Wśród osób dla których ochrona przeciwsłoneczna jest codziennością wydajność kremów z filtrem to temat, którego najpierw kompletnie nie rozumiemy, bo instynktownie używamy tych kosmetyków jak kremów nawilżających. Nakładamy ich tyle, by pokryć całą twarz i jeśli wystarcza do tego niewielka kropla to oceniamy krem jako wydajny.
Z czasem edukujemy się w temacie tak zwanego filtromaniactwa i docierają do nas sygnały, że kremu używamy prawdopodobnie za mało. W tekście ABC ochrony przeciwsłonecznej (niezmiennie będącego podstawą mojej pielęgnacji) pisałam o tym tak:
Ważną rzeczą jest objętość kremu, którą na siebie nałożymy. Ponieważ wartości faktorów wyliczane są bardzo precyzyjnie, takie są też zalecenia ich stosowania. Ogólnie zaleca się na samą twarz 1-1,25 ml lub 1,5-1,8 ml na twarz, szyję i dekolt. Bardzo polecam odmierzanie strzykawką (przynajmniej na początku): będziecie w szoku ile tego kremu jest... Moim zdaniem najlepszym sposobem jest podzielić to na dwie porcje i nałożyć najpierw jedną, a gdy ta w miarę przeschnie - drugą.
Tekst publikowałam w roku 2014 i o ile pamiętam, dane wzięłam po prostu z któregoś wątków na forum Wizażu. Obecnie mogę dopowiedzieć, że strzykawka niedługo potem wyszła z użycia, bo w kółko trzymałam się podobnych produktów: najpierw emulsji Lirene, a potem na zmianę produktów La Roche-Posay z linii Anthelios oraz Vichy Capital Soleil, później przemianowanej na Ideal Soleil. Do odmierzania musiałam wrócić przy typowo wodnistych kosmetykach jak zrecenzowany Wodoodporny żel przeciwsłoneczny z SPF 50+ od Skin79 czy Anthelios Shaka Fluid od LRP. Tu oko mnie zawodziło, więc musiałam nauczyć się ile to 1,3-1,8 ml tak rzadkiego produktu.
Natomiast ostatnio postanowiłam zrobić to, co już dawno chodziło mi po głowie i sprawdzić ile naprawdę kremu potrzeba na moją własną twarz. Zabrałam się za to według instrukcji z Instagrama Kociamber w Japonii - są one przypiąte w jej Instastories pod nazwą „SPF”. Zobaczcie co było mi potrzebne, jak mi poszło i co wyliczyłam...
1. Maseczka w płachcie
Tak jak z wieloma produktami Fitokosmetik jest mi nie po drodze, tak jeśli chodzi o ich maseczki w płachcie z serii Beauty Visage to mają według mnie jeden z najlepszych stosunków ceny do efektów na cerze. Celowo nie piszę „do jakości”, bo na jakość takiego produktu składa się też sama płachta i niestety, ale pod tym względem są to jedne z najgorszych sheet masks jakie miałam.
Płachty od Fitokosmetik mają kształt „leżącego” owalu, przez co są dla mnie o wiele za szerokie. Dodatkowo mają o wiele za duże otwory na oczy oraz naprawdę OGROMNY i nisko położony otwór na usta, przez co znaczna część skóry zostaje po prostu niepokryta maseczką.
Do celu dzisiejszego wpisu przydałoby się coś lepiej dopasowanego, ale cóż – zawsze można płachtę dociąć. Maseczkę zrobiłam w sobotę, po czym dokładnie wypłukałam ją w wodzie i wysuszyłam. Na zdjęciach same widzicie kuriozalny kształt maski.
Suchą płachtę przyłożyłam do twarzy, na jednej połówce zaznaczyłam pisakiem miejsca do przycięcia i złapałam za nożyczki.
Taką lepiej dopasowaną maskę złożyłam na pół, a potem jeszcze raz na pół i zmierzyłam boki: wyszło mi około 9 x 13 cm. Oznacza to, że przed złożeniem maska miała 26 cm wysokości i 18 cm szerokości.
2. Trochę matematyki by obliczyć pole twarzy...
Po zmierzeniu maski możemy obliczyć przybliżone pole naszej twarzy. Podstawiamy do wzoru:
S = 0,5a x 0,5b x π
gdzie S to nasze pole powierzchni, a i b to wymiary naszej płachty, a za π podstawiamy przybliżenie liczby pi (u mnie 3,14).
A więc dla mnie:
S = 9 x 13 x 3,14 = 367,38 cm^2 ≈ 370 cm^2 (zaokrągliłam w górę z powodu nosa ;))
Uznajemy więc, że moja twarz ma około 370 centymetrów kwadratowych powierzchni.
3. … i jeszcze trochę matmy by obliczyć ilość kremu potrzebnego na jej pokrycie.
Dwa miligramy kremu na centymetr kwadratowy twarzy (2 mg/cm^2) to minimum zalecane przez producenta. Ja te dwa miligramy zamieniam od razu na 0,002 grama.
370 x 0,002 = 0,74 g kremu
Wniosek: na samą twarz potrzebuję 0,74 g kremu przeciwsłonecznego by uzyskać ochronę deklarowaną przez producenta na opakowaniu.
4. Dokładna waga, bo krem kremowi nierówny
Gdyby nasz krem miał taką gęstość jak woda, to 0,74 g odpowiadałyby 0,74 mililitra i życie byłoby piękne ;) Niestety, jeśli tak jak ja lubicie zmieniać kremy z filtrem w zależności od pory roku, pogody, planowanej aktywności, makijażu itd., to tak naprawdę każdemu kremowi należy przyjrzeć się z osobna.
Im dokładniejszą mamy wagę tym lepiej! Jedna liczba po przecinku to minimum. Na szczęście z czasów regularnego robienia kosmetyków w domowym zaciszu została mi właśnie taka waga jubilerska.
W ostatnich dniach sprawdzałam trzy kosmetyki:
- odłożoną po wakacjach końcówkę fluidu Anthelios Shaka 50+ (ciekawostka: jako jedyny ma na opakowaniu 50 ml/49 g, czyli jego gęstość to 0,98 g/ml^3);
- końcówkę Vichy Ideal Soleil matującego SPF 50;
- końcówkę Ziai matującej SPF 50+;
- świeżo otwarty Isdin Fusion Water Pediatrics SPF50.
Każdy z nich wypadł delikatnie inaczej, a przede wszystkim dowiedziałam się wreszcie, że Shaki dawałam na twarz sporo za dużo. Gdyby nie dzisiejsze pomiary to prawdopodobnie to samo robiłabym z Isdinem, bo również jest to wodnisty fluid. Tymczasem 0,74 grama Shaki czy Isdina powininno być wystarczające i super wygląda na skórze.
Oczywiście latem dokładam co najmniej drugie tyle na szyję, a jeśli mam dekolt to jeszcze kolejną porcję na niego (tylko że wtedy używam raczej tańszych kremów, np. Ziai matującej 50+). Bez bicia przyznaję się, że jesienią/zimą dokładam tylko trochę na podbródek, a więc celuję w porcję ok. 1 grama kremu.
Po co to wszystko?
Osobiście uważam, że warto raz a dobrze do tego przysiąść, bo inaczej często lawirujemy między dwiema skrajnościami stosowania zbyt małej lub zbyt dużej ilości kremu.
Jeśli chodzi o odmierzanie produktu w codziennym życiu to obecnie znowu rzadko korzystam z wagi, ewentualnie przy fluidach (jak Skin79, Shaka, Isdin) lubię wspomóc się strzykawką. A w ogóle to z czasem wchodzi nam to „w oko” i o wiele łatwiej przychodzi wtedy robienie tego na szybko bez odmierzania czy ważenia.
Myślę, że warto się do tego przyłożyć, bo jeśli już „męczymy” się z kremami przeciwsłonecznymi (gdzie naprawdę trzeba naszukać się zanim znajdziemy produkt o idealnej konsystencji, a za samą jakość ochrony i przyjemność użytkowania trzeba niemało zapłacić) to dobrze byłoby wyciągnąć z nich maksimum korzyści. Pamiętajmy, że połowa należnej objętości kremu z SPF 50 nie zapewnia nam ochrony SPF 25, a o wiele, wiele mniej – na przykład SPF 5 czy 8. Więc skoro już zainwestowałyśmy w dermokosmetyk to używajmy go tak, by mógł coś dla nas zdziałać :)
Pojawia się też tutaj kwestia, która zmobilizowała mnie w końcu do stworzenia tego tekstu. Są kremy bardziej i mniej wydajne.
Jeśli moje 0,74 g kremu to w przypadku preparatu X jeden cały mililitr, a w przypadku preparatu Y 0,8 ml to krem Y będzie bardziej wydajny! Zakładając, że oba będą w 50 ml opakowaniach, X wystarczy na 50 aplikacji, a Y na ponad 60.
Oczywiście pewnie rzadko kiedy będą to różnice tak drastyczne, a dodatkowo poza samą liczbą aplikacji z jednego opakowania liczy się także jego cena jednostkowa, dostępność (w tym na przykład ewentualny koszt wysyłki) i inne czynniki. Ale myślę, że warto sobie ten temat w pełni uświadomić.
***
Pytanie do innych filtrujących - jak odmierzacie krem? Na oko, strzykawką, łyżeczką miarową, na wadze?
Pytanie do niefiltrujących - co sprawia, że jeszcze nie czujesz się do tego tematu przekonana?
Cześć Aniu, czy po zastosowaniu kremu z filtrem używasz później "zwykłego kremu" pod makijaż czy po prostu nakładasz podkład (jeśli się oczywiście dodatkowo malujesz)? Ja stosuję najpierw serum z wit. C, później krem z filtrem (Avene spf 50 do suchej skóry) i nie wiem czy ma sens nakładanie kolejnego kremu (np. Basic lab krem nawilżający, który jest dość treściwy), ponieważ ten Avene zostawia i tak dość tłusty film na skórze. Dodatkowo jeśli mam nakładać nawet lekki podkład to wydaje mi się, że robi się z tego już "maska". Będę wdzięczna za twoją opinię i Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJeśli już to lepiej krem nawilżający dać między serum a krem z filtrem, a z kolei makijaż na końcu :) Ja praktycznie przy żadnym kremie przeciwsłonecznym nie potrzebuję kremu nawilżającego, więc u mnie idzie serum i na to od razu SPF. Podkładów nie używam, ale używam pudru transparentnego i kosmetyków typu bronzer/róż/rozświetlacz i to wszystko idzie bezpośrednio na krem przeciwsłoneczny, zazwyczaj w tej kolejności właśnie :)
UsuńHej, który z tych produktów polecasz najbardziej? Mam cerę raczej suchą i skłonną do podrażnień. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAle z których produktów...? Jeśli pytasz o to jaki krem z filtrem polecam najbardziej to nie da się odpowiedzieć tak na już, musiałabym wiedzieć więcej o Twojej cerze :D
UsuńJa mam skłonność do używania mniejszej ilości kremu, dodatkowo robię to zbyt rzadko, niestety.
OdpowiedzUsuńU mnie kremy przeciwsłoneczne w ogóle nie są wydajne :D
OdpowiedzUsuńPrzetestowałam już wiele kremów z filtrem, ale nie znalazłam jeszcze odpowiedniego do twarzy.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę są najróżniejsze kosmetyki- a wiadomo, że jeden drugiemu nie jest równy. Z całą pewnością te markowe produkty typu Avon będą i wiele bardziej efektywniejsze w działaniu, jak i wydajniejsze. Także według mnie lepiej kupować ze sprawdzonych źródeł, mark.
OdpowiedzUsuńKluczem do zastosowania kremu przeciwsłonecznego jest upewnienie się, że jest on nakładany równomiernie i obficie.
OdpowiedzUsuń