Po pustkach na blogu wiedziałyście, że coś się dzieje. Kto śledził mnie na Instagramie czy Facebooku znał co najmniej parę szczegółów. Ale dziś obnażam przed Wami całą prawdę! Zapraszam do opisu najbardziej szalonego grudnia w moim w życiu.
Największy sukces
Zacznę od sukcesu, bo to głównie on odpowiedzialny jest za moją przymusową nieobecność. Otóż udało mi się przeprowadzić i nie zwariować! Jak niektórzy z Was już wiedzą, mieszkam obecnie w Brodnicy i nie mogę przestać zachwycać się tym jak fajne jest to miasto. Minął, co prawda, dopiero miesiąc i nie wszystko było usłane różami: przykładowo, na założenie mi internetu czekałam bite dwa tygodnie. No ale przecież nie dla internetu tu przyjechałam, więc skupiam się na pozytywach i póki co jestem po prostu oczarowana!
Najważniejszy wpis
Z braku internetu wynikła największa w historii bloga posucha i w związku z tym moje wpisy o atopowym zapaleniu skóry nie miały wielkiej konkurencji w kategorii najważniejszych wpisów miesiąca ;) Jeśli jeszcze ich nie czytałyście, zachęcam gorąco – nawet, jeśli na AZS nie cierpicie:
Najlepszy moment
Nie wiem czy wiecie, ale najlepszy moment miesiąca zawdzięczam... właśnie Wam. Przedwczoraj wróciłam z OBŁĘDNEGO wypadu do Ustki, gdzie w hotelu Grand Lubicz naładowałam baterie chyba na cały najbliższy rok. Pobyt ten był częścią nagrody, którą wyróżniono mnie podczas kwietniowego Meet Beauty. I chociaż Kosmeologikę jako najlepszy blog pielęgnacyjny wybrały inne biorące udział w konferencji blogerki, to przecież gdyby nie Wy i Wasze zaangażowanie, nie mogłabym liczyć na żaden zasięg popularności i tę właśnie nagrodę. Więc dziękuję, że jesteście.
Wyjazd postanowiłam spędzić na maksymalnym detoksie dosłownie i w przenośni. Do Ustki zabrałam najbliższą przyjaciółkę, czyli moją mamę, która jest tak super osobą, że nawet taki maniak jak ja dał radę prawie nie zaglądać do internetu, Zamiast tego spędziłyśmy mnóstwo czasu pływając w basenie solankowym i inhalując się w klimatycznej grocie solnej, dorobiłyśmy się zakwasów na różnych zajęciach fitness (oraz kompleksów podczas jogi prowadzonej przez 76-letnią kobietę-dynamit!), a ja pierwszy raz w życiu poczułam jakie dopieszczenie daje człowiekowi zestaw pielęgnacyjnych zabiegów i powiem tyle: tak trzeba żyć ;) Mam nadzieję, że do hotelu uda mi się jeszcze kiedyś wrócić i tym razem pokazać Wam ile można z takiego trzydniowego pobytu wycisnąć!
Jeszcze raz dziękuję wszystkim.
Czytelniczkom, znajomym i nieznajomym jeszcze blogerkom, ekipie Meet Beauty i całej załodze hotelu, oczywiście.
Czytelniczkom, znajomym i nieznajomym jeszcze blogerkom, ekipie Meet Beauty i całej załodze hotelu, oczywiście.
Największe odkrycie
Jak tylko podjęłam decyzję o przeprowadzce wiedziałam, że maksymalnie po miesiącu muszę spełnić swoje marzenie i adoptować psa. Wymaganie miałam w zasadzie trzy: żeby był to nieduży, kilkuletni kundelek (koniecznie chłopak, bo psica w moim domu rodzinnym średnio dogaduje się z innymi suczkami). Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że... sprawa może nie być taka prosta. W upatrzonym schronisku dominowały psy zdecydowanie duże, a poza tym to najczęściej suki. Ale jeden słodki czocherek czekał na mnie i od teraz pewnie często będę go Wam pokazywać! Wiem, że kochałyście zdjęcia Tygrysa i Biszkopta, lecz te niestety zostały z moją przyjaciółką w Gdyni... ale daję Wam słowo harcerza, że przy każdych odwiedzinach urządzę im sesję zdjęciową jakiej nie powstydziłaby się Kate Moss!
Najlepszy zakup
Trochę śmiesznie zaraz po moim (przyszłym) najlepszym przyjacielu pisać o czymś tak trywialnym jak zakupy, ale coś Wam powiem. Kiedy czytałam listopadowy wpis Pauliny „Czasem chciałabym kupić sobie coś niepotrzebnego – wishlista 2018/2019 ♥” chyba nie do końca rozumiałam jej sytuację. Ale po miesiącu, w którym wszystkie wydatki kręciły się wokół jako-takiego wyposażenia mieszkania (przede wszystkim kuchni) dotarło do mnie jak ogromną przyjemnością jest czasem kupić sobie coś, bez czego totalnie da się żyć – jak kosmetyki kolorowe chociażby. Dlatego cieszę się, że na Black Friday miałam przygotowany mały fundusz makijażowy i zrealizowałam mój projekt samodzielnie skomponowanej paletki, nad którymi medytowałam całymi miesiącami. Na pewno z czasem opiszę go na blogu, ale ciekawych zapraszam na Instagram i mój kanał IGTV, gdzie opublikowałam serię trzech krótkich filmów, w których wszystko Wam opowiadam! Znajdzie się tam także czwarty klip, w którym użalam się nad moją „kolekcją” pędzli... z których większość jest tak beznadziejna, że najchętniej wyrzuciłabym je przez okno ;P Ale to pewnie temat na następne Black Friday, czyli bagatela 29 listopada 2019 ;D
A co przez ostatnie tygodnie działo się u Was? Co nowego, co dobrego?
O mamuńciu, ale się za Wami stęskniłam.
Podejrzewam, że i bez tej posuchy te wpisy ciężko byłoby przebić, bo naprawdę to ogrom wiedzy :)
OdpowiedzUsuńKiedy pokażesz swojego nowego domownika? Czy coś przegapiłam?
Hahaha, w sumie coś w tym może być! :D
UsuńMuszę porobić Zgredkowi jakieś ładne zdjęcia zdecydowanie :)
Nie mogę się doczekać, by zobaczyć Twojego nowego przyjaciela! :)
OdpowiedzUsuńSuper, że odpoczęłaś i że w Brodnicy jest Ci dobrze :)
Gratuluję przede wszystkim, że udało Ci się wszystko tak dobrze ogarnąć :) Zwłaszcza psiaka, to odpowiedzialność, ale jak dobrze mieć czworonoga w domu <3 Poza tym gratuluję jeszcze raz zdobycia nagrody i że udało Ci się wypocząć :)
OdpowiedzUsuńAniu, tak się cieszę, że adoptowałaś kundelka! O ile naprawdę staram się nie oceniać innych ludzi, o tyle nie potrafię ogarnąć umysłem, że ktoś kupuje psa z hodowli, gdy tyle jest cierpiących zwierząt w schroniskach.
OdpowiedzUsuńMyślę, że są sytuacje w których charakter psa może być super ważny (na przykład niepełnosprawny członek rodziny), ale na szczęście mnie to nie dotyczy i mogłam przygarnąć kundelka, czyli to co kocham najbardziej :D
UsuńGratuluję udanej przeprowadzki ;) Mnie w tym roku również to czeka! ;p No już nie mogę się doczekać... A potem będzie jeszcze ciekawiej ;D Takie życiowe decyzje, że aż boje się pisać, żeby nie zapeszyć ^^
OdpowiedzUsuńNo ja też poczekałam z obwieszczeniami aż było po wszystkim, bo po drodze też był niejeden fuckup - a te wolę wypierać z pamięci niż pisać o nich na blogu ;D
UsuńGratuluję tegorocznych sukcesów i zazdroszczę adopcji pieska :).
OdpowiedzUsuńPS. Pierwszy raz obejrzałam jakieś Twoje nagranie i uważam, że masz piękny głos!
Pozdrawiam, Marta
Ojejku, ogromnie mi miło! <3
UsuńPowodzenia w przeprowadzce. Co Cie sprowadzilo do brodnicy?
OdpowiedzUsuńŻadnej bardzo konkretnej przyczyny, zadziałało mnóstwo drobnych okoliczności - jak przyjechałam tu na rozmowę o pracę to była to moja pierwsza wizyta w tym mieście :)
UsuńWszystkiego dobrego w 2019 roku!
OdpowiedzUsuńU mnie grudzień również był na wariackich papierach, bo podobnie jak Ty miałam się przeprowadzić, ale się nie udało i trzeba było to na razie odłożyć, ale nie ma tego złego... :)
OdpowiedzUsuńGratuluję jeszcze raz wygranej i odpoczynku jaki sobie zaserwowałaś. Czasem taki reset jest jak błogosławieństwo i warto z tego korzystać :)
Niech ten 2019 będzie pełen pozytywnych niespodzianek ;)
pozytywnie :) Wszystkiego dobrego w nowym roku :*
OdpowiedzUsuńAdopcja to świetna opcja i najlepszy przyjaciel na lata :D
OdpowiedzUsuńjakie piękne zdjęcie z hotelu :))
OdpowiedzUsuń