie ze trzy razy droższe
niż „kapcie góralskie” z pobliskiego bazarku. Ponieważ jednak
owe kapcie startowo nie są rzeczą drogą, cena ich wersji
ekskluzywnej niekoniecznie zwala z nóg. A zdecydowanie jest to rzecz,
której w życiu nie kupiłabym sobie sama - „finansowe” wyrzuty
sumienia chyba by mnie zabiły! ;D Na szczęście wiem już skądinąd,
że jeden z moich Mikołajów postanowił spełnić to moje marzenie
i już nie mogę się doczekać, gdy wsunę stopy w te miękkie,
wełniane chmurki <3
W tej kategorii widzę też prenumeraty czasopism wszelkie ułatwiające życie, acz nie absolutnie konieczne do egzystencji technologiczne nowinki. Poręczna ładowarka indukcyjna, monopod (tzw. selfie stick), elektroniczny przyrząd do dbania o urodę... obecnie gadżety to nie tylko domena prezentów dla panów! :) Mi marzy się na przykład wypasiony scyzoryk - oczywiście taki zawierający narzędzia, które realnie patrząc mogłabym kiedyś chcieć wykorzystać :P
W tej kategorii widzę też prenumeraty czasopism wszelkie ułatwiające życie, acz nie absolutnie konieczne do egzystencji technologiczne nowinki. Poręczna ładowarka indukcyjna, monopod (tzw. selfie stick), elektroniczny przyrząd do dbania o urodę... obecnie gadżety to nie tylko domena prezentów dla panów! :) Mi marzy się na przykład wypasiony scyzoryk - oczywiście taki zawierający narzędzia, które realnie patrząc mogłabym kiedyś chcieć wykorzystać :P
Obecnie prawie każda sieciówka (a poza nimi liczne sklepy niesieciowe też!)
oferuje coś takiego: sklepy z AGD/RTV, spożywcze, księgarnie,
drogerie oraz oczywiście odzieżowe. Dla przeciętnej kobiety
ostatnie trzy typy kuponów są oczywiście najfajniejsze ;) Unikam
zakupów w EMPiKu jak ognia, ale kartę prezentową do Matrasa
przygarnę z pocałowaniem ręki – o zakupach w Mango czy w dowolnej
drogerii nie wspomnę ;)
Są tacy, którzy do ostatniej kropli
krwi będą bronić poglądu, że taki prezent to nie prezent. Ja,
jako osoba, dla której nie raz ktoś wykosztował się (!) na coś
zupełnie niewłaściwego, uważam karty prezentowe za baaardzo
przyjemne mniejsze zło oraz, co ważne, wyborne koło ratunkowe gdy
prezent kupujemy komuś mało nam znanemu. Nie zapominajmy o tej
opcji!
Po prezencie troszkę w stylu "na łatwiznę" przechodzimy do jednej z dwóch najtrudniejszych strategii.
Kupienie takiego prezentu wymaga od nas raczej częstszego
przebywania z daną osobą oraz bezwzględnej dyscypliny jeśli
chodzi o słuchanie jej. Chodzi tu o to, by wyłapać bąknięte
półsłówkiem marzenia, zapamiętać i... spełnić je w najmniej
oczekiwanym momencie! Element zaskoczenia jest tu absolutnie
kluczowy. Taka uwaga rzucona w eter często ulatuje z pamięci osobie
wygłaszającej ją i gdy widzi ona swoje marzenie zrealizowane,
okrzyk „RANY, SKĄD WIEDZIAŁAŚ?!” jest najlepszą nagrodą,
przysięgam :)
Ja robię to tak, że mam w telefonie
specjalną listę, którą skrupulatnie uzupełniam natychmiast po
złowieniu rzuconej mimochodem uwagi. Czasem zapisuję też takie
inne drobiazgi, jak ulubione przez kogoś kolory, smaki albo zapachy
:) Choć takie rzeczy są czasem oczywiste (bo ktoś może mieć pół
szafy w jednym kolorze), to nie zawsze tak bywa i wtedy takie notatki
bardzo się przydają!
Jeśli poprzedni punkt to był level: hard,
to ten dla niektórych wyda się być kompletnie nierealny. A
niesłusznie! Nie trzeba mieć wielkich talentów artystycznych,
wystarczy zastanowić się nad tym w czym jesteśmy dobrzy. Albo w
ogóle pominąć element zdolności/umiejętności i zrobić coś
najlepiej jak umiemy, choćby obiektywnie rzecz biorąc miało być
temu daleko do perfekcji. Zapewniam Was, że w oczach obdarowanego
wszelkie niedociągnięcia zmaleją do zera.
Ja sama raczej wielkich talentów
manualnych nie posiadam, ale lubię piec (zajrzyjcie na mojego → Instagrama to się o tym przekonacie!) i bez problemu obdarowałabym
kogoś wielkim słojem moich ciasteczek. Słój można łatwo ozdobić
na przykład farbami do szkła i fajny prezent gotowy :) A może
zamiast ciasteczek (które podczas świątecznego obżarstwa ciężko
byłoby gdzieś wcisnąć) lepiej byłoby stworzyć kilka kuponów
do zrealizowania w (nie)określonym terminie? Kuponów na ciasteczka,
wspólnie spędzony czas albo... wyręczenie w domowych obowiązkach!
Tu jednym z moich marzeń jest rysowany
albo malowany portret. Może kiedyś się go doczekam, ale póki co
pokażę Wam luźno wzorowany na moim wizerunku projekt koszulki dla Włosomaniaczki na
odbywający się kiedyś u Anwen konkurs. Konkursu niestety nie wygrałam,
ale osobiście uważam mój pomysł za całkiem sympatyczny – mam
nadzieję, że spodoba się i Wam :)
Jestem trochę podobna, nie? :) |
Podsumujmy więc. Sprezentować można to, o czym ktoś od dawna bardziej lub mniej skrycie
marzy. Zamiast tego można wybrać bon do ulubionego sklepu albo to,
czego obdarowywany nigdy nie kupiłby sobie sam. Moim ulubionym
sposobem jest czułe ucho przez cały rok i dyskretnie aktualizowana
lista, do której w krytycznej sytuacji można się uciec ;) Cudownym
sposobem na uszczęśliwienie jest też prezent do-it-yourself, co do
którego chyba wszyscy moi znajomi zgadzają się że jest to typ
prezentu absolutnie wyjątkowy – często taki, do którego pamięcią
wracamy do końca życia.
Przy okazji – gdy rok temu pisałam
Wam o moich → wymarzonych prezentach, w komentarzach poprosiłam
Was o podesłanie swoich marzeń w podobnych kategoriach i bardzo mile mi się to czytało. Może i
teraz podzielicie się ze mną Waszymi najskrytszymi pragnieniami?
Dajcie znać co jest dla Was:
1. … marzeniem od dawna proszącym
się o zrealizowanie
2. … rzeczą, której nigdy sobie
same nie kupicie
3. … bonem, który zrealizowałybyście
ze śpiewem na ustach ;)
4. … prezentem handmade, który
zwaliłby Was z nóg!
Z oczywistych powodów nie pytam Was o pragnienia nie do końca uświadomione, ale może macie za sobą
historię tego typu? Dajcie znać koniecznie! A tak w ogóle, to
które z powyższych strategii są najbardziej w Waszym stylu? A może
stosujecie zupełnie inne? Podzielcie się, gromadźmy ciekawe
patenty :)
Buziaki!
K.
O tak bony podarunkowe są o niebo lepsze niż pieniądze w kopercie. Tzn. ja nie mam nic przeciwko pieniądza jeżeli się zbiera na konkretny cel, ja w tym roku miałam kupić samochód, więc wszystkie prezenty na urodziny i święta to właśnie pieniądze na ten cel. Ale w przypadku jak ktoś mówi" nie wiem co chcę" albo "nic mi nie kupuj, bo wszystko mam" to już lepszy bon np. do Sephory czy Rossmanna, czy sklepu odzieżowego dla kobiet, niż pieniądze same w sobie. Pieniądze się rozejdą i ani prezentu ani kasy. Ja dostałam kartę od siostry do empiku, bo pamiętała, że chcę jakieś książki, ale za chiny nie pamiętała tytułów, za to druga siostra sprezentowała mi bon do Organique, bo wie, że lubię i na pewno sobie wybiorę coś co będę aktualnie potrzebować i bardzo się ucieszyłam:)
OdpowiedzUsuń1. Chyba aktualnie takiego nie mam, tzn. mój samochód stoi już pod blokiem:P
2. może taki lampion, latarenka na świecę? Strasznie mi się podobają, ale ceny są dosyć wysokie a nie jest to rzecz niezbędna
3. Empik, Sephora, Douglas czy właśnie Organique o którym wspomniałam;)
4. Wypieki! Kartki, plakaty, fotografie - jestem na tak!
p.s. Twoja grafika super!
Dziękuję :) O tak, Organique to coś co u mnie znalazłoby się w kategorii nr 2 - ceny na studencką kieszeń są trochę zaporowe, ale na prezent to coś idealnego <3
UsuńJa staram się trafić w hobby, np mój tata jest fanem piłki nożnej i drużyny z naszego miasta a sam nie kupiłby szalika czy czegoś w tym stylu, więc prezentujemy mu takie gadżety które miło mieć a samemu się nie kupi bo po co :D I ja słucham tego co ludzie opowiadają, co by chcieli :) Lubię kupować dla siebie i innych więc wyławianie takich informacji przychodzi mi z łatwością :D
OdpowiedzUsuńNo to radzimy sobie bardzo podobnie :) High five!
UsuńMyślałam właśnie na tym żeby podarować komuś kupon o którym piszesz, np. na wspólnie spędzony czas czy wspólną kawę. Wszystkie Twoje pomysły mi się podobają, a czasu na kupowanie mam jeszcze trochę, z niektórymi przyjaciółmi zobaczę się dopiero po świętach:)
OdpowiedzUsuń1.marzy mi się jakiś spontaniczny wyjazd, oczywiście na studencką kieszeń, po prostu zabrać kogoś znajomego i pojechać przed siebie, nawet na jeden dzień:)
2.moja ulubiona książka "Lalka"- jeśli dostanę ją od kogoś w prezencie będzie miała dla mnie jeszcze większą wartość:)
3. Empik, Rossman czy karta upominkowa do jakiejś kawiarni
4. Widziałam kiedyś u kogoś taki słoiczek, a w nim kolorowe karteczki. Było ich sto, a cały pomysł polegał na wypisaniu 100 powodów, dla których kogoś kochamy lub lubimy. Genialne!;)
P.S. ten brokuł na głowie podsunął mi pomysł, może płukanka z wody po gotowaniu tego warzywa? ;)
Odnośnie punktu 2. - Ja też uwielbiam "Lalkę"! A co jeśli Twoi przyjaciele obawiają się, że już masz? ;) Sieć księgarni Waterstone's też kiedyś tego nie przemyślała ;D http://img.ifcdn.com/images/3226d16728d229a4edd415b6bdbe77022cd094a9e05b0447ba67e6ed7094ccc7_1.jpg
UsuńCo do włosów to widziałam już pomysły na płukanie ich wodą po ryżu czy makaronie, więc brokuły i inne nie mają szansy mnie zdziwić! ^^
A już myślałam, że tylko ja chciałabym dostać w prezencie te kapcie z Lunaby :D Myślę, że taki portret to idealny pomysł natomiast słynne kupony do mnie nie przemawiają... Dziwnie bym się czuła dostając coś takie i znacznie bardziej ucieszyłby mnie słoik ciasteczek :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zgodzę się z tym, że szlafrok to bardzo dobra opcja i świetnie, jeśli jest możliwość, aby taki prezent wybrać. Jest to też przede wszystkim dobry pomysł zarówno na prezent dla mężczyzny, jak i kobiety. Można kupić sobie nawet komplet. Czasem mam wrażenie, że takie proste prezenty to dużo lepsza opcja niż prezenty, które są bardzo drogie i szukane tygodniami. Jeśli ktoś potrafi cieszyć się z jakiekolwiek prezentu, to na pewno szlafrok sprawi radość. Swoją drogą szlafroki też nie będą najtańsze, jeśli wybierze się super jakość.
OdpowiedzUsuń