Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu na blog wjedzie recenzja peptydowego serum, które mi się nie sprawdziło. W tej chwili mam jeszcze z jedną trzecią opakowania, ale szczerze powiedziawszy z utęsknieniem wyglądam denka usprawiedliwiającego zakup czegoś przyjemniejszego w stosowaniu. By osłodzić sobie czas oczekiwania zrobiłam przegląd zasobów Rossmanna i pomyślałam sobie, że to będzie doskonała okazja do podzielenia się z Wami moimi znaleziskami. Pytań o peptydowe sera, które nie kosztują milionów monet dostaję od Was naprawdę dużo! Więc mam nadzieję, że wpis się przyda ♡
Czym kierowałam się tworząc poniższe zestawienie? Przede wszystkim analizowałam składy kosmetyków, które w nazwie miały „serum” lub ewentualnie booster, eliksir, esencja czy koncentrat. Wykluczałam produkty typu „krem-koncentrat”, bo z mojego doświadczenia wynika, że są to najczęściej po prostu kremy – a chciałam jednak skupić się na produktach do stosowania warstwowego, pod krem.
W tym wpisie skupiłam się wyłącznie na serach z peptydami „pogrubiającymi” skórę. Peptydy miorelaksacyjne traktuję jako zupełnie inny filar pielęgnacji i jeśli chcecie, zrobię osobny przegląd dotyczący właśnie ich. A jeśli te określenia brzmią dla Was mało zrozumiale, to znaczy że prawdopodobnie nie czytałyście mojego wpisu o peptydach w pielęgnacji cery. Bardzo zachęcam do nadrobienia zaległości przed zagłębieniem się ze mną w składy tych kilku ser wygrzebanych na stronie Rossmanna :)
Co poza tym? Oczywiście składy „dobre” od „złych” oddzieliłam całkowicie arbitralnie. Wybierałam produkty, gdzie peptyd w składzie znajdował się według mnie wystarczająco wysoko i w towarzystwie, które mi odpowiada. Czy to znaczy, że wszystkie odrzucone sera są beznadziejne? Najprawdopodobniej nie. Czy to znaczy, że wszystkie w tym wpisie są super? Również niekoniecznie. Podkreślam, że żadnego z nich nie miałam i dopiero planuję chociaż część z nich przetestować.
Uff, wstęp wyszedł trochę rozbudowany... ale za to produktów spełniających moje wymagania jest mniej niż to zwykle w moich przeglądach bywa, więc wpis nie będzie nieludzko długi ;)
EVELINE COSMETICS, Platinum & Collagen,
Luksusowe serum redukujące zmarszczki na dzień i na noc
Aqua (Water), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Propanediol, Glycerin, Niacinamide, Collagen Amino Acids, Cichorium Intybus Leaf Extract, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Sodium Lactate, Colloidal Gold, Colloidal Platinum, Palmitoyl Tripeptide-1, Palmitoyl Tetrapeptide-7, Butylene Glycol, Parfum (Fragrance), Phenoxyethanol, Hydroxyacetophenone, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Caprylyl Glycol, Hexylene Glycol, Chlorhexidine Digluconate, Steareth-20, Carbomer, Xanthan Gum, Polysorbate 20, Disodium EDTA, Benzyl Salicylate, Citronellol, Limonene, Hexyl Cinnamal, Linalool.
Pierwszy składnik po wodzie to uwodorniony olej rycynowy, który w kosmetykach pełni najczęściej rolę emulgatora. Zaraz za nim mamy substancje nawilżające, rozjaśniający przebarwienia niacynamid i ekstrakty. Następnie wchodzą koloidalne złoto oraz platyna: składniki, których efektywność w pielęgnacji jest moim zdaniem bardzo dyskusyjna. Sam producent twierdzi, że mają one stymulować syntezę kolagenu. Ja takiej pracy nigdy nie widziałam, tym niemniej trudno uznać te składniki za niepożądane/szkodliwe, więc niech już sobie będą. Po nich widzimy wreszcie gwiazdy wieczoru: dwa peptydy. Po nich mamy już tak naprawdę tylko „resztę” składu z kompozycją zapachową na czele.
To najtańszy produkt w zestawieniu, ale warto zwrócić uwagę, że znajduje się w opakowaniu o maleńkiej pojemności: mamy go tu tylko 18 ml.
PERFECTA, Multi-Kolagen Retinol,
Booster na dzień i na noc
Aqua, Glycerin, Propylene Glycol, Dicaprylyl Ether, Dimethicone, Cichorium Intybus Root Oligosaccharides, Caesalpinia Spinosa Gum, Collagen Amino Acids, Sodium Acrylates Copolymer, Lecithin, Butylene Glycol, Carbomer, Polysorbate-20, Palmitoyl Oligopeptide, Palmitoyl Tetrapeptide-7, Ethylhexyl Cocoate, Dimethiconol, Tocopherol, Glycine Soja Oil, Retinol, Dimethylmethoxy Chromanol, Medicago Sativa Extract, Sodium Hyaluronate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Octadecyl Di-T-Butyl-4-Hydroxyhydrocinnamate, Coumarin, Citronellol, Alpha Isomethyl Ionone, Limonene, Linalool, Parfum.
Tutaj bazę stanowią nawilżacze z emolientami, po których mamy zagęstniki/emulgatory i wreszcie nasze peptydy. Z tego co się orientuję, Palmitoyl Tripeptide-1 i Palmitoyl Oligopeptide to dwie nazwy tej samej substancji, a więc zestaw peptydów mamy tu taki sam jak w serum Eveline. Natomiast tutaj dla odmiany mamy też na przykład retinol, antyoksydanty, inne składniki roślinne. Oczywiście nie wiemy jakie stężenia poszczególnych składników są w tym czy tamtym kosmetyku, więc nie da się po samym składzie oszacować który sprawdzi się lepiej.
Tu buteleczka jest jeszcze mniejsza, bo tylko 15-mililitrowa.
BIELENDA, Super Power Mezo Serum,
Aktywne serum nawilżające dzień/ noc
Aqua (Water), Betaine, Glycerin, Palmitoyl Tripeptide-5, Hyaluronic Acid, Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Sodium Hyaluronate, Panthenol, Lactic Acid, Hydroxyethylcellulose, Disodium EDTA, Polysorbate 20, DMDM Hydrantoin, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance), Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional
Pod względem substancji aktywnych to serum podoba mi się najbardziej, bo „reszty składu” jest tu bardzo mało: w zasadzie same humektanty, peptyd i pantenol – wygląda to bosko. Ale oczywiście, jak to z kosmetykami Bielendy bywa, wśród konserwantów musiał trafić się taki, którego nie lubię.
W stosunku ceny do objętości to serum wychodzi najtaniej, bo kosztuje mniej-więcej tyle co prawie wszystkie prezentowane dziś produkty, ale dla odmiany ma przyjemną pojemność 30 ml.
EVELINE COSMETICS, dermoRevital,
Kuracja odmładzajaca Peptid Infusion
Aqua (Water), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Glycolic Acid, Propanediol, Sodium Lactate, Glycerin, Ascrobyl Tetraisopalmitate, Collagen Amino Acids, Ethylhexylglycerin, Palmitoyl Tripeptide-38, Tripeptide-1, Palmitoyl Tetrapeptide-7, Undaria Pinnatifida Extract, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Hydroxyethylcellulose, Ethylhexylglycerin, Ethylparaben, Methylparaben, Propylparaben, Hydroxyacetophenone, Carbomer, Butylene Glycol, Potassium Sorbate, Polysorbate 20, Disodium EDTA, Parfum (Fragrance).
Najważniejszą rzeczą, jaka zwraca tu uwagę jest 5% kwasu glikolowego. Dla przypomnienia: serum Bielenda Neuro-Glicol + Vit. C miało go 4,5%, a dla mojej cery i tak było niezłym rypaczem. Wobec tego na serum Eveline nie skuszę się tym bardziej, ale na każdej cerze lubiącej tak mocne złuszczanie (a więc wszystkim z trądzikiem, zwłaszcza wieku dorosłego) warto to serum wypróbować! Bo poza kwasem mamy tu nawilżacze, stabilną witaminę C, aż trzy peptydy i ekstrakt z algi :O
Tu znowu maleńka buteleczka 18 ml, ale cena w dalszym ciągu dość przystępna. Z kolei składowo jest to chyba największy cudak całego przeglądu.
BIELENDA, Camellia Oil,
Luksusowe serum odmładzające w mikroperłach, na dzień i na noc
Aqua (Water), Camellia Japonica Seed Oil, Glycerin, Trehalose, Opuntia Ficus-Indica Seed Oil, Saccharomyces Ferment Filtrate, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Caprylic/Capric Triglyceride, Sodium Hyaluronate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Hyaluronic Acid, Palmitoyl Tripeptide-5, Tocopherol, Beta-Sitosterol, Squalene, Ascorbyl Palmitate, Xanthan Gum, Potassium Hydroxide, Sodium Chloride, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance), Limonene, Cl 26100, Cl 47000.
Patrząc po składzie zgaduję, że to serum może mieć konsystencję bliższą lekkiemu kremowi niż kompletnej „wodzie”: w bazie mamy dwa świetne olejki (z kamelii japońskiej oraz opuncji figowej) i mnóstwo nawilżaczy, probiotyk czy pantenol. W tym wszystkim jest też oczywiście peptyd oraz nawet witamina C (chociaż akurat mało aktywna). W konserwantach znowu DMDM Hydantoin :(
To serum kosztuje w zasadzie tyle co wcześniej opisane serum Bielendy, pojemność ma taką samą: 30 ml.
SHECELL, Mikrosferyczny Kolagen,
Serum liftingująco- przeciwzmarszczkowe
Aqua (Water), Isohexadecane, Caprylyl Methicone, PEG-12 Dimethicone/PPG-20 Crosspolymer, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Sorbitan Palmitate, Sorbitan Oleate, Caprylic/Capric Triglyceride, Isopropyl Mirystate, Palmitoyl Tripeptide-5, Butylene Glycol, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Lauryl Olivate, Hydroxypropyl Methylcellulose, Pullulan, Porphyridium Cruentium Extract, Polymethylsilsesquioxane, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Silica Dimethyl Silylate, Pentylene Glycol, Sodium Chondroitin Sulfate, Atelocollagen, Allantoin, Chitin, Dibutyrate, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acrylolydimethyl Taurate Copolymer, Tocopherol, Beta-Sitosterol, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Propylene Glycol, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Disodium EDTA, Parfum (Fragrance).
Tu mamy produkt z zupełnie innej bajki: to bardziej lekki krem, w którym dość wysoko znalazł się pogrubiający cerę peptyd. Baza jest zdecydowanie mocno emolientowa z dodatkiem gliceryny, a inne humektanty, ekstrakt, alantoina, witamina E czy C wchodzą już po peptydzie. Sama pewnie tego produktu nie kupię, ale myślę że powinien zainteresować zwłaszcza dziewczyny o suchszej skórze, albo ogólnie osoby nietolerujące konsystencji a la Bielenda (czyli woda pozostawiająca lepki film).
Tu ponownie, serum w sympatycznej pojemności 30 ml.
BIOTANIQE, Snail Repair Therapy,
BioAktywne serum odmładzające
Aqua Purificata, Snail Secretion Filtrate, Glycerin, Propylene Glycol, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Methylpropanediol, Trehalose, Palmitoyl Tripeptide-38, Argan Oil PEG-8 Esters, Sodium Hyaluronate, Lactobacillus Ferment Lysate, Leuconostoc/Radish Root Ferment, Maltooligosyl Glucoside, Hydrogenated Starch Hydrolysate, Hydroxypropyl Cyclodextrin, Xanthan Gum, Polyacrylate Crosspolymer-6, Polysorbate 20, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Parfum.
Natomiast skład sam w sobie jest bardzo ciekawy. Od razu po wodzie wchodzi filtrat śluzu ślimaka, o którym wiemy że jest go w kosmetyku 8%. Po nim miks substancji nawilżających z silikonowym woskiem i całkiem wysoko nasz peptyd. Po nim dalej miło: pochodna oleju arganowego, probiotyk, jeszcze więcej humektantów... Naprawdę, bardzo sympatycznie wyglądający skład.
Nie tylko jest to najdroższy produkt w zestawieniu, ale i w opakowaniu znajdziemy zaledwie 20 ml produktu.
***
Powiem Wam, że znalazłam więcej produktów niż spodziewałam się znaleźć. Nie dalej jak w tym tygodniu chciałam jednej z Was na szybko polecić coś w komentarzu i żaden z produktów drogeryjnych nie wpadł mi do głowy. A tymczasem zebrało się ich aż siedem i już świerzbią mnie rączki, by któryś z nich wypróbować. Z ciekawości: czy któreś z wymienionych ser zainteresowało Was na tyle, że chciałybyście bym to je konkretnie teraz przetestowała? Nie obiecuję że wybiorę właśnie to (Eveline Peptid Infusion odpada na pewno), ale na pewno miło byłoby mi zrobić tutaj mały ukłon w Waszą stronę :)
U mnie ze stosowaniem ser trochę na bakier, bo jakoś nigdy nie dawały mi wielkiego efektu, a może nie trafiłam na te właściwie jak kiedyś ktoś mi napisał i to nie jednokrotnie.
OdpowiedzUsuńSpisało się u mnie serum Bielendy z serii Mezo, ale to nie była wersja nawilżająca, a ta na niedoskonałości. Podobnie z Pharmaceris chyba seria T. Teraz mam Lotion-Primer, które stosuję jako serum.
Po tych serach w zasadzie nie da się zaobserwować efektów, a przynajmniej ja bym tego nie oczekiwała (no, może ewentualnie na takiej bardzo wiotkiej, pergaminowej cerze). Ja traktuję je bardziej jako profilaktykę i poza składem chcę tylko żeby trochę nawilżały, grały z kremem na noc, nie zapychały itp. :)
UsuńGłosuję za wypróbowaniem Biotaniqe! Skład najbardziej mi się podoba, niepokoją mnie tylko te silikony wysoko w składzie. Większość silikonów zatyka mi pory...
OdpowiedzUsuńTego po samym składzie oczywiście nie da się ocenić, ale ja mam wobec niego spore nadzieje, bo nie dość że jest to silikon rozpuszczalny w wodzie (a więc z tych lżejszych), to jeszcze jest on dosłownie jedynym emolientem w całym składzie, więc powinien być to w dalszym ciągu baaardzo lekki produkt :)
UsuńW porównaniu np. z The Ordinary słabiutko ale warto wiedzieć, że w razie czego są pod ręką jakieś drobne alternatywy.
OdpowiedzUsuńThe Oridnary to jednak inna półka cenowa i problem z dostępnością, ale bardzo chciałabym w tym roku wreszcie wypróbować! :)
UsuńCenowo wcale aż tak nie straszą bo są w większości bardzo wydajne (nawet to malutkie serum pod oczy z NIOD - cudo!- starcza na jakieś 6 miesięcy używania 2 razy dziennie).
UsuńDostępność faktycznie trochę problematyczna choć wysyłka darmowa od 25 euro, więc nie tak strasznie. I chyba warto śledzić Douglasa, bo w niemieckim te kosmetyki już są, więc może i w Polsce się pojawią.
Hej, mam serum z Eveline, to niby platynowe ;) Jest bardzo, bardzo płynne, lekko nawilżające może? Sama nie wiem - wrażenia 40latki z rosacea. W każdym bądź razie na razie nie powala na kolana. Miałam kiedyś to serum z Bielendy z olejkiem kameliowym - tylko był problem z zakręcaniem buteleczki od samego początku i tak się zastanawiam czy i jak wpływało to na cenną zawartość ;) I to kameliowe o wiele lepiej nawilżało, było mniej płynne, cera wygładzona i miękka.
OdpowiedzUsuńTak z zupełnie innej beczki - teraz używam serum z Avy z astaksantyną i widzę efekty - jakby bardziej jędrna skóra, mniejsze zmarszczki, ale chyba trochę mi wzmacnia zaczerwienienie twarzy.
Przepraszam za dłużyznę, pozdrawiam i dziękuję za Twoją pracę na blogu,
Jadzia
Dłużyzna zawsze mile widziana! Nawet jeśli nie skorzystam ja, to zawsze skorzysta któraś z Czytelniczek :) Więc w imieniu ich oraz swoim dziękuję za opinię ♡
Usuńmam mezo serum z Bieledy i nie do konca sie z nim lubie.. jakos nie widze efektow, pojawiaja mi sie niedoskonalosci a skora sie przesusza mimo ze zawsze na gore dokladama jeszcze krem
OdpowiedzUsuńA które dokładnie serum masz? Ta linia ma kilka różnych produktów :)
UsuńJa totalnie nie ogarniam tematu peptydów, ale wydaje się ciekawy ;) Chętne przeczytam Twój poprzedni wpis ;)
OdpowiedzUsuńWpadło mi w oko serum nawilżające Bielendy :)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatne zestawienie, Aniu!
Chętnie przeczytam wpis o serach z peptydami miorelaksacyjnymi. Aktualnie używam Bielendy z serii neuro glicol i na mojej skórze nie robi żadnego wrażenia, nawet używane codziennie. Chyba jestem z tych gruboskórnych :D Za to ładnie wygładza i rozświetla cerę :)
OdpowiedzUsuńMoja mama ma podobnie, ja mogę o tym pomarzyć ;D
Usuńto moze byc dobre
OdpowiedzUsuńGłosuję na Biotanique :) i głosuję na częstsze arytuły na Twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńOj, sama marzę o częstszym publikowaniu! ♡
Usuńprzydatne!
OdpowiedzUsuńCiekawy przegląd 😉ja się skusilam na peptydy od The ordinary - dokładnie Buffet + peptydy miedziowego, już się nie mogę doczekać testowania!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałam podziękowac-kupilam esencję z Wit. C od Resibo i jest prze-ge-nial-na! 🙂
Ja właśnie zamówiłam drugie opakowanie esencji i cieszę się, że Tobie też się tak sprawdza! ♡ No i będę wyczekiwać opinii o The Ordinary, w razie czego daj znać :)
UsuńJa także poprosze o jakiś przeglad pod katem zwalczania już zaistnialych zmarszczek. Jak na swoje 39 lat może troche późno startuje ze zdobywaniem wiedzy o pielegnacji,a dotego dotad byłam przekonana, że drogeryjny krem z filtrem Uv mnie chroni... Ten blog uwazam za najlepszy jaki znalazłam w tym temacie i krok po kroku wprowadzam poprawki do traktowania swojej skory. Bardzo dziekuje, Aniu, za Twoja ciezka I rzetelna robote. I Bije sie w piers za brak polskich znakow. jeszcze raz poprosze o przeglad ser/kremow z peptydami miorelaksacyjnymi.
OdpowiedzUsuńUklony, Gosia.
Dziękuję za te słowa, grzeją moje serce! ♡ Niestety, większość producentów nie upublicznia stężeń peptydów użytych w swoich kosmetykach i w związku z tym ciężko analizować je inaczej, niż testując na sobie. Ale moim zdaniem bez dwóch zdań na już istniejące zmarszczki retinoidy będą o wieeele bardziej skuteczne niż 99% kosmetyków z peptydami. I o nich, i o serach z peptydami miorelaksacyjnymi będę na pewno pisać :)
Usuńja jeszcze nie mam doświadczenia z serami, ale chciałabym coś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny przegląd:) Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuń