Opalona, rozświetlona skóra! Miałam na dzisiaj zaplanowany trochę inny wpis, ale mamy pełnię lata i nie chcę, by ten temat czekał dłużej.
Parę tygodni temu dostałam od Resibo paczkę z ich nowościami. Mam to ogromne szczęście, że już od dłuższego czasu (myślę, że od dwóch lat?) dostaję każdy nowy produkt jaki wypuszczają i ten zmiótł mnie z nóg jak mało który.
W paczce były dwa balsamy rozświetlające, które większość z nas mogłaby stosować równocześnie: temat bladych nóg i przyzłoconej górnej połowy ciała to raczej powszechny kobiecy dylemat :D
U mnie jest on bardzo wyraźny, bo na co dzień praktycznie nigdy nie odsłaniam nóg (latem chodzę do pracy w cienkich, przewiewnych spodniach 7/8), a ramiona i dekolt już prędzej. Więc jak raz na sto lat zachce mi się wyjść w szortach to rzeczywiście Gondor wzywa pomocy :P
Źródło |
I co? I nic. W dawnych czasach zdarzało mi się sięgać po balsamy do ciała z dodatkiem samoopalacza: szczególnie miło wspominam produkt Lirene z serii Arabica – widzę nawet, że jest dalej w sprzedaży, ale opakowanie wygląda zupełnie inaczej i nie wiem czy skład się nie zmienił... Z takimi balsamami jest jednak dużo zabawy. Mniej niż z samoopalaczami (stężenie dihydroksyacetonu jest zdecydowanie mniejsze), ale też dużo: regularne peelingi, bardzo dokładne rozsmarowywanie i na dodatek częste (Lirene trzeba było używać dwa razy dziennie).
Dlatego zdecydowanie częściej zupeeełnie nic z tym nie robiłam, chodziłam sobie z moimi bladymi nogami czekając aż Rohan odpowie ;D
Resibo, SUPERSTAR. Body Balm
Resibo, SUPERSTAR. Body Balm całkowicie zmienił to jak wyglądają moje nogi tego lata. To balsam o leciutkiej, prawie piankowej konsystencji i naprawdę mocnym (przynajmniej dla takiego bladziocha jak ja) pigmencie. Dzięki temu robi z moimi nogami trzy fajne rzeczy:
Opalenizna
Po pierwsze, oczywiście nadaje im opalony wygląd „dorównując” ich koloryt do reszty ciała. Czy jest to najważniejsza rzecz pod słońcem? NIE. Ale czy wygląda to wyjątkowo estetycznie i elegancko? Tak, tak, tak i jeszcze raz tak.
Wyrównanie kolorytu
Po drugie, dzięki nasyceniu pigmentem jest dla moich nóg jednocześnie jak... podkład. Wyrównuje ich koloryt, a wierzcie mi – jest co wyrównywać. Rogowacenie okołomieszkowe, gdzieniegdzie pajączki, a nawet jeden tworzący się powoli żylak za prawym kolanem są pod tym balsamem stonowane. Wygląda to ślicznie.
Rozświetlenie
Po trzecie, złociste pigmenty nadające skórze blask to jest to. Takie „opalone” i rozświetlone nogi wydają się dłuższe, a przy tym i szczuplejsze, więc jeśli nam na takim efekcie zależy to warto się tego typu balsamom przyjrzeć. Na pewno kojarzycie wpis Ania Maluje o czterech trikach na dłuższe nogi (klik!) - osobiście uważam, że te balsamy Resibo są wprost do tego stworzone.
Skład
Tak szczerze to ja nie traktuję tego rodzaju produktów jak pielęgnacji, a bardziej jak... makijaż. Wieczorem biorę prysznic, nakładam na ciało odżywczy balsam czy masło, a Body Balm Resibo nakładam dopiero dziesięć minut przed wyjściem.
Tym niemniej, zdarzało mi się analizować składy kosmetyków kolorowych, więc zajrzyjmy i tutaj ;)
Aqua, Isoamyl Laurate*, Glycerin, Propanediol, Propanediol Dicaprylate*, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Mica*, Squalane*, Cetearyl Alcohol*, Glyceryl Stearate Citrate*, Vitis Vinifera Seed Oil, Apricot Kernel Oil Polyglyceryl-4 Esters, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Brassica Oleracea Acephala Leaf Extract, Xanthan Gum*, Glyceryl Caprylate*, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum, Limonene, CI 77491*, CI 77891*, CI 77499
Emolienty (w tym oleje jojoba, winogronowy, słonecznikowy, pochodna oleju z pestek brzoskwini), humektanty, rozświetlająca mika oraz inne pigmenty, witamina E oraz ekstrakt z jarmużu o działaniu głównie antyoksydacyjnym. Skład, jak to zwykle w Resibo, przepiękny.
To co czasem się u mnie w przypadku kosmetyków naturalnych nie sprawdza to konsystencje: gdy nie możemy sięgnąć po każdy emulgator czy konserwant to czasem idzie się na pewne kompromisy, które na mojej cerze często nie grają.
Tutaj tego problemu nie ma: balsam jest leciutki, rozprowadza się błyskawicznie, wchłania do sucha i nie robi smug. Niczego więcej nie mogłabym sobie życzyć.
No dobrze, czepnę się trochę zapachu: słodkiego, oranżadkowego, kojarzącego mi się z rokitnikową linią do pielęgnacji włosów Natura Siberica (Oblepikha). Według producenta jest to orzeźwiający zapach ananasa, dla mnie to absurd :P Po nałożeniu oczywiście już go nie czuję, ale przy nakładaniu tak. Mógłby być inny albo chociaż trochę słabszy ;)
Resibo, MASTERTOUCH. Body Balm
Jak wspomniałam, w przesyłce był i drugi balsam rozświetlający Resibo: nadający czysty złocisty glow bez efektu opalenizny. Jako osoba, która ogólnie rzecz biorąc lubi być blada i stara się poza twarzą filtrować całe ciało bardzo się z tym produktem polubiłam. Gdy czytam w „Głosie rozsądku” opis sceny łóżkowej Geralta i Ioli Pierwszej, pachnącego rumiankiem zjawiska o gładkiej i chłodnej skórze to taki efekt sobie wyobrażam ;) Jest prze-ślicz-ny.
Dlatego w weekendowe wyjście w ruch idą u mnie oba balsamy: Mastertouch na ramiona czy dekolt, a Superstar na nogi. Składowo oba są do siebie bardzo podobne, zobaczcie tylko:
Aqua, Isoamyl Laurate*, Glycerin, Propanediol, Propanediol Dicaprylate*, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Mica*, Squalane*, Cetearyl Alcohol*, Glyceryl Stearate Citrate*, Vitis Vinifera Seed Oil, Apricot Kernel Oil Polyglyceryl-4 Esters, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Brassica Oleracea Acephala Leaf Extract, Xanthan Gum*, Glyceryl Caprylate*, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum, Limonene, Tin Oxide*, CI 77891*, CI 77491*, CI 77499
I tak samo podobne są do siebie konsystencja czy zapach. Poziom nadawanego blasku jest podobny, tylko w przypadku pierwszego produktu jest on „podbity” nadającymi efekt opalenizny pigmentami.
Różnica w rezultacie na skórze jest znacząca. W dniu otwarcia paczki od razu posmarowałam jedną nogę jednym, a drugą drugim balsamem, a po ochach i achach zajęłam się czymś innym i zapomniałam o nich. Gdy za parę godzin wyszłam po coś z domu, po opuszczeniu klatki schodowej prosto na pełne dzienne światło moim oczom ukazał się przekomiczny widok jednej nogi wyraźnie ciemniejszej od drugiej :D Mimo że mieszkam na wysokim czwartym piętrze poleciałam na górę po to, by dosmarować trochę Superstara na bledszej nodze. I mimo że robiłam to z prędkością światła obyło się bez smug. To też chyba o czymś świadczy ;)
***
Czy są to produkty niezbędne do codziennej egzystencji? Oczywiście że nie. Ale latem, w sezonie ślubno-weselnym, na wszelkie sesje zdjęciowe i co jeszcze tylko sobie wyobrazicie warto się z tym produktem zapoznać.
Biorąc pod uwagę kontekst mojego poprzedniego wpisu o zrównoważonym podejściu do pielęgnacji i makijażu stwierdzam, że balsam Superstar będę w przyszłości kupować, a co do Masterglow to nie jestem jeszcze pewna. Kosmetyki wyprodukowała polska firma stworzona przez kobitę, są niestestowane na zwierzętach, opakowane w szkło. Wydajność szacuję (bardzo zgrubnie!!!) na dwa lata przy moim trybie życia. Więc chociaż nie jest to kamień węgielny mojej pielęgnacji ciała to z przyjemnością raz na jakiś czas zaopatrzę się w kolejne opakowanie.
Jakby coś, to balsam Superstar jest na Triny obecnie wykupiony, ale jeśli kiedyś miałybyście się nad nim zastanawiać, to proszę – możecie kupić go z mojego linku afiliacyjnego tutaj. Masterglow jest obecnie dostępny, a mój link jest tutaj.
Jestem bardzo ciekawa czy macie któryś z tych balsamów, a jeśli tak to jak wypadają w porównaniu na przykład do kultowego olejku Nuxe Huile Prodigieuse i innych kosmetyków tego typu.
Dla mnie osobiście jest to szósty ulubiony kosmetyk Resibo (obok Esencji energetyzującej, Multifunkcyjnego peelingu, Kremu do rąk, Kremu SOS i Kremu pod oczy) – taki do którego będę jeszcze wracać. Aha, kocham też ich świece, ale do kosmetyków ich nie wliczam ;)
Zachęciłaś mnie! Z esencją się wprawdzie nie polubiłyśmy, ale wiele innych produktów z Twojego polecenia były trafione w 10. Szkoda, że balsam nie jest dostępny, bo potem znowu sezon minie, a nogi wskoczą w długie spodnie... ale może wyczekam :)
OdpowiedzUsuńW te wakacje mam zamiar sprawdzić tego typu produkty, może podzielę się nawet swoją opinią.
UsuńA czy to śmierdzi samoopalaczem? Czy jest jak makijaż który due zmywa wieczorem? Brudzi ubrania?
OdpowiedzUsuńNie, bo to co śmierdzi w samoopalaczu to bardzo konkretna substancja, dihydroksyaceton. Tego w tym kosmetyku nie ma :) Jest to właśnie taki makijaż do nóg :D I mi pobrudził tylko zbyt szybko wciągnięte szorty, bo tak to on jakby zasycha na skórze.
UsuńSzkoda, ze zabrakło zdjęć efektów przed i po, może pojawią się wkrótce?
OdpowiedzUsuńRaczej mało prawdopodobne, nie mam sprzętu ani umiejętności ani przede wszystkim CIERPLIWOŚCI :D do walki z szybko zmieniającym się światłem itd., w ogóle na bloga wrzucam jak już to zdjęcia włosów ;P Bo ani efektów makijażu czy pielęgnacji na skórze nigdy nie potrafię uchwycić.
UsuńA jak z potencjalnym brudzeniem ciuchów bądź trwałości w przypadku pocenia?
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja wygląda bardzo zachęcająco i choć nigdy o czymś takim bym nie pomyślała to brzmi to jak cudowne rozwiązanianie letnich bolączek. Jest też dość kosztowny i wolałabym uniknąć podwójnej frustracji z drogiego kosmetyku rujnującego ulubioną kieckę :)
Przyznam, że nie testowałam go pod kątem pocenia, bo używam go tylko na nogi... Ale właśnie z ubraniami nie ma problemu, tylko trzeba chwilkę odczekać :) A może podesłać Ci odlewkę? Ja mam go aż nadto :)
UsuńJestem zainteresowana, ale używałabym raczej baaaaardzo rzadko.
OdpowiedzUsuńMnie tam moje blade nogi napawają dumą :)
Gdybym tylko była równo blada na całym ciele to zupełnie by mi nie przeszkadzało! Ale często mam opalone ramiona (prawie nigdy nie pamiętam o filtrowaniu ciała...) i wkurza mnie różnica w odcieniu skóry nóg i rąk :<
UsuńNiestety nigdy nie korzystałam z takich balsamów, ale prawdopodobnie tego lata się to zmieni.
OdpowiedzUsuńJest szansa, że pokażesz różnicę w kolorze?
OdpowiedzUsuńRaczej nie, chyba że uda mi się poprosić osobę trzecią o pomoc przy jakiejś okazji :)
UsuńKorzystałam przed sesją ślubną i z efektów byłam zadowolona!
OdpowiedzUsuńCzekam na zdjęcie efektów! U mnie zawsze one tylko minimalne, niestety
OdpowiedzUsuńNie sięgnę, nie jestem fanką takich kosmetyków.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku takie kosmetyki nigdy się nie sprawdzały, nie wiem dlaczego...
OdpowiedzUsuńU mnie takie produkty zawsze znajdują się w domu. Jestem mega blada i często mi pomagają!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie pokazałaś zdjęcia efektów po stosowaniu tego preparatu!
OdpowiedzUsuńMnie też ciekawi efekt końcowy. U mnie bardzo różnie to bywa, w zdecydowanej większości przypadków bez szału
OdpowiedzUsuńZ tego typu kosmetyków zawsze korzystam wiosną bądź jesienią. Przeważnie się sprawdzają!
OdpowiedzUsuńZakupy dokonane z Twoich linków. Dzięki za polecenie!
OdpowiedzUsuńHm zachęcająca recenzja :) Czasami korzystam z podobnych produktów.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji wypróbować, ale chyba to się zmieni :)
OdpowiedzUsuńWygląda zachęcająco. Przydałoby mi.soe trochę opalenizny
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie ma tego nieprzyjemnego zapachu samoopalacza, to dla mnie duży plus. :)
OdpowiedzUsuńA czy polecasz jakiś samoopalacz do twarzy?:) Bo pielęgnacja przeciwstarzeniowa zabrania się opalania,a jednak ja lubię opaloną twarz :)
OdpowiedzUsuń30 year old Nuclear Power Engineer Arlyne Cater, hailing from Erin enjoys watching movies like Benji and Web surfing. Took a trip to Primeval Beech Forests of the Carpathians and drives a Jaguar C-Type. zawartosc witryny
OdpowiedzUsuń