Na początku tego roku Zwierz Popkulturalny rzucił nam takie
oto wyzwanie (klik!).
Pomyślałam, że o ile na pewno nie uda mi się co tydzień
ukończyć jakiegoś dzieła (poczytam książkę, ale jej nie skończę; mogę obejrzeć
parę odcinków serialu czy anime, ale na pewno nie cały sezon), o tyle całkiem
fajnie będzie spisać wszystko z czym się zetknęłam i może trochę bardziej
zróżnicować to jak spotykam się z kulturą. Na razie nie wyznaczałam sobie
żadnego konkretnego celu, a jedynie zebrałam razem to, co
zrobiłabym tak czy inaczej, naturalnie dryfując w tym czy innym kierunku :)
Dzisiaj podzieliłam to w takie kategorie, jakie wydały mi się w moim przypadku
najbardziej słuszne, ale nie wykluczam, że przy kolejnych wpisach z tej serii
ulegnie to pewnym zmianom. Przy okazji:
i Was zachęcam do podobnych spisów, a jeśli blogujecie – poświęconych im
tekstów na Waszych blogach! Ja na pewno chętnie to przeczytam :)
KSIĄŻKI oraz komiksy i audiobooki
Wszystkie książki, które czytam, pokazuję na -> moim koncie na Instagramie z hashtagiem #kosmeoteka oraz #kosmeoteka2017, jeśli
interesują Was konkretnie książki z tego roku. Każdą z przeczytanych pozycji krótko tam
opisuję, więc tutaj zbieram je bez jakiejkolwiek opinii – zdradzę tyle, że każda z nich w
swojej kategorii podobała mi się. Miałam więc więcej szczęścia niż w zeszłym
roku, kiedy to natknęłam się na kilka prawdziwych koszmarków ;)
książki – 5: „Izrael już nie frunie” Pawła Smoleńskiego, „Pomysł
– Badanie – Publikacja” pod redakcją Łukasza Budyńko i Przemysława Waszaka, „Tuf
Voyaging” George’a R. R. Martina oraz „Magia sprzątania” i „Tokimeki” Marie
Kondo;
audiobooki – 0, komiksy – 0. Tę część chętnie bym poprawiła.
FILMY widziane w kinie lub w domu oraz seriale
W kinie byłam aż pięć razy – aż mnie samą to zdziwiło! Pod
niebiosa wychwalam środy z Orange i Bueno Czwartki, dzięki którym było to
możliwe ;D Absolutnie najlepszym filmem jaki widziałam było „Get Out!”, które
nie miało wielkiej konkurencji (jak zaraz przeczytacie, reszta filmów które
widziałam nie była zbyt ambitna ;D), ale jest dla mnie nie tylko najlepszym
filmem półrocza, ale i ostatnich kilku lat. Całkowicie mnie zauroczył i żałuję
tylko, że nie udało mi się pójść na niego więcej niż raz.
W domu przypominam sobie jedynie seans „Spotlight” sprzed
paru miesięcy oraz „The Room” Tommy’ego Wiseau, który wykorzystałam do zagrania
w „drinking game” z przyjaciółką – polecam tylko mocnym zawodnikom xD
Podsumowując filmy: „Get Out!”, „Wonder Woman”, „Ghost in the Shell”, „Król Artur. Legenda Miecza” i „Spotlight”. Najbardziej żałuję, że nie udało mi się wybrać do kina na „Split” i „Logana”, a obecnie ostrzę sobie zęby na „Sieranevada”.
Nie oglądałam żadnego serialu, ale to się prędko zmieni, bo
wiem dokładnie za co wezmę się na dniach. W końcu winter is coming, a mój
prezent urodzinowy zobowiązuje!
NA ŻYWO: teatr, musical, opera
W maju spełniłam moje marzenie i pierwszy raz w życiu wybrałam
się do Teatru Muzycznego w Gdyni. Jeny, jeny, nie da się opisać tego, jak to
przeżyłam. „Notre Dame de Paris” trafiło mnie prosto w serce i rozbudziło
miłość do oglądanego na żywo musicalu. Marzę, żeby iść tam znowu <3
Zaliczyłam też bardzo fajne doświadczenie innego rodzaju.
Wiele lat temu (w 1. albo 2. klasie ogólniaka) opiekunka z internatu wyciągnęła
nas na „Piaf” w Teatrze Miejskim w Gdyni. Teraz, po jakichś 8-9 latach wybrałam
się na to przedstawienie ponownie: był to zresztą jeden z ostatnich z jego
spektakli. I powiem Wam, że niesamowite jest jak inaczej człowiek odbiera
kulturę przez pryzmat trochę starszego wieku i swoich własnych doświadczeń.
Jeśli macie możliwość zrobić coś
podobnego (wybrać się na coś, co już kiedyś widziałyście) to bardzo, bardzo to
polecam.
W operze nie byłam od października, więc smuteczek. Do
nadrobienia.
MUZYCZNIE: koncerty muzyki popularnej, filharmonia, balet
Tutaj jedna, wielka, dupa blada. Podobnie jak w przypadku
opery, ostatni raz na koncercie byłam w październiku. W filharmonii i na
balecie byłam w życiu w ogóle tylko raz, z czego na balecie w dzieciństwie i
przygotowując szkic tego wpisu wręcz zapomniałam o takiej postaci spotkania z
kulturą. Tak więc zdecydowanie mam tu pole do wielu zmian! :)
SZTUKA: muzea, galerie i inne wystawy
Będąc w Izraelu udało mi się wybrać do muzeum Icchaka Rabina
w Tel-Awiwie. Jest to raczej nietypowe miejsce nie do końca pasujące do
dzisiejszego tekstu, bo zwiedzanie go to bardziej spotkanie z historią niż ze
sztuką czy kulturą. Tym niemniej bardzo mi się podobało i jeśli lubicie takie
klimaty, to polecam gorąco.
MANGA I ANIME
W ferie zimowe obejrzałam sobie całe „Steins;Gate”. Ale to
było dobre!... poza ostatnim odcinkiem. Jeśli wolicie kiedy zamiast
słodko-gorzkiego, wieloznacznego zakończenia dostajemy cukierkowy happy end,
będziecie zadowolone ;) W przeciwnym wypadku możecie tak jak ja żałować, że
fantastyczne, mroczne, trzymające widza w napięciu i dezorientacji anime
skończyło się tak płasko. Dla mnie nie skreśliło to całej serii i mimo wszystko
zapisuje się w mojej pamięci nader pozytywnie, ale czułam że wypada mi Was
ostrzec.
W temacie mangi: w chwilach naukowego kryzysu czytałam sobie jakieś
losowo wybrane opowiadania Junjiego Ito, jeśli wpadło mi w oko coś, czego
wcześniej nie widziałam. Padło między innymi na „Junji Ito's Cat Diary: Yon & Mu”, które w ogóle mnie nie
wciągnęło i jak dotąd jest w tym względzie wyjątkiem, bo poza tym kocham wszystko co wyszło
spod jego pędzla!
O KULTURZE: prasa, blogi, podcasty, kanały na YouTube
Prasy na ten moment nie kupuję w ogóle, ale lubię o kulturze
słuchać i czytać. W ciągu ostatniego pół roku udało mi się nadrobić wszystkie
odcinki podcastu Zombie vs. Zwierz oraz obejrzeć/przesłuchać niezliczoną ilość
filmów na YouTube, które uwielbiam puszczać sobie podczas sprzątania :) Od
Dema, przez Ichaboda i Sfilmowanych, aż po moją ukochaną serię Masochista, którą
przesłuchałam od początku do końca chyba z cztery razy, bo komentarze Miecia
rozwalają mnie za każdym razem ;D Oczywiście cały czas czytam też większość tekstów Kasi
Czajki na zpopk.pl, co chyba nikogo nie dziwi – już dwa razy polecałam jej bloga w
ramach Share Week oraz to za jej inspiracją robię dzisiejsze zestawienie ;)
Uff, koniec. Jak widać, zdecydowanie dominują u mnie książki i filmy, co - jak sądzę - dotyczyłoby pewnie zdecydowanej większości osób ;) Ewentualnie nieco nietypowe może być nieoglądanie seriali, ale na to mam swoją dziwaczną filozofię, którą frustruję wszystkich znajomych polecających mi kolejne netfliksowe hity ;D W każdym razie: teraz, gdy widzę już jak to się u mnie mniej-więcej kształtuje, chciałabym dać szansę zaniedbanym przeze mnie sposobom na spotkanie z kulturą. Na pierwszy ogień chciałabym ogarnąć coś w temacie muzyki oraz sztuki, ale przede wszystkim chciałabym dużo czytać. Zaczęłam od książek pożyczonych i czekających na zwrot (obie spod pióra Marie Kondo, a obecnie dwie pozycje od Leonie Swann), ale mam też trochę własnych jeszcze nie otwartych... Więc to się zmieni na pewno :)
A jak Wy celebrujecie spotkania z kulturą? Mamy wakacje, wiele z nas ma więcej czasu, plażing nad morzem też aż prosi się o coś fajnego do czytania :) Może mi coś polecicie?
Ściskam,
Ania
PS. Pytania, na które dotąd nie odpowiedziałam, wklejcie mi pod tym tekstem! Będę odpowiadać najszybciej jak się da :)
Ja w chwili obecnej obcuję z moją magisterką :P Ale nie da się ukryć, że musicale, teatr, balet, filharmonia niestety zupełnie mnie nie kręcą. Zdecydowanie wolę aktywny wypoczynek w postaci zwiedzania :)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem pewna, czy znajdę w sobie miłość do filharmonii albo baletu, ale na pewno warto spróbować :) Za to teatr czy musical to dla mnie czysta przyjemność, więc wyzwaniem jest dla mnie bardziej pamiętanie o tym przy planowaniu budżetu :)
UsuńPolecam Death Note :)
OdpowiedzUsuńBył moment kiedy wciągnęłam znaczną część anime, ale jakoś po pojawieniu się w nim Mello i Neara straciło ono tempo i jakoś tak przestałam oglądać. Ale to było z 10 lat temu, to dobry pomysł żeby spróbować ponownie teraz :)
UsuńZgadzam się, najlepsze było do 25. odcinka, kto oglądał ten wie dlaczego :)
UsuńAniu odpiszesz na pytania pod poprzendim postem?
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam wyżej - wklejcie mi swoje pytania tutaj :)
UsuńBrakuje mi tego czasu, kiedy wakacje oznaczały dla mnie więcej wolnego 😜
OdpowiedzUsuńNiestety, ale w żadnym z nich nie ma nic ciekawego. Oleje, nawilżacze, witamina E i raz na ruski rok jakiś wyciąg :( Dojrzałe cery lubią takie odżywcze kremy, ale nie ma to nic wspólnego z działaniem przeciwstarzeniowym, niestety.
OdpowiedzUsuńO tym, dlaczego większość kremów marek naturalnych, ekologicznych itp. nie ma i nie będzie miało takich produktów w ofercie pisałam tutaj:
http://www.kosmeologika.pl/2017/05/naturalna-pielegnacja.html
W takim razie co polecasz dla cery prawie 40 letniej? Normalnej w kierunku suchej, jako dobrą i faktycznie działającą broń przeciwzmarszczkową? :)
OdpowiedzUsuńPrawie wszystkie wpisy i dyskusje w komentarzach są właśnie na ten temat, więc tutaj napiszę tylko w telegraficznym skrócie: filtry przeciwsłoneczne, witamina C, peptydy, retinoidy, antyoksydanty, masaże, zdrowy styl życia. Oczywiście niekoniecznie wszystko na raz :) O tym co, jak i dlaczego poczytasz przede wszystkim tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://www.kosmeologika.pl/2016/05/choc-reklamy-kremow-przeciw.html
http://www.kosmeologika.pl/2017/01/w-zeszym-tygodniu-zamiesciam-na-blogu.html
Jeśli po przeczytaniu będziesz miała więcej pytań - pisz koniecznie :)