2/24/2020

Schemat pielęgnacji 2020!



Mój schemat pielęgnacji staram się aktualizować na blogu raz do roku. Oczywiście w ciągu tych dwunastu miesięcy przechodzi on drobne, stopniowe zmiany kiedy powoli go dopieszczam i dostosowuję do ewoluujących potrzeb mojej cery. Czas więc na wersję 2020!


Jak zawsze przypominam Wam, że jeśli coś na pierwszy rzut oka wydaje się mało zrozumiałe, to na blogu jest tyle artykułów (już 300!) że z pewnością da się to u mnie odnaleźć – Waszej uwadze polecam także etykiety/tagi w kolumnie po prawej stronie. Ja sama uważam poniższe artykuły za najważniejsze:





Rytuał poranny


tonizacja płynem micelarnym / tonikiem / hydrolatem

W zeszłym roku nowością było moje odejście od kremów pod oczy, ale jak wiecie – postanowiłam do nich wrócić, a oto dlaczego. W tej chwili mój krem pod oczy na dzień to Isis Pharma Light Eyes z SPF 30. Jak się pewnie domyślacie, przykuł moją uwagę wysokim faktorem ochrony przeciwsłonecznej – jeszcze wyższym niż dotychczas bardzo przeze mnie lubiany Make Me Bio z marakują. Na razie testuję ten krem zbyt krótko by powiedzieć o nim coś więcej, ale WSTĘPNIE jestem zdecydowanie na tak.

Obok niego jedyną nowością jest nie tyle krem z filtrem jako taki (Wy wiecie, że ja jestem team #SPFcałyrok), ale nowość od La Roche-Posay czyli ich Anthelios Shaka Fluid. To nie jest produkt dla każdego, ale to jeden z tych w miarę przystępnych kremów z tego rodzaju ochroną i rzeczywiście ciężko go porównać z którymkolwiek z kremów z mojego top 6 kremów z SPF 30.

W pozostałych krokach nie zmieniło się właściwie nic. Po moich denkach wiecie, że mało testuję produktów tonizujących i to tylko czysty przypadek, że teraz mam do pokazania wodę różaną której jeszcze na blogu nie było. Jak to często u mnie bywa – dobraną do zamówienia w aptece tak przy okazji ;) A w kwestii ser z witaminą C nuda: zużyłam kolejne opakowanie Liqpharm CC, a teraz zużywam kolejne opakowanie esencji Resibo. Porównanie serum Liq i esencji energetyzującej Resibo pojawiło się już na blogu. 


Rytuał wieczorny


część oczyszczająca:


demakijaż oczu olejem
masaż twarzy na olejek myjący
mycie łagodnym żelem (+ szczoteczka soniczna co drugi dzień)
tonizacja cery płynem micelarnym lub tonikiem

część odżywiająca:


serum z peptydami miorelaksacyjnymi
(+/- serum z peptydami „pogrubiającymi” skórę)
krem pod oczy
krem na noc lub retinol
doustna suplementacja antyoksydantami



Tu powinien być jeszcze olejek hydrofilny z Biochemii Urody. Oraz moja kuchenna oliwa z oliwek.


Wieczorne oczyszczanie


Podstawową zmianą jest wyrzucenie zbędnego kosmetyku z mojej łazienki: dwufazowy płyn do demakijażu został zastąpiony przez dowolny kuchenny olej. Wylewam odrobinę na wacik jednorazowy i w ten sposób rozpuszczam wodoodporny tusz i większość cieni do powiek.

Potem biorę się za masaż na olejek myjący... którego akurat w tej chwili nie mam w posiadaniu. Po przetestowaniu kilku różnych opcji (Biochemia Urody, Miya, Bielenda, Selfie Project) stwierdzam, że BU sprawił się BEZ PORÓWNANIA lepiej niż jakikolwiek inny jaki miałam i od miesiąca próbuję się ogarnąć i złożyć zamówienie. Na razie bez skutku, ale muszę to wreszcie załatwić – póki co masuję twarz na żel do mycia, dokładnie tak jak to robiłam kiedyś.

Aha, sekwencja masaży na razie jest bez zmian, chociaż moim marzeniem w tym roku jest przeniesienie tego na wyższy poziom. Możliwe, że powstanie z tego fajny wpis na bloga, więc na razie cicho sza ;) Tymczasem gwoli przypomnienia:

Masaże, które wykonuję:








Podczas mycia twarzy żelem (obecnie jest to Be Beauty z Biedronki, cóż za niespodzianka) sięgam po moją szczoteczkę soniczną Dermofuture. Nie robię tego codziennie i raczej na niższych obrotach niż kiedyś, ale bardzo ten krok lubię.

W dni kiedy używam zwykłego kremu do twarzy wybieram tonik z kwasami: obecnie jest to Pharmaceris z 3% kwasu migdałowego. Kiedy w planach mam retinol, wybieram zamiast niego wspomniany wcześniej hydrolat.





Wieczorne odżywanie


Powoli kończy się moje serum The Ordinary z argireliną, a to oznacza że przyjdzie czas na otwarcie nowego produktu z peptydami miorelaksacyjnymi: do wyboru mam The Ordinary “Buffet” albo podróbkę jego odpowiednika z peptydami miedziowymi (oryginał to The Ordinary: “Buffet” + Copper Peptides 1%, ja posiadam Revolution Skin: Copper Peptide Serum).

O ile serum z argireliną nakładałam w obszar „maski Zorro” uzupełniając często resztę obszaru innym serum, o tyle nowe bufetopodobne serum mam zamiar stosować na całą twarz.

Powrót do kremu pod oczy dotyczy nie tylko pielęgnacji porannej, ale i tej nocnej. Wspomniany wcześniej krem Isis Pharma to właściwie „krem przeciwsłoneczny do stosowania pod oczy” i poza kwasem liponowym nie ma w sobie za wiele składników odżywiających tę okolicę, więc na noc kupiłam osobny produkt.

Padło na rzecz, którą mojej uwadze poleciła jedna z Was: krem Natura Siberica Loves Estonia z maliną moroszką i chabrem. Chociaż jego skład jest miodny, to już wiem, że kolejnego opakowania nie kupię. Mam tendencję do podjeżdżania kremem bardzo blisko do oczu i dlatego trzymam się produktów, które są tak łagodne że nie zapieką nawet pacnięte prosto w oko :D Ten do nich niestety nie należy. Jest też dla mnie za lekki, bo lubię na noc w okolice oczu stosować produkty o treściwszej konsystencji. Po wadze opakowania domyślam się, że nie mam go tam za wiele. Więc już dziś mogę powiedzieć Wam, że w kolejce stoi chyba wycofany już krem Perfecta z serii Azjatica.

Po kremie pod oczy przychodzi czas na otulenie całej twarzy. Zostały mi resztki zapasów dotychczas ulubionego kremu Bielenda, a w międzyczasie gorączkowo poszukuję jego zamiennika. W prezencie od Resibo dostałam ich Naturalny krem liftingujący i na razie zapowiada się na to, że sprawdzi się u mnie w pielęgnacji nocnej (bo na dzienną jest dla mnie O WIELE za ciężki).

Co drugi dzień zamieniam zwykły krem na delikatny produkt z retinolem. Zużyłam już serum The Ordinary z serii Granactive, a obecnie jadę ich z retinolem 0,5% w skwalanie. Oba produkty są dla mnie tak łagodne, że nawet przy używaniu co drugi dzień nie pojawia się żaden rumień czy łuszczenie. Nie wiem czy pamiętacie, ale rok temu retinoidów używałam raz w tygodniu poniekąd jako kroku złuszczającego...



Tej maseczki Bielenda nie wymieniam z nazwy, bo jeszcze jej nie otworzyłam - dopiero wczoraj zużyłam ostatnią porcję mojej dotychczasowej maski na alginacie.


Rytuały 1-2 x w tygodniu:


peeling + maseczka

Ten raz w tygodniu to u mnie minimum, a dwa razy to już jest poziom wow. W dalszym ciągu trzymam się peelingów enzymatycznych (obecnie na zmianę jest to Multifunkcyjny z Resibo oraz bromelaina ze Zrób Sobie Krem) oraz maseczek algowych, glinkowych, rzadziej sheet masks albo maseczki z kurkumy. Po maseczce lubię zamiast kremu czy tym bardziej retinolu nałożyć coś bardziej jak kompres: esencję nawilżającą (u mnie Bielenda), maskę całonocną (u mnie Resibo – prezent od marki) albo olejek Khadi White Lily.

Tu znajdziecie wpis o moich ulubionych zestawach twarzingowych: klik!


***


No i koniec! Mam nadzieję, że miło się Wam czytało i że dowiedziałyście się dzisiaj czegoś nowego. Dajcie znać jakie są Wasze pielęgnacyjne hity i odkrycia 2019!


Trzymajcie się ciepło,
Ania

13 komentarzy:

  1. Hej. Ciekawy wpis ;)
    Chciałam zapytać czy stosujesz na noc serum z peptydami TO i na to nakladasz jeszcze serum z retinolem z TO?
    Ja obecnie używam Retinolu 0,5 z Neutrea i jest to niezły "rypacz" :D. Mogę sobie pozwolic na niego 1 czasami 2 razy w tygodniu i to na krem natłuszczający (Latopic) a i tak skóra mi się łuszczy. Wszcześniej używałam Liq Cr i był super ale chciałam w tym roku cos mocnejszego :) Ale chyba jest za mocny dla mnie.
    Zaciekawiłas mnie tymi produkatmi z TO. Może skuszę się na serum z peptydami i z retinolem.
    Tylko pytanie o serum z peptydami. Uzywac je codziennie na noc? W marcu chce odstwic retinol i stosowac na noc cos z kwasem migdałowym. I zastanawiam się jak to połączyć.

    Pozdrawiam
    Beata

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, kompletnie nie znam nic z tych produktów. Ale widze że warto

    OdpowiedzUsuń
  3. musze zastosować tą kurację, ciekawe jaki będzie u mnie efekt

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o olejek myjący.. ja już używałam Miya, balsamu Czarszki, balsamu Clinique i żaden z tych produktów nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak olejek myjący z Creamy. O dziwo akurat wczoraj napisałam wpis o demakijażu olejami gdzie o nim napisałam również parę słów - łącznie ze składem oczywiście! Dla mnie to najłatwiejszy do zmycia i najprzyjemniejszy w odczuciach olejek, kocham! z a the Ordinary czaję sie na buffet, ale muszę najpierw wykończyć cerum z kwasem hialuronowym :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja uwielbiam te twoje schematy, czego nie użyje to strzał w 10!
    Aniu z innej beczki czy mogłabyś polecić jakiś balsam do mega suchej skóry? No okropnie mam suchą skórę, aż zaczęła łuszczyć się na łydkach, do tego fajnie żeby "działał" też na ciążowy brzuszek. Co nie kupię to niestety nie jest to- w sensie za słabe. Poleć coś kochana tobie ufam bezgranicznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. A te sera z TO to można w ciąży lub później przy karmieniu piersią stosować? Bo ja w tym sezonie to strasznie uboga mam pielęgnację że względu na ciążę właśnie.w zasadzie to jedynie Wit. C i filtr.

      Usuń
  6. Ja się szykuję na retinol i peptydy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli mozna nalozyc serum peptydowe i potem na to np to serum retinol w skwalanie od the ordinary i wszystko sobie ladnie zadziala? Jakos myslalam, ze retinolu sie nie powinno laczyc z innymi produktami pielegnacyjnymi skoro ma dzialac zluszczajaco...? Gubie sie w tym co mozna laczyc, a co nie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja też od jakiegoś czasu stosuję krem pod oczy i wyglądam młodziej

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe, jakby to zadziałało u mnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba muszę włączyć do swojej pielęgnacji masaże :)

    OdpowiedzUsuń
  11. u mnie też tonik i krem pod oczy musi być obowiązkowo

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger