9/24/2017

Przeciwzmarszczkowy, przeciwstarzeniowy, a może anti-aging? Moja pielęgnacja i styl życia. Czemu dbasz o swoją skórę?




Słowo „przeciwzmarszczkowy” widnieje na co drugim słoiczku z kremem w drogerii, bombardują nim nas reklamy w prasie i telewizji. Tymczasem pamiętam, że ja z określeniem „przeciwstarzeniowy” po raz pierwszy zetknęłam się na {blogu Ziemoliny} i to dopiero kilka lat temu. Trafiłam do niej mając już dosyć dużego kręćka na punkcie zadbanej cery i przemyślanej pielęgnacji, ale tkwiłam wówczas w dużym błędzie. Wydawało mi się wtedy, że jeśli będę dobrze dbać o skórę i cieszyć się jej zdrowiem, to bardzo opóźnię procesy jej starzenia – a ta wizja wydawała mi się bardzo kusząca od zawsze, o czym za chwilę ;)


Oczywiście nie jest tak, że założenie to jest całkowicie błędne: dobrze dobrana pielęgnacja z całą pewnością służy cerze lepiej niż ta szkodliwa lub jej kompletny brak i wierzcie mi, za kilka dekad będzie to bardzo dokładnie widoczne. Ale czy takie dbanie o status quo wykorzystuje maksimum przeciwstarzeniowego potencjału, jaki jest dostępny w zasięgu ręki za pomocą kosmetyków, półproduktów i zabiegów? Bynajmniej.

I nie zrozumcie mnie źle: dbanie o stan naszej skóry tylko na krótką metę i pełna zgoda na naturalnie postępujące w niej procesy starzenia też jest okej!  Myślę, że zgodzicie się ze mną, że każda z nas ma prawo starzeć się po swojemu. Niektóre z nas będą nosić zadbane, lśniące srebrem włosy, a inne z nas będą wolały zafarbować je na własny albo  kompletnie nowy kolor. Niektóre z nas będą aktywne zawodowo niczym Alla Levushkina (89-letnia Rosjanka, która na oddziale chirurgii w Riazaniu operuje średnio cztery razy w tygodniu mimo swojego zaawansowanego wieku), a inne przejdą na wcześniejsze emerytury i zrealizują marzenia o podróżach czy pasjach, niczym niezmiennie zachwycająca mnie Paddy z brytyjskiego Mam Talent:



Woody Allen napisał w swojej autobiografii: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość.” Więc mając pełną świadomość tego, że pewnie niewiele z tego zależeć będzie ode mnie, deklaruję Wam otwarcie jakie jest moje podejście: w takim stopniu w jakim to rozsądnie możliwe, chciałabym opóźnić moje starzenie się.

A zaczęło się tak...


Szczegóły zatarły się w mojej pamięci, ale wiem dokładnie w jakich okolicznościach pomyślałam o tym po raz pierwszy. Od wczesnego dzieciństwa namiętnie podbierałam mojej mamie każdy egzemplarz kolorowej prasy „kobiecej” jaki tylko się u nas pojawił. W drugiej połowie lat ’00 w „Poradniku Domowym” ukazywały się fantastyczne felietony Krystyny Jandy w formie rozmów z rezolutnymi dziećmi: jej synami i wnuczką. W jednej z rozmów Janda jest sfrustrowana tym, że syn Jędrek nie ma (typowo dorosłej, moim zdaniem ;D) tendencji do ciągłego zamartwiania się wszystkim wokół, a zapytany o czym myśli podczas spaceru odpowiada bodajże: o niczym. Tak sobie patrzę jak mi się buty zginają.

Oczywiście mamom takie rzeczy nie mieszczą się w głowie, więc syn ze spokojem tłumaczy jej słowami, które dźwięczą mi w głowie do dziś i które parafrazuję poniżej:

Mam teraz piętnaście lat. Jak minie drugie tyle, będę miał trzydzieści. Jak będę miał trzydziestkę, to będę dopiero w połowie do sześćdziesiątki.  A do tego czasu medycyna pewnie pójdzie do przodu na tyle, że sześćdziesiąt lat będzie dla mnie tylko półmetkiem do stu dwudziestu.

… więc czasu na zamartwianie się jest jeszcze sporo. Ale nie tylko na to! Z jakiegoś powodu myśl ta padła na podatny grunt jakim był mój piętnastoletni mózg i odkąd pamiętam, te słowa przypominają mi ile jeszcze potencjalnych lat życia przede mną. Motywują do zrobienia wszystkiego, by spędzić je w jak najlepszym zdrowiu i kondycji. By móc się nimi prawdziwie cieszyć, wycisnąć je jak cytrynkę. W internecie często widzę heheszki z jeżdżących na wycieczki do Polski niemieckich emerytów, ale kurczę – mi wydaje się to o tyle przyjemniejsze i godne pozazdroszczenia niż lansowany obecnie sposób spędzania czasu typu Netflix and chill :)

A zatem mając prezentujące się w ten sposób >>plany<< na starość, nie zdziwię chyba nikogo faktem, że chcę by moja cera starzała się równie wolno jak moje ciało i umysł. Czemu mam spędzać dwie trzecie życia wyglądając jak osoba starsza, skoro zamierzam zrobić wiele by czuć się i żyć jak osoba młoda?


I żeby było jasne: wiem, że może mi nie wyjść. Może zanieczyszczone środowisko i jedzenie o jakości nieporównywalnej z tą dawną sprawią, że i tak pomarszczę się w przyszły piątek. Może ciężko zachoruję, może umrę przedwcześnie, może… może… może… Jasne, liczę się z tym. I nie będę rwać włosów z głowy, jeśli moje plany wezmą w łeb i zostanę robiącą na drutach babcią w bujanym fotelu, bo to też ma swój urok. Ba! może nawet mi się odmieni i sama dojdę do wniosku, że po latach pracy nad sobą i zmagań z systemem będę chciała tylko świętego spokoju z kotem na kolanach i psem u nóg.

Ale obecnie skupiam się na tym, by na starość żyć pełnią życia. Chcę dbać o sprawność fizyczną i umysłową, o moje zdrowie i o mój wygląd. O tym ostatnim jest ten blog i jeśli podzielacie moje poglądy to wiecie, że jesteście w dobrym miejscu. I dlatego żebyśmy w przyszłości dobrze się rozumiały, chciałabym wyjaśnić tu kilka pojęć. Nie są to może oficjalne definicje, a bardziej moje interpretacje czasem bardzo dyskretnych różnic między terminologią z tej samej działki.

Zacznijmy od najpopularniejszej przeciwzmarszczkowości. Jeśli ja określam produkt czy zabieg jako przeciwzmarszczkowy, to rozumiem, że powoduje on znikanie (ewentualnie zmniejszanie się) zmarszczek. O tym, że mamy ich wiele typów i niektóre z nich faktycznie możemy próbować zwalczać już po fakcie pisałam w artykule o {widocznych oznakach starzenia}.

Umówmy się jednak, że skoro sam krem nawilżający powoduje jedynie zniknięcie fine lines, to nazwanie go kremem przeciwzmarszczkowym to… trochę dużo. Oczywiście granice między pojęciami często są bardzo rozmyte i ja mogę powiedzieć Wam jedynie, że na mój własny użytek od kremu wymagam co najmniej czegoś ponad nawilżanie by określić go przeciwzmarszczkowym.

Tutaj muszę koniecznie podkreślić, że producenci kosmetyków na opakowaniach piszą co chcą. Producent mojego niegdyś ulubionego {kremu nawilżającego do twarzy} sprzedawał go jako krem 60+ i miał czelność wciskać nam, że kosmetyk ów poprawi owal twarzy, zreaktywuje niektóre jej geny oraz wypełni nawet głębokie zmarszczki za pomocą zwykłego kwasu hialuronowego wrzuconego w połowie składu.

Z tego powodu proszę Was, żebyście tutaj opisanej terminologii nie stosowały wybierając krem do cery dojrzałej w drogerii! Na oko 90% z nich opisane jest jako przeciwzmarszczkowe, a z nich… jakieś 90% nie ma w składzie NIC co dałoby choć cień szansy na zniknięcie czegokolwiek poza zmarszczkami z odwodnienia skóry.

Zupełnie inną grupą będą kosmetyki czy zabiegi przeciwstarzeniowe. W moim słowniku to określenie oznacza jedno: profilaktykę starzenia (prewencję, zapobieganie). Stosując pielęgnację przeciwstarzeniową chcemy spowalniać pojawianie się na skórze typowych oznak starzenia: zmarszczek, przebarwień, migracji… Jak w każdej innej dziedzinie medycyny, tak i tutaj lepiej jest zapobiegać niż leczyć :) I to jest właśnie moje obecne podejście.

Co z anti-aging? Tu sprawa robi się nieco bardziej złożona. Mamy tu bowiem dwie kwestie do omówienia.

Na samo „anti-aging” składają się dwa podejścia. Jedno bardziej konserwatywne, bardziej medyczne, oparte na twardych dowodach, ale za to ze skromniejszym celem: najczęściej dożycie około stu lat (lub długowieczność, ang. longevity) w jak najlepszym zdrowiu, bez typowych chorób wieku starczego. To podejście to biogerontologia oraz age management medicine.

Wspominając o nich muszę przytoczyć też dwie najważniejsze dziedziny nauki związane ze starzeniem się!
Gerontologia nauka o mechanizmach procesu starzenia się organizmów.
Z kolei geriatria jest gałęzią medycyny zajmującą się chorobami osób w podeszłym wieku.

Z drugiej strony mamy też medycynę anti-aging, często łączoną z medycyną estetyczną. Ta gałąź w wersji skrajnej szacuje potencjalną długość ludzkiego życia nawet na tysiąc lat i pracuje nad osiągnięciem tego przez modyfikacje ludzkiego genomu czy mitochondriów, a w wersji skromniejszej – „jedynie” proponując najróżniejsze kombinacje hormonalnych terapii zastępczych czy ludzkiego hormonu wzrostu.

Oczywiście takie narzędzia jak aktywność fizyczna, dieta (często wraz z suplementami) i ogólna dbałość o zdrowie należą do narzędzi, którymi mogą posługiwać się zwolennicy obu kierunków.

***


Moje zdanie znacie. Mam dwadzieścia sześć lat. Jak przeżyję drugie tyle, będę miała lat pięćdziesiąt dwa. Kto wie, może będę wtedy dopiero w połowie swojej drogi? Jeśli tak, pozostaje mi mieć nadzieję, że w ciągu życia wystarczy mi motywacji na zdrowe nawyki, które będą miały wtedy szansę zaprocentować.

A Wy, czemu dbacie o swoją cerę?
Dajcie znać, a ja obiecuję jutro zajrzeć do czekających na odpowiedź komentarzy... :)

Ania

33 komentarze:

  1. Masz rację! Kondycja jest ważna i zdrowie przede wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry post! Cieszę się, że poruszyłaś ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu jaki pozytywny post! Ja się staram o siebie dbać głównie dietą, aktywnością fizyczną ale kosmetyki nie są mi obce czy zabiegi. Nie używam/ nie szukam stricte przeciwzmarszczkowych produktów, dbam o nawilżenie skóry, lubię eksfoliację kwasami i widzę ich sens, bardzo przypadła mi też do gustu mezoterapia mikroigłowa z serum peptydowym (no dobra to w końcu na zmarszczki!) :p Ale nie mam na tym tle jakiegoś fioła i tak uważam, że moja cera na tle rówieśników wygląda bardzo dobrze. I ostatnio zaczęłam ćwiczyć facefitness, tak z ciekawości, słyszałaś może o tym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, ale mam mieszane uczucia! Bije się we mnie podejście pod tytułem "ćwiczenia ci pomogą" kontra "mimiki powinno się używać jak najmniej, a rozluźniać tylko przez ruch bierny - czyli masaże". Cały czas zgłębiam ten temat, nie mam jeszcze wyrobionej opinii :)

      Usuń
  4. O jeny, tyle tu ważnych i istotnych rzeczy napisałaś, że jakbym miała się do wszystkiego odnieść, to bym musiała drugi elaborat napisać. Aniu, świetny artykuł!
    Ja jestem doskonale próżna chyba, bo dbam o cerę żeby teraz i w przyszłości ładnie wyglądać. Ale też dlatego, że interesują mnie biologiczne i biochemiczne podstawy procesu starzenia się, kosmetologii. Miło jest też mieć 29 lat i wyglądać całkiem fajnie. W ogóle bardzo możliwe jest też, że jestem właśnie w połowie życia. Trochę mi z tym dziwnie (staro!), ale w sumie - w miare fajne to moje życie. W każdym razie bez względu na to ile będę żyła chciałabym cały czas móc ładnie i elegancko wyglądać, a także cieszyć się sprawnością, dobrym samopoczuciem i energią. I wiem, że jak teraz nie będę dbać o ciało, to się zniszczy i potem będę dodatkowo cierpieć, dlatego staram się tego uniknąć. Już teraz zresztą, w tym wieku prawie 30 lat obserwuję ile się zmieniło i ile fajnych rzeczy z młodości udaje mi się wciąż zachować i nad czym muszę popracować, żeby te na razie lekkie zaniedbania do naprawienia nie przeistoczyły się w poważne utrudnienia i problemy. Jedzmy warzywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że masz 29 lat! :D Nie dałabym Ci tyle, więc... to, co robisz, robisz dobrze :D

      Usuń
    2. Też uważam, że Cieniu jest chodzącym dowodem na to, że te metody (filtr, kapelusz, witamina C itp.) działają <3

      Usuń
    3. Ania ma 26 lat :)
      A kto to jest Ciun jeśli mogę zapytać?

      Usuń
    4. Ale to o latach to jest o koleżance wyżej, czyli właśnie o Paulinie znanej też jako Cieniu/theCieniu co widać po jej blogowym nicku ;) I ona ma właśnie 29 lat :)

      Usuń
    5. Paulino a jak wygląda Twoja pielęgnacja przeciwstarzeniowa, możesz coś więcej powiedzieć?

      Usuń
    6. Zajrzyj na jej blogi: Cienistosc.pl i Paulinaweiher.pl - tam na pewno Ci odpowie :)

      Usuń
  5. Czytało się to z dużą lekkością i przyjemnością :) Dbam na ile umiem, ale nie są to zaawansowane czynności. Gorsze jest to, że 99% mojej pielęgnacji skupia się na przebarwieniach, a to trochę zaniedbuje inne sektory.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chyba mam typowo nie blogowe podejście do tematu, dbam, bo muszę. Moja skóra na mnie wymusza większą uwagę niż u innych, od okresu dojrzewania. Gdyby nie to, że mam cerę problematyczną, której nikt do tej pory nie potrafił mi ogarnąć, sama musiałam się za to zabrać, w końcu kto jak nie ja. Jakoś zupełnie mnie zmarszczki nie przerażają. Jasne chciałoby się wyglądać fajnie niezależnie od wieku. Ale nie wiem czy cieszyłoby mnie ciągłe pytanie o dowód w wieku 30 lat. A przecież większość z tego to geny. Kompleksowe dbanie o siebie jasne. Ale jak ktoś mnie chce odstraszyć od zakupów to tylko wciskając mi tytułowe hasła :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rola genów jest stanowczo przeceniana w przypadku większości chorób i dolegliwości :) Jest taka teoria, która oczywiście mocno to uśrednia, ale według niej to co składa się na nasze zdrowie to w 20% geny, w 20% środowisko w którym żyjemy, w 10% opieka medyczna, a w 50%... styl życia :)

      Usuń
  7. Ja dbam o cerę bo lubię i wierzę, że coś to daje choć tak jak piszesz kluczowe jest tu Nasze zdrowie, dieta.. a kosmetyki to dodatek, który może nam pomóc lub zaszkodzić, co czasem również ma miejsce niestety.
    Z pielęgnacją to zawsze jest tak, że na punkcie czegoś mamy "bzika", dla jednych będą to zęby, dla innych włosy, dla mnie skóra ciała czy twarzy.. i wtedy ciężko takiej osobie jest przemówić do rozumu, bo zazwyczaj ma się wrażenie, że wie co dla Nas jest najlepsze ;) A tu we wszystkim musi być umiar.

    OdpowiedzUsuń
  8. Używam Atredermu ze względu na trądzik, więc pielęgnację przeciwstarzeniową mam w pakiecie ;)
    Ja właśnie zadałam ci też jedno z pytań pod ostatnim postem, także nie mogę się doczekać jak zasiądziesz do komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja też rozważam? High five ;)

      Chyba na wszystkie już odpowiedziałam (UFFF...), więc mam nadzieję, że jesteś usatysfakcjonowana :D

      Usuń
    2. Wklejam moją odpowiedź odnośnie kropli z wit. C, tu pewnie łatwiej ci będzie z komentarzami :)

      Hmm, myślałam że wszystkie krople dla dzieci z wit. C, takie z apteki, są takie same :).
      Tak jak można kupić wit. z firmy Hasco albo 100 innych, ale wszystkie chyba są takie same?
      To może dla prZykładu te, bo są niedrogie :)

      https://www.doz.pl/apteka/p111077-Witamilki_Witamina_C_krople_60_ml_strzykawka_dozujaca

      Usuń
    3. Nie no, różni producenci mają różne składy - dlatego warto w miarę możliwości sięgać po leki bez recepty, które są drobiazgowo kontrolowane, a nie suplementy, bo tu może być najróżniej :)

      Te, które tutaj podesłałaś mają choćby jeden podstawowy problem: stężenie. Nie znam wartości gęstości jednego mililitra kropli, ale rozważmy takie dwa scenariusze:
      A. gdyby gęstość ta była jak gęstość wody, czyli 1 g/ml, to stężenie witaminy C 100 mg/ml oznacza stężenie 10%. Dla porównania, w polecanych przeze mnie serach z kwasem askorbinowym Liq jest jej 15%.
      B. gdyby gęstość była jak w syropie glukozowo-fruktozowym (tym spożywczym), czyli ok. 1,4 g/ml, to stężenie 100 mg/ml to już tylko 7%, czyli nawet nie połowa tego co w Liq.

      Oczywiście patrząc na skład kropli ("woda, sacharoza, glukoza, fruktoza, kwas L-askorbinowy (witamina C)") oczywistym wydaje się, że to 7% z punktu B wydaje się być o wieeele bardziej realne niż 10% z punktu A.

      Usuń
  9. Cześć Ania;)
    Pisałyśmy pod koniec sierpnia i pomogłaś mi ułożyć pielęgnację (buzia w grudkach;)
    "Więc szkic proponowałabym następujący:
    (rano)
    - mycie łagodnym żelem lub samo przetarcie płynem micelarnym
    - jeśli było mycie, to potem koniecznie tonik! Bez gliceryny cudowny jest na przykład Uroda Melisa <3 https://goo.gl/AsoV3g
    - (tu później będzie serum, ale na razie bym się z nim wstrzymała)
    - krem z filtrem minimum SPF 30. O takich kremach pisałam tutaj http://www.kosmeologika.pl/2016/11/top-6-najlepszych-filtrow-na-jesien-zime.html, przy czym Anthelios i Soraya mają glicerynę. Nie jakoś wysoko, ale uczciwie zwracam uwagę :) Wybór zostawiam Tobie, bo też dochodzą tu kwestie budżetu jaki masz itp. ;)

    (wieczór)
    - demakijaż (obojętne jaki, byle się sprawdzał! Nie mam nic przeciwko olejowi kokosowemu)
    - mycie (Dudu Osun jak najbardziej, Alterry nie znam - chociaż obawiałabym się mocnych detergentów w nim...)
    - tonizowanie (jak wyżej)
    - krem Pharmaceris"

    Stosuje się do Twoich rad (chyba nigdy nie byłam tam systematyczna;)) i widzę dużą poprawe;) Takie drobne grudki powoli znikają ale niestety te większe są nie ruszone;( Może pora dołożyć to serum z bielendy (to Twoje ulubione).
    Rano buzie mam gładką, nie jest przesuszona i w ogóle się nie łuszczy.
    pozdrawiam Emilia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w takim razie serum z Bielendy bez dwóch zdań - to Neuro Glycol :) Przy czym trzeba pamiętać, że jeśli są na buzi takie naprawdę duże oporne zaskórniki to może okazać się, że bez złuszczania kwasami (u dermatologa/kosmetologa) się nie obejdzie. Pielęgnacja to takie podstawy, które warto ogarnąć wcześniej, ale oczywiście nie każdy skórny problem można nią załatwić :(

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że narazie uda mi się samej coś poprawić, bo na chwilę obecną nie mogę sobie pozwolić na profesjonalne zabiegi.
      A mam jeszcze pytanie- po skończeniu tego kremu z pharmaceris chciałabym spróbować żelu z mediqskin plus. Czy mogę go stosować wieczorem a rano dalej to serum z bielendy? Chciałabym na stałe wprowadzić jakieś serum z witaminą c.
      Co o tym myślisz?

      Usuń
    3. Podeślij mi o jaki żel dokładnie chodzi, najlepiej ze składem :)

      Usuń
  10. Ja chętnie skupiłabym się wyłącznie na opóźnieniu procesów starzenia. Niestety trądzik to wszystko niweczy...Kosmetyków stosuję niewiele, w małych ilościach. Nie mogą mieć zbyt bogatych składów i konsystencji bo działa to na mnie acnegennie.
    Teraz będę łączyć działanie przeciwstarzeniowe z przeciwtrądzikowym w postaci płynu Atrederm. Zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z tym okreslaniem wieku to sama nie wiem jak jest. Ja np. mam prawie 35 lat a dają mi jakies 27. A z twarzą niczego sxzczególnego nie robię. Stosjuę kwas hialurownowy i wit C ale od niedawna i kremy nswilżające i natłusxczające. Raz na jakiśś czas zrobie peeling i nałożę maseczkę i to tyle. Moja skóra nigdy nie widziała retinolu a filtruję sie dpopiero od tego lata i to jedynie w lato własnie jak jestem na słońcu wuele godzin. A dieta...staram sie jesc racjonalnie i tyle.
    Byc może to że aisę nie maluję odejmuje mi lat. A i nigdy nie paliłam papierosó a alkohol piję sporadyczniedo obiadu czy kolacji.

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wiekiem określanym przez naszych bliskich jest śliska sprawa, bo oni nie patrzą tylko na skórę - a wręcz powiedziałabym, że liczy się ona mniej niż inne czynniki (niektórzy mają młodzieńcze/poważne rysy twarzy od urodzenia, ogromnie wpływa po prostu nasz sposób bycia, ale też makijaż i oczywiście włosy...). Więc tym bym się nie sugerowała, tylko wzięła lusterko - może nawet takie powiększające - i sama się sobie przyjrzała, oczywiście bez makijażu :)

      Być może faktycznie masz młodą skórę, na to składa się naprawdę wiele rzeczy, a te co tu wymieniłaś to wszystkie są naprawdę istotnymi czynnikami :)

      Usuń
    2. No własnie ja te swoje lata na jakie wyglądam to od obych słyszałam :)
      A przyglądać, przyglądałąm sie sobie. I mam 3 cienkie linie na czole chyba od zawsze, czasem są bardziej widoczne jak jestem niedostatecznie nawodiona. A pod oczami mam lekkie kurze łapki jak isę uśmiecham ale jak przestaję to znikają i nie ma po nich śladu. Ufff....
      Wiadomo nikt mi nie da 20 lat ale dobrze czuję sie sama ze sobą i to chyba najważniejsze.
      Zauważyłam ze w dni kiedy mam możliwość przebywania długo na świeżym powietrzu skóra jest bardzo ładna i taka świeża:)
      Polecam takze w miarę możliwości wysypianie się :)

      Miłego dnia! :)

      Usuń
    3. Oj tak, niewysypianie się to mój najgorszy występek przeciwko własnemu zdrowiu :(

      Usuń
  12. Hej, dziewczyny, dzięki za wszystkie sugestie odnośnie kremu do stóp! Zaraz zrobię listę i będę testować :D

    OdpowiedzUsuń
  13. 25 yr old Programmer III Xerxes Dilger, hailing from Terrace Bay enjoys watching movies like Joe and Scouting. Took a trip to Medina of Fez and drives a Tundra. jego odpowiedz

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger