Nie cierpię dostawać prezentów na siłę: wszelkich figurek,
świeczuszek i innych zbierających kurz na półce durnostojek. I w związku z tym
nie lubię ich też dawać, mimo iż w sumie wiele osób sobie takie prezenty ceni i
pewnie się z nich cieszy. Ja jednak najbardziej na świecie lubię dawać prezenty
spersonalizowane, wycelowane w czyjś gusta czy potrzeby, bo wielką frajdę sprawia mi już samo myślenie o nich! I nie, nie mówię, że zawsze trafię dobrze, ale jednak wydaje mi się, że często wychodzi mi zupełnie nieźle :) A z
kolei kiedy mam dać prezent komuś, kogo nie znam zbyt blisko, najczęściej idę w prezenty wykonywane ręcznie (a przez to unikalne) i w miarę
możliwości uniwersalne.
Dziś chciałabym pokazać Wam co zrobiłam ostatnio dla żeńskiej połowy rodziny mojego chłopaka: osób, które miałam przyjemność poznać, ale wiadomo: nie
na tyle, by wiedzieć jaką książkę chętnie by nadrobiły albo jaki drobiazg faktycznie by
im się przydał.
Mając taką pasję jak moja ciężko jest kupić coś z pielęgnacji
cery czy włosów, bo na prawie wszystko kręcę nosem, a to co faktycznie bym
kupiła to najczęściej produkty wyglądające tak niepozornie, że wstyd je komuś
sprezentować, zwłaszcza gdy obdarowywaną osobą nie jest taka maniaczka jak ja
;) Dlatego jeśli już, to kombinuję jakoś z pielęgnacją ciała, bo ta jest mimo wszystko
obarczona najmniejszym ryzykiem kompletnego nietrafienia w czyjeś potrzeby.
Dziś pokażę Wam balsam do ciała w kostce, który wykonałam
inspirując się przepisem Moniki z bloga Wielki Kufer. O tym czemu zmodyfikowałam jej recepturę już za chwilę, a oto lista moich składników. Powyżej widzicie moje ultraprofesjonalne stanowisko pracy na silikonowej stolnicy z Ikea :D
- 2,5 łyżki wosku pszczelego białego
- 2 łyżki masła shea rafinowanego
- 5 łyżek nierafinowanego oleju kokosowego
- 2 łyżki nierafinowanego oleju jojoba
- 6 kapsułek witaminy E
- 15 kropli olejku eterycznego z golterii (tak zwany olejek Wintergreen)
- 5 kropli olejku eterycznego cynamonowego (u mnie z liści cynamonowca)
Pod koniec warto taki balsam wstawić do lodówki, żeby było
łatwo wyjąć go z silikonu. Będzie dosyć twardy, bo ma roztapiać się dopiero pod
wpływem ciepła naszej skóry.
Opcją wygodniejszą od kapsułek z witaminą E będzie witamina E w kroplach. Nie trzeba bawić się z przekłuwaniem kapsułek, wystarczy 10 kropli z zakraplacza i z głowy ;)
Takie balsamy najlepiej zawinąć najpierw w papier, a potem jeszcze w celofan by nie zaryzykować
przetłuszczenia papieru na wylot. Do tego rafia i mała świerkowa gałązka i
wyjdzie coś moim zdaniem naprawdę uroczego.
Bardzo zachęcam do zabawy z różnymi masłami i olejami by odkryć idealną formułę dla siebie. Ale jeśli nie czujemy w sobie duszy alchemika, to według mnie nawet zmieniając tylko kompozycję zapachową/sposób
pakowania/dodając różności zatopione w balsamie możemy robić wokół tego samego przepisu najróżniejsze warianty dla różnych osób i na różne okazje. Osobiście w Walentynki użyłabym pewnie aromatu różanego, na czyjeś urodziny
czegoś spersonalizowanego, a dla siebie samej zrobiłabym balsam o zapachu bzu i
agrestu, pewnie wiecie doskonale dlaczego ;)
Lubicie robić albo dostawać własnoręcznie wykonane prezenty? Jaki był najfajniejszy DIY/handmade prezent jaki kiedykolwiek dostałyście? Aha, i jaki zapach Wam najbardziej kojarzy się ze Świętami?
OMG bez i agrest używałabym! Od lat w sumie zbieram się, żeby sobie takie perfumy DIY zrobić kiedys ♥♥♥
OdpowiedzUsuńO ile pamiętam to z Tobą kiedyś o tym rozmawiałam i doszłyśmy do tego, że o ile olejek bzowy da się znaleźć, to z agrestowym jest super ciężko :C
UsuńJa też nie lubię pierdół zbierających kurz :) Ale w sumie świeczki są dla mnie ok, bo używam, palę i wyrzucam :) Wczoraj paliłam dwie świeczki i kominek :D Więc w pewnym sensie jakąś funkcję spełniają. W przypadku kosmetyków dużą rolę odgrywa dla mnie zapach - jeżeli ma być nieprzyjemny to wolę, by coś nie pachniało wcale. I tak na przykład dostałam kilka mydełek handmade od rodziny męża, ale... wszystkie oddałam mojej mamie (która nie jest tak wyczulona) bo dla mnie zwyczajnie śmierdziały :P Olejek cynamonowy mógłby mnie zachwycić (uwielbiam takie nuty), ale już w połączeniu z Wintergreen, który pamiętam aż za dobrze (:D) myślę, że by mi się nie spodobał i czekałby na stracenie :)
OdpowiedzUsuńTrudne zapachy jestem w stanie przetrwać tylko, jeżeli nie mam innego wyjścia - mam jakiś problem, coś może być w stanie mi pomóc, no dobra, zacisnę zęby i dam radę :) Teraz mam np. peeling enzymatyczny DIY na hydrolacie, z papainą i bromelainą (do skóry głowy). Wali jak karma dla psów, ale jakoś staram się wytrwać, bo mechanicznych nienawidzę, serum Bionigree się nie sprawdziło. Jeszcze mam peeling Bandi w głowie :)
Ja ogólnie nie mam wielkich wymagań... Lubię ładne* wonie, ale jeśli kosmetyk ma super działanie to zniosę brak zapachu albo nawet nieciekawy zapaszek typowy dla ekokosmetyków na przykład ;)
Usuń*dla mnie "ładny" zapach to niestety często coś innego niż to czym się zachwycają dziewczyny na blogach, więc rzadko podłapuję czyjeś zachwyty :(
Genialny pomysl! A witaminę c też można dodać? Albo witaminę a?:)
OdpowiedzUsuńJeśli będą w formie hydrofobowej ("rozpuszczalnej w oleju") to oczywiście :)
UsuńNie lubię zapachu cynamonu... Ale większość osób lubi :) Miałam kiedyś balsam w kostce i było to strasznie niewygodne dla mnie.
OdpowiedzUsuńTeż mam tę matę z Ikei :D Co do balsamu w kostce świetna sprawa, kiedyś jarałam się nimi z Lush, bo tak pięknie pachniały i wyglądały, a nie pomyślałam, żeby samej zrobić :D
OdpowiedzUsuńAniu super, że balsamy z mojego przepisu przypadły ci do gustu :)
OdpowiedzUsuńA te foremki do tych maselej są jakieś specjalne czy takie do ciasteczek?:)
OdpowiedzUsuńJa mam najzwyklejsze silikonowe foremki z Auchan, na oko - do jakichś małych tartinek. Ale pięknie wyglądają też wszystkie inne spożywcze, na przykład do kostek lodu - wtedy wyjdą Ci takie mini balsamy. Będą urocze, ale chyba niewygodne w użyciu...
UsuńOczywiście specjalne formy do mydeł też istnieją, niektóre są tak piękne że ach!!!
Super pomysł na prezent. Nigdy nie używałam takich robionych specyfików, ale czytając te komentarze nabieram ochoty na spróbowanie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWykonanie jest naprawdę banalne, więc warto spróbować zwłaszcza jeśli ma się zero doświadczenia :)
Usuń