Jak wspominałam Wam przy recenzji innego produktu z linii Iwostin Purritin, w wakacje chętnie porzucam kremy własnej roboty na rzecz
wyrobów drogeryjnych. Podróżuję z nimi bez obaw i oszczędzam przy tym czas.
Pomimo koszmarnego dla mnie działania żelu redukującego zmiany potrądzikowe
Purritin Remover, nie zraziłam się do tej marki i tym razem wybrałam po prostu
krem o lżejszym działaniu. Już teraz powiem, że jestem z niego zadowolona bardziej
niż z żelu Iwostin Remover… ale czy to wystarczy?
Zacznijmy od składu:
Aqua, Isohexadecane, Cyclopentasiloxane, Glyceryl Stearate,
Glycerin, Dicaprylyl Carbonate, Aluminum Starch Octenylsuccinate,
Cyclohexasiloxane, PEG-100 Stearate, Pentaerythrityl Distearate, Cetearyl
Alcohol, Propylene Glycol, Hexamidine Diisethionate, Pistacia Lentiscus Gum/
Pistacia Lentiscus (Mastic) Gum, Lecithin, Sodium Hyaluronate, Plankton
Extract, Retinyl Palmitate, Lactic Acid, Glycolic Acid, Malic Acid, Salicylic
Acid, Polyacrylate 13, Polyisobutene, Zinc PCA, Phenoxyethanol, Allantoin,
Xanthan Gum, Triethanolamine, Polysorbate 20, Alcohol, Ethylhexylglycerin,
PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Disodium
EDTA, Parfum, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone,
Methylisothiazolinone.
Niestety, nic zachwycającego. Jest to chyba pierwszy od kilku lat
zastosowany przeze mnie krem, którego pierwsze miejsca w składzie zajmuje tak
zwana (często z dużym nadużyciem!) „czysta chemia”: emolienty, silikony, emulgatory… Za nimi gliceryna,
czyli tani nawilżacz, który moja cera lubi – choć podobno potrafi ona zapychać.
Potem pojawia się matująca pochodna skrobi, aż w końcu zaczynają się kolejne składniki
pielęgnujące: nawilżające, łagodzące, ekstrakty, przeciwutleniacze, kwasy, cynk.
Szkoda tylko, że poza tym mamy tam jeszcze sporo elementów nieciekawych:
alkohol, brzydkie konserwanty…
Osobiście uważam, że to właśnie ze składu kremu wynikają
jego wady. Zacznę od tej drobniejszej: bardzo lekkiej, by nie rzec: suchej,
konsystencji. Producent zaleca stosowanie tego kremu rano, pod makijaż. Z
jednej strony można powiedzieć, że taki lekki krem będzie się do tego nadawał
idealnie… Prawda jest jednak taka, że po błyskawicznym wchłonięciu na twarzy zostaje lepkawy, błyszczący film, kojarzący mi się raczej z tym, co tworzą na
twarzy wszelkie żele. Nie chciałabym na to nakładać typowego podkładu we
fluidzie w obawie o podkreślenie porów i suchych skórek. W przypadku podkładów
mineralnych problem rozwiązuje się sam – po tym kremie w ogóle nie trzymają się
twarzy ;)
Jak być może kojarzycie z moich poprzednich postów, ja swoje
kremy mikrozłuszczające stosuję wyłącznie na noc i to tylko na tak zwaną strefę
T. Nie odczułam więc problemu z makijażem, ale zauważyłam dwie inne kwestie.
Jedna to drobiazg: przy próbie nałożenia kremu Iwostin Purritin na policzki (u mnie: cera normalna) momentalnie czułam ściągnięcie, a przy kolejnych
próbach aż do wysuszenia i podrażnienia. Próby te podjęłam tylko dla Was i szybko
je przerwałam ;)
Jednak najgorszą wadą kremu jest jego słabe działanie. Nie
powiem, że nie działa w ogóle, bo tak nie jest. Ale działa dosyć słabo. Brodę i nos
trzymał w ryzach w stopniu zadowalającym, jednak na czole przez
większość czasu coś tam się jednak działo: jest to rzecz, z którą nie mam
absolutnie żadnego problemu używając mojego ideału, czyli kremu Effaclar Duo[+] od La Roche Posay. Aktywny krem eliminujący niedoskonałości Iwostin
Purritin nie jest produktem tragicznym, ale dla mnie – raczej niezbyt godnym
polecenia. Może sprawdzić się u kogoś z cerą normalną w stronę tłustej, niezbyt
skłonnej do trądziku, albo jeśli pożądany jest właśnie taki suchy, ściągający
wręcz efekt.
Produkt ten w cenie regularnej kosztuje około 30 zł, a mnie
do zakupu skusiła promocyjna cena wynosząca niecałą dyszkę. Uważam, że za tyle
można było go wypróbować, ale już w przypadku ceny regularnej lepiej jest po
prostu zapolować na regularną promocję na Effaclar w sieci Super-Pharm.
Obecnie najchętniej wróciłabym do kręcenia własnych
kosmetyków, ale po wygranej w konkursie wciąż czeka na mnie jeszcze jeden
mikrozłuszczający krem do przetestowania. Ciekawa jestem czy ten sprawdzi się
nieco lepiej…
Cóż mi on średnio pasuje ale bardzo to bardzo ciężko znaleźć krem bezzapachowy, matujący, z dobrym składem, nawilżający, przeciwtrądzikowy. To nie realne na polskim rynku. Muszę ściągać kosmetyki z zagranicy za 150 zł +. Jest taki krem u nas AA Therapy Przeciwtrądzikowy, ten to dopiero tak ściąga skórę, że wygląda jak wypolerowana podłoga na glanc. To samo z wersją AA dla alergików help czy coś tam dla atopowej suchej skóry. Coś w tych kremach jest co tak spina skórę, że szok jeżeli się przesadzi z ilością. Ja nie wierzę w to, że u nas są dobre kosmetyki. Większość to szajs i się nie dziwię nawet. Jesteśmy chyba w epoce kamienia łupanego, wchodzę dziś do drogerii 99% kremów w słoiczkach. Toż to po paru otwarciach spada efektywność składników do zera oczywiście przesadzam trochę, no ale po co tracić kasę... Żenada. Tylko stosuję pompki i tubki. :/
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony takie kremy w słoiczkach są najwygodniejsze (o ile nie ma się długich paznokci :)), tubki trzeba rozcinać a w pompkach nieraz zostaje jeszcze dużo produktu... Mnie gliceryna zapycha, gdy jest na początku składu i stosuję dany krem codziennie
UsuńA jaki krem sprowadzasz i skąd, Anonimku?
UsuńBlondynko, dla mnie (osoby noszącej krótkie paznokcie przez 99% czasu) słoiczek nie jest w żadnym stopniu wygodniejszy od pompki i może minimalnie lepszy niż tubka (choć i tu dużo zależy, bo rozcięcie tubki i przełożenie resztek do słoiczka to minuta, a codzienne babranie paluchem w oryginalnym słoiku to udręka trwająca tygodniami). Dodam jeszcze, że w przypadku opakowań typu airless nie zostaje w nich ani kropelka produktu i to powinien być standard, do którego się dąży. Wygoda, świeżość i higiena w jednym.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZupełnie się u mnie nie sprawdził, ściaga skórę i uczulił mnie :/ Ale mam nadreaktywną cerę podatną na uczulenia. Niestety nie zauważyłam żadnych pozytywów tego kremu. Pozdrawiam, Jagoda
OdpowiedzUsuńTo mamy bardzo podobną cerę - i z opisu, i z reakcji na ten krem, i z zadowolenia z tego Cera Plus :D
UsuńPozdrawiam również :)
Ja jestem jego ciekawa, bo zdaje się odpowiadać potrzebom mojej skóry, aczkolwiek szkoda, że sie nie spisał u Ciebie :(
OdpowiedzUsuń