W moim schemacie pielęgnacyjnym ze stycznia tego roku pisałam: „zrezygnowałam z kremu pod oczy. Nie jestem pewna, czy to takie super mądre i dopiero gdy zgłębię temat wypowiem się o tym szerzej, ale od dłuższego czasu używam w okolice oczu mojego standardowego kremu na noc. Na razie nie zaobserwowałam żadnych skutków ubocznych, ale może na razie nie bierzcie ze mnie przykładu...”
Kilka miesięcy temu wróciłam do stosowania kremu pod oczy, czyli właściwie wychodzi na to, że cały eskperyment potrwał może z pół roku. Co zatem skłoniło mnie do zmiany podejścia? Zapraszam do lektury!
Miejsce trzecie: gruczoły łojowe
Prawie dwa lata temu Agnieszka z bloga Kosmetologia Naturalnie napisała tekst „Kremy pod oczy- czy rzeczywiście są potrzebne?”, w którym znalazła się taka refleksja:
Kolejnym, bardzo istotnym aspektem związanym z grubością skóry na okolicach oczu jest płytsze umiejscowienie gruczołów łojowych. To sprawia, że bardzo łatwo doprowadzić do zaczopowania owych ujść gruczołów łojowych ("zapchania"). O ile na pozostałej części twarzy "zapchanie" cery skutkuje pojawieniem się wyprysków, które - prędzej, czy później- znikają, o tyle na okolicy oka pojawiają się prosaki.
Skoro już przytoczyłam ten tekst to chciałam sprostować jeszcze, że wbrew temu co dalej pisze Aga prosaki typowo same znikają po około 2-4 tygodniach. U mnie prosaki zdarzają się rzadko, a gdy już to nastąpi to najlepiej sprawdza mi się kilkukrotne punktowe przesmarowanie zmiany jakimś mocniej złuszczającym preparatem, po czym prosak sam pęka z uwolnieniem małego „kamyczka”.
Tak więc nigdy nie uważałam tego problemu za szczególnie palący i to pewnie właśnie dlatego puściłam wcześniej tę uwagę mimo uszu. Jest to jednak potencjalnie ważna sprawa: nawet jeśli nie dla mnie, to może dla którejś z Was. Dlatego postanowiłam jednak poruszyć ten temat mimo, iż przez pół roku używania w okolice kremu do twarzy (głównie Bielendy Neuro-Collagen 50+) nie dorobiłam się więcej prosaków niż zwykle.
Tak więc nigdy nie uważałam tego problemu za szczególnie palący i to pewnie właśnie dlatego puściłam wcześniej tę uwagę mimo uszu. Jest to jednak potencjalnie ważna sprawa: nawet jeśli nie dla mnie, to może dla którejś z Was. Dlatego postanowiłam jednak poruszyć ten temat mimo, iż przez pół roku używania w okolice kremu do twarzy (głównie Bielendy Neuro-Collagen 50+) nie dorobiłam się więcej prosaków niż zwykle.
Miejsce drugie: jakość mikrobiologiczna
Jak wiecie, nie jestem kosmetologiem, ale niesamowicie szanuję ten zawód i jest kilka świetnych dziewczyn, których wypowiedzi podczytuję. Jedną z nich jest Magda z bloga Racja Pielęgnacja, która w czerwcu wrzuciła na Instagram taką oto notatkę:
I wiecie co? To był dla mnie kubeł zimnej wody na głowę. Cały „kosmetologiczny” aspekt na moim blogu kręci się tak naprawdę wokół składu kosmetyków, a to przecież tylko mały wycinek kosmetologii. Zabiegi mało mnie interesują i słabo się na nich znam, a o technologicznym zapleczu wiem w zasadzie tyle co nic. Dlatego cieszę się, że Magda podzieliła się z nami taką informacją i sprawiła, że zmienił się mój punkt widzenia.
Miejsce pierwsze: filtry, filtry, filtry!
Czy ja zawsze muszę zawrócić w końcu do tematu ochrony przeciwsłonecznej? No jak widać, muszę ;P
Już w moim przeglądzie kremów pod oczy na każde potrzeby zamieściłam jakże skromną kategorię z preparatami wyposażonymi w sensowną ochronę UV:
(Analizy wszystkich trzech składów znajdziecie w rzeczonym wpisie!)
I faktycznie, uważam że taki produkt na dzień jest po prostu niezastąpiony. Co prawda, obecnie mam totalną fazę na chodzenie w okularach, więc moja skóra wokół oczu jest w znacznym stopniu chroniona przez szkła. Ale wiem, że ta faza w którymś momencie minie i będę chciała wrócić do soczewek, a wtedy krem pod oczy z rozsądnym filtrem będzie na wagę złota. Od mojego przeglądu minął prawie rok, więc chętnie zrobię jego aktualizację w następnym wpisie: co Wy na to?
A tymczasem...
Aktualnie stosuję dwa kremy: na dzień wspomniany krem z SPF 25 od Make Me Bio, a na noc Ujędrniający krem-lifting pod oczy malina moroszka i chaber z serii Loves Estonia od Natura Siberica (też analizowany we wpisie z przeglądam: wybrałam go ze względu na połączenie naturalnego składu z peptydem pogrubiającym skórę).
W zapasie mam krem kupiony na promocji 2+2 w Rossmannie: to Perfecta AZJATICA, który chyba jest już wycofany? Nie będę więc specjalnie rozwodzić się nad jego składem i powiem tylko, że ma w sobie idealny zestaw do pielęgnacji skóry pod oczami, zwłaszcza z cieniami i/lub przebarwieniami: stabilną i aktywną postać witaminy C (Ascorbyl Tetraisopalmitate), proteiny ryżu oraz soi i na dodatek dysmutazę ponadtlenkową. A w promocji kosztował grosze.
Czy to wszystko co robię dla mojej skóry wokół oczu? Oczywiście, że nie! Do pielęgnacji tej okolicy podchodzę holistycznie, czego owocem jest cały osobny wpis na ten temat:
Mam nadzieję, że Wam się przyda!
***
A jak pielęgnacja skóry wokół oczu wygląda w tej chwili u Was? Macie jakieś godne polecenia kremy, zwłaszcza z filtrem przeciwsłonecznym SPF 25 lub wyższym?
Droga Aniu, czy kremy pod oczy z filtrem są znacząco łagodniejsze niż standardowe kremy? Mam ten problem, że gdy nałożę na twarz SPF od 30 wzwyż (nawet w dość dużej odległości od oczu) zaczynam odczuwać wręcz palenie a moje oczy pocą się jak u Neli z "W pustyni i w puszczy". Dlatego z bólem serca generalnie rezygnuję ze stosowania fotoprotekcji w dni kiedy nie jest mi ona absolutnie konieczna (czyli wychodzi że używam jej tylko przez jakieś 2 tyg. w roku, w okresie urlopowym :)). Pozdrawiam, Ula :)
OdpowiedzUsuńNie jest to czarno-biały temat, więc postaram się napisać wyczerpująco! Zacznę od tego, że ja osobiście kremy pod oczy z filtrem traktuję bardziej jak kremy do twarzy czy podkłady z DODATKIEM filtra niż jak kremy "do opalania", w których ochrona przeciwsłoneczna jest podstawową funkcją. W związku z tym nie nakładam ich w tzw. przepisowej ilości i tak dalej - to może mieć znaczenie.
UsuńDruga rzecz o której muszę wspomnieć to fakt, że jeśli chodzi kremy pod oczy z filtrem to ten z Make Me Bio który mam obecnie jest moim pierwszym. Więc z własnego doświadczenia mogę mówić tylko o nim.
A teraz do meritum: myślę, że to i tak zawsze będzie zależało od dwóch czynników: ogólnie rzecz biorąc od składu danego kremu i od predyspozycji do podrażniania. Ja nie mam jakiejś hiperwrażliwej skóry, ale kremy przeciwsłoneczne bardzo mi drażnią oczy i zdecydowanie nie mogę ich nakładać w okolicach oczodołu. Natomiast krem Make Me Bio w moim odczuciu jest po prostu jak dobry krem pod oczy - więc on u mnie podrażnień nie powoduje.
W następnym wpisie będzie przegląd kremów pod oczy z filtrami > SPF 25 i większość z nich będzie miała bardziej chemiczne składy. Ma to swoje zalety (lepsze jakościowo składniki przeciwsłoneczne w niektórych przypadkach), ale i wady (możliwe, że w odczuciu będą bardziej podobne do "kremów do opalania"). Ale to będzie i tak tylko analiza składów, bo zdecydowana większość z nich będzie zarazem zdecydowanie z wysokiej półki cenowej - definitywnie poza moim zasięgiem. Po przejrzeniu zasobów Rossmanna czy Triny nie znalazłam w zasadzie żadnej alternatywy dla Make Me Bio.
Dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź!
UsuńA ja mam problem z aplikacją ;) Jeśli rano najpierw nakładam esencję z wit. C, a potem krem z filtrem od Anthyllis, to krem pod oczy powinnam nałożyć równocześnie z esencją i potem na to wszystko filtr?
OdpowiedzUsuńJa robię tak, że serum/esencję z witaminą C nakładam na całą twarz, po jakichś pięciu minutach dokładam krem pod oczy, a po kolejnych pięciu dokładam filtr. A jak się spieszę albo jak mam wyjątkowo lekkie serum (jak na przykład Liq C) to odpowiednio te odstępy skracam, nawet o połowę :)
UsuńA ja mam pytanie o te prosaki- u mnie niestety tak nie znikają. Ale rzeczywiście niektore pojawiają się w okolicach oczu. Co dokładnie na nie stosujesz?
OdpowiedzUsuńNa dzień olejek herbaciany, na noc maść antyseptyczną z Himalaya Herbals. Ale zdarzało mi się używać też pasty cynkowej, kiedyś chyba nawet Benzacne...
UsuńLubię kremy pod oczy, lubię je testować. To chyba jedna z niewielu pozycji kosmetycznych, której działanie faktycznie widzę! Obecnie mam fajny krem z Esito (jest tam stabilna forma wit C ;)), lubię go na noc. Na dzień męczę przeciwzmarszczkowego Vianka, ale on jest dla mnie bardzo słaby.
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten krem z Make me bio właśnie ze względu na filtr. Wezmę go pod uwagę przy następnych zakupach, jeżeli uważasz, że jego skład jest ok.
Z kolejnością nakładania to ja robię tak, że serum lub (obecnie) esencję z Resibo nakładam również pod oczy, a kiedy się wchłonie nakładam krem pod oczy ;) Na koniec lecę z SPF ;p
A nie było tam na naturalnych blogach zdania, że pod filtr serum nie wolno? ;p Pewnie coś źle robię ;DD
Pewnie i było, ale nie dam sobie ręki uciąć - szkoda mi już czasu na śledzenie tego rodzaju treści :)
UsuńA przez to, że u mnie witamina C na całą twarz (łącznie z okolicą oczu) to podstawa, to akurat dla mnie krem pod oczy w którym jest to gwóźdź programu jest średnio atrakcyjny. Wolę szukać takich szczycących się peptydami albo właśnie filtrem w pielęgnacji porannej! :)
Usuńzmagam sie z wielkimi podkowami wiec krem pod oczy to u mnie podstawa pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńja moge byc kilka dni bez kremu pod oczy, ale jednak ta okolica mi sie przesusza.. jak probowalam nakladac w te okolice jedynie krem do twarzy to zazwyczaj bylo dla mnie za malo :C
OdpowiedzUsuńTo najlepszy znak, że warto go jednak zastosować :) Oczywiście można kombinować, dokładać jakieś sera itp., ale tak naprawdę to jeśli skóra jest sucha - to należy ją nawilżać... :)
UsuńU mnie działa zwykły krem nawilżający z dove. Jak na razie...
OdpowiedzUsuńSuper wpis! dał do myślenia.. Muszę zacząć używać kremu pod oczy
OdpowiedzUsuńhmm widzę, że jednak warto zacząć stosować kremy pod oczy :) bardzo fajny wpis!
OdpowiedzUsuńteż używam krem z SPF 25 od Make Me Bio :) bardzo fajny <3
OdpowiedzUsuńWarto smarować kremem oczy, zmarszczki dodają lat i o oczy trzeba dbać
OdpowiedzUsuńJa nie zwracam uwagi na to czy krem pod oczy ma filtr SPF. Jak świeci słońce to mam ciemne okulary, chyba to wystarczy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie sęk w tym, że świeci przez cały rok, a mało kto chodzi w okularach przeciwsłonecznych od rana do wieczora przez 365 dni w roku :)
Usuń36 years old Developer II Doretta Ertelt, hailing from Listuguj Mi'gmaq First Nation enjoys watching movies like "Truman Show, The" and Foraging. Took a trip to Old Towns of Djenné and drives a Mercedes-Benz W196. wiecej informacji
OdpowiedzUsuńa ja właśnie kremów nie używam i do nich nie wrócę. odkryłam płatki pod oczy :) to jest czad! :D one są o wiele lepsze - nakładam je zimne pod oczy i skóra nawilżona odżywiona promienna zostaje na długo. polecam wypróbować płatki Efektimy seria VEGE- najlepsze!!
OdpowiedzUsuń